Teksańska masakra piłą mechaniczną - recenzja filmu
Leatherface - uzbrojony w piłę mechaniczną zasilaną nostalgią i nowoczesnością - powraca. Czy Teksańska masakra z 2022 roku ma do zaoferowania coś więcej niż tylko zużyte klisze i tani sentymentalizm? Niestety nie. Jeśli chcecie się dowiedzieć, dlaczego tak jest, przeczytajcie poniższą recenzję.
Leatherface - uzbrojony w piłę mechaniczną zasilaną nostalgią i nowoczesnością - powraca. Czy Teksańska masakra z 2022 roku ma do zaoferowania coś więcej niż tylko zużyte klisze i tani sentymentalizm? Niestety nie. Jeśli chcecie się dowiedzieć, dlaczego tak jest, przeczytajcie poniższą recenzję.
Wielkie i światłe imperium, jakim są Stany Zjednoczone, ma też mroczne miejsca. W tym rozległym kraju, na terenach zapomnianych i opuszczonych przez cywilizację również mieszkają ludzie. Zacofani, ułomni, kotłujący się w gromadach, które bardziej przypominają stada niż rodziny. To właśnie w takie rejony trafia grupa młodych ludzi przemierzających Amerykę. Poznają świat dziwny, obrazoburczy, obrzydliwy i groteskowy. Szybko stają się intruzami w tej przerażającej rzeczywistości. Nie mają jednak czasu na asymilacje, bo dzicy autochtoni bezzwłocznie zabierają się do anihilacji nieproszonych gości.
Duszna, lepiąca się od potu i brudu atmosfera. Wszechobecne zacofanie przejawiające się zarówno na poziomie ducha, jak i ciała. Strach, cierpienie, karykaturalność, zło. Pierwsza Teksańska masakra piłą mechaniczną nie była tylko zwykłym slasherem. Wszystko powyższe składało się na pierwszorzędny klimat, dzięki któremu produkcja to horror w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Dostępna na Netfliksie kontynuacja oryginału nie ma w sobie absolutnie nic z powyższych atrybutów. Wszechobecna jest natomiast brutalność, która stanowi motyw przewodni nie tylko Teksańskiej masakry piłą mechaniczną, a całego gatunku slasherów. Poziom makabry nie jest więc argumentem za jakością danej produkcji, bo naprawdę brutalne rzeczy zdarzają się również w niemiłosiernych paździerzach. Novum w formule stanowi natomiast element nostalgiczny, z którym wszyscy fani popkultury już od dawna są zaznajomieni. O ile przy Stranger Things czy nawet Halloween z 2018 miało to jeszcze siłę oddziaływania, to obecnie coraz częściej nie spełnia swojej funkcji. Nowa Teksańska masakra to kolejna produkcja, która w cyniczny i nieumiejętny sposób wykorzystuje nasze fascynacje z przeszłości. Na szczęście niezręczne zagrania twórców obecnie bardzo łatwo jest przejrzeć.
Fabule omawianego horroru nie ma sensu poświęcać nawet jednego akapitu. Tak bezsensowne i pretekstowe opowieści trudno znaleźć nawet w kinie klasy „B”. Oczywistym jest fakt, że po tego typu produkcjach nie powinniśmy oczekiwać za wiele, jeśli chodzi o historię, ale z drugiej strony fabuła oryginału potrafiła wciągnąć i odpowiednio korespondowała zarówno z nastrojem, jak i motywami znamiennymi dla konwencji slashera. W filmie z 2022 roku grupka młodych bohaterów przybywa do opuszczonego miasteczka, w którym spotykają słynnego Leatherface’a. Masakra rozpoczyna się praktycznie od razu. Nikt tu nie buduje kontekstu i nie wprowadza nas w klimat. Postacie są nakreślone bardzo pobieżnie. Ich atrybutami są nowe technologie, media społecznościowe i urbanistyczna nowomowa. Twórcy budują kontrast między tym a pierwotnością Leatherface’a. Nie przynosi to jednak żadnego efektu, bo przez amerykańskie Południe przelatujemy w trybie ekspresowym. Fabuła pędzi na złamanie karku, przez co nie ma czasu ani na rozbudowę świata, ani na rozwój postaci.
