

Terytorium to dramat osadzony w gatunku policyjnej historii. Adam, grany przez Józefa Pawłowskiego, pracuje w miejskim monitoringu. Podczas jednego dyżuru natrafił na trop przestępstwa, które może mieć związek z jego najbliższym otoczeniem. Historia porusza ograne wątki korupcji, układów w policji i walki jedynego sprawiedliwego o to, co słuszne. Nic w tym jednak złego ani prostego. Te schematy to zaledwie narzędzie reżysera Bartosza Paducha do skupienia się na człowieku i pokazania ceny, jaką trzeba zapłacić za postępowanie zgodne z sumieniem. Twórca dobrze pogłębia ten motyw, co sprawia, że gatunkowe schematy nabierają wyrazu i niespodziewanej świeżości. To w tego typu historiach jest ważne, byśmy jako widzowie potrafili je śledzić z zainteresowaniem.
Przewidywalność jest wpisana w gatunek, z którego czerpie reżyser, więc naprawdę można po samym opisie fabuły domyślić się wszystkich rzeczy, które się wydarzą. Nie jest to jednak wada! To właśnie pokazuje, że gdy dobrze korzystamy ze schematów fabularnych do opowiadania historii, można z czegoś ogranego zrobić coś nowego i angażującego. A w tym przypadku to przede wszystkim opowieść o człowieku i jego walce o siebie. Adam, grany przez Józefa Pawłowskiego, mógłby bez problemu przymknąć oko i stać się częścią układu kryjącego prawdę i zrzucającego winę na niewinnego. Ten jednak nie ma na to zgody, a Pawłowski przez ten pryzmat buduje bohatera niekonwencjonalnego. Nie jest to super twardy glina, który rozprawi się z bandą skorumpowanych policjantów i nawet się nie spoci. Ta jego bliskość do osób, które są winne, nadaje temu emocjonalnej głębi i wartości. Dzięki temu decyzje bohatera, jego zachowanie i poszczególne etapy walki o sprawiedliwość nie są typowe i oczywiste, bo to wszystko ma realne konsekwencje. To nie jest błaha opowieść o tym, jak bohater pokona zło i odejdzie w stronę zachodzącego słońca. To nie jest taki film.
Józef Pawłowski tworzy kapitalną rolę nietypowego twardziela. Z jednej strony widzimy rzeczy oczekiwane: małomówny, cichy, ale z drugiej strony w tym aspekcie aktor wykonuje kawał dobrej roboty, przekazując wiele rzeczy niewerbalnie. Spojrzeniem, gestami, decyzjami, które w kluczowych momentach mogą nawet wywołać mieszane reakcje widza. Jest nawet taka scena w kontakcie z partnerką Adama, która daje do myślenia, bo buduje bardziej rozbudowaną postać, niż można by sobie wyobrazić po opisie. W pewnym momencie nie wiedziałem nawet, czy chcę mu kibicować, bo nie jest to do końca sympatyczny facet. Jednak z biegiem rozwoju fabuły można wiele zrozumieć, poczuć i wysnuć wnioski. To właśnie zasługa kreacji Pawłowskiego, która pomimo schematów nadaje temu protagoniście głębszego wydźwięku i wartości.
W tym wszystkim częścią tego i trochę obok jest wątek niewinnej ofiary. Z tym mamy głównie problem, ponieważ okoliczności fabularne i wyjaśnienie, kim dokładnie jest postać, nie do końca zgrywają się z tym, co widzimy. Można poczuć, że gdy cała historia ma dużą dawkę wiarygodności, realizmu i pogłębione emocje, tak tutaj coś nie do końca gra. Czuć rodzaj zgrzytu, który nie pozwala, pomimo starań aktora, uwierzyć w ten wątek – mimo dobrze rozłożonych akcentów emocjonalnych. Być może za mało w tym autentycznych emocji? Chyba bardziej kluczowa w tym aspekcie jest decyzja o problemach tego bohatera, które zniszczyły mu życie. Nie jestem w stanie całkowicie uwierzyć, że osoba, którą widzę, naprawdę jest tym, kim film mi mówi, że jest.
Terytorium to jednak pomimo tego niedociągnięcia zaskakująco dobre kino ze świetnym Józefem Pawłowskim. Piękny dowód na to, że można operować schematami, by mówić o czymś ważnym w interesujący sposób. Film przystępny, mający dobre napięcie i emocje, ale przede wszystkim niepozostawiający widza bardzo przygnębionego. Polskie kino artystyczne zbyt często bywało depresyjne, więc taka zmiana na festiwalu filmowym w Gdyni w 2025 roku jest zaskakująco pozytywna.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/