Zupełnym nieporozumieniem jest kreowanie postaci granej przez Elsie Fisher jako osoby z przeżytą traumą. W ogólnym rozrachunku wtrącane gdzieniegdzie retrospekcje nie mają żadnego znaczenia. Nie dość, że motyw szkolnej masakry jest mocno od czapy, to jeszcze nie spaja się to zupełnie z główną osią fabularną. Bohaterka niegdyś przeżyła straszne wydarzenia i teraz również w takowych uczestniczy. Protagonistka sprytnie zauważa tę powtarzalność i utyskuje na swój fatalistyczny los. Na tym powiązania się kończą. Twórcy chcieli pogłębić postać Lily, ale nie potrafili połączyć kropek na płaszczyźnie psychologicznej. Zamiast tego rzucili luzem fabularny wtręt, licząc, że widzowie zaangażują się w los „biednej dziewczyny”. Niestety, zrobili to w tak prymitywny sposób, że zupełnie nie spełniło swojej funkcji.
Najgorzej robi się jednak wtedy, gdy twórcy wrzucają na ruszt nostalgiczne kąski. Pod sam koniec filmu na scenę wkracza bohaterka oryginału, która obecnie jest już starszą panią. „Wkracza” to jednak złe określenie, bo postać zostaje po prostu wyciągnięta z kapelusza. Jej udział w filmie nie ma najmniejszego fabularnego uzasadnienia, a funkcja, którą spełnia, jest całkowicie zbędna. Wydarzenia z jej udziałem są kuriozalne. Bohaterka zostaje „rozjechana” piłą mechaniczną, ale po masakrze ma jeszcze siłę, żeby przywalić swojemu oprawcy soczystym strzałem z shotguna. Złoczyńca oczywiście nie umiera, więc występ Sally Hardesty można traktować jedynie w kategorii wtrącenia mającego powiązać najnowszą część Masakry... z jej pierwowzorem. Sęk w tym, że bez oddania specyficznego klimatu oryginału takie zagrania są sztucznym tworem mającym jedynie kokietować nasz sentyment. Teksańska masakra piłą mechaniczną z 2022 roku ma oczywiście dużo więcej mniejszych nawiązań do filmu z 1974 roku, ale żadne z nich nie jest w stanie przywołać ducha pierwszego obrazu. Warto zaznaczyć, że w Sally nie wciela się aktorka, która portretowała tę postać w 1974 roku. Marilyn Burns zmarła w 2014 roku, a zastąpiła ją Olwen Fouere, która jest dość aktywną wykonawczynią, mającą na swoim koncie występy w popularnych współczesnych produkcjach.
Teksańska masakra piłą mechaniczną – wersja 2022 i 1974
Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną z 2022 roku dowozi natomiast makabrę w formach przedstawiania morderstw. Leatherface wciąż jest bardzo finezyjny i pomysłowy w zadawaniu bólu i śmierci. Powyższe nie może być jednak siłą napędową produkcji i motywem, które wywinduje obraz na jakościowe wyżyny. Bez napięcia, grozy i wszechobecnej złowieszczości niekonwencjonalne zabójstwa są zawieszone w fabularnej próżni. Widz po prostu czeka na kolejną brutalną zbrodnię, zasypiając ze znużenia w momentach, w których twórcy starają się coś rzeczywiście opowiedzieć. Ciężko delektować się pomysłowymi morderstwami, gdy wszystko wokoło jest puste i nie wywołuje absolutnie żadnych emocji.
Teksańska masakra piłą mechaniczną z 2022 roku to slasher od linijki, zrealizowany tak, żeby mógł przypaść do gustu jak najszerszej widowni rozmiłowanej w horrorach. Bazując na znanej marce, sprzedano nam generyczny film grozy, bez odrobiny szaleństwa i nieprzewidywalności. Ani to straszne, ani groteskowe, a brutalność będąca zawsze siłą serii sprawia wrażenie cynicznie wykalkulowanej. Niestety, Netflix tym razem zmasakrował uznaną markę.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat