The Rain: sezon 1 – recenzja
Zapowiedzi i zwiastuny pierwszej duńskiej produkcji Netflixa wyglądały bardzo obiecująco. Wyglądało na to, że The Rain będzie kolejną udaną po Dark produkcją europejską, utrzymaną w podobnym klimacie. Tak się ostatecznie nie stało, a z dużej chmury spadł mały deszcz.
Zapowiedzi i zwiastuny pierwszej duńskiej produkcji Netflixa wyglądały bardzo obiecująco. Wyglądało na to, że The Rain będzie kolejną udaną po Dark produkcją europejską, utrzymaną w podobnym klimacie. Tak się ostatecznie nie stało, a z dużej chmury spadł mały deszcz.
The Rain to postapokaliptyczna opowieść osadzona w Skandynawii, której krajobraz znacznie zmienił się przez śmiertelne w skutkach opady deszczu. Każdy, kto będzie miał kontakt choćby z kroplą wody, może zostać zarażony tajemniczym wirusem. Pomysł na apokalipsę wywołaną przez opady deszczu jest czymś świeżym i stwarza spore pole do popisu dla twórców. Zwłaszcza że całość osadzona jest właśnie w Skandynawii, gdzie spadające z nieba krople są bardzo częstym zjawiskiem pogodowym.
Serial zaczyna się od mocnego uderzenia. Młoda dziewczyna Simone szykuje się do bardzo ważnego egzaminu. Ten zostaje jednak przerwany przez jej ojca, który bez słowa wyjaśnienia pakuje do samochodu całą rodzinę, po czym uciekają z miasta. Widzimy jedynie zdezorientowaną Simone i jej młodszego brata Rasmusa, a w tle ogromne, czarne chmury. Nie musieliśmy zatem długo czekać na pierwsze krople deszczu i bardzo dobrze, że twórcy zdecydowali się na takie zawiązanie akcji.
Dzięki temu szybko dowiadujemy się, że krople deszczu zawierają śmiertelny dla ludzi wirus. To właściwie jedyna informacja, bo początkowe minuty są bardzo tajemnicze, co miało zapewne budować napięcie. Sztuka ta nie do końca się udaje, bo młodociani bohaterowie dokonują głupich decyzji, które skutkują bezsensowną śmiercią jednej z postaci. Żałoba nie trwa jednak długo i zaraz potem tańczą, śpiewają i bawią się w najlepsze. Dużym problemem The Rain jest właśnie ilość błędów logicznych i skrótowo rozpisanych wydarzeń, których nie można wybaczyć nawet biorąc pod uwagę konwencję młodzieżowego serialu. Pozytywne jest przynajmniej to, że twórcy szybko dają nam do zrozumienia, z jaką produkcją mamy do czynienia.
Obrana konwencja może stać się dla wielu widzów przeszkodą nie do przejścia. Nie tylko z powodu targetowania tej produkcji do młodzieży, ale też ze względu na kiepsko opowiedzianą teenage dramę w klimacie postapo. Większość relacji rozpisanych jest skrótowo, bohaterowie rozkochują się w sobie tylko dlatego, że czują do siebie pociąg seksualny. Ich decyzje są często chaotyczne i takie też powinny być, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że brak logiki w ich działaniu determinuje tylko kolejne wydarzenia. To bardzo leniwe pisanie i twórcom nie udało się odpowiednio ukazać młodocianych bohaterów, którzy prócz kilku wyjątków są po prostu nudni.
Trzeba jednak odnotować, że mimo bardzo prostych zabiegów i ogranych klisz, relacje pomiędzy bohaterami potrafią być interesujące i dobrze wypadają na ekranie. Dzieje się tak niestety bardzo rzadko, bo główne role są odgrywane niestety przez kiepskich aktorów, którzy nie wypadają autentycznie w swoich postaciach. Tym bardziej, że główny wątek przeplatany jest retrospekcjami za pomocą montażu równoległego. W ten właśnie sposób twórcy postanowili lepiej zobrazować profile bohaterów i nadać im większego znaczenia. Problem jednak w tym, że warstwa narracyjna leży i kwiczy, a sceny te są wrzucane z brakiem wyczucia. Pokazywanie przeszłości dzieciaków i wydarzeń sprzed katastrofy nic nie wnosi i nie prowadzi nas do żadnej konkluzji.
Jeszcze do pierwszej połowy jest ciekawie, bo The Rain prowadzi nas przez urokliwie wyglądające krajobrazy Skandynawii i opustoszałą Kopenhagę. Wiemy też, że wirus w deszczu nie wziął się znikąd, więc możemy czuć się zainteresowani całą tą intrygą. Jednak od drugiej połowy poziom radykalnie spada. Pojawia się chociażby coś w rodzaju sekty konsumującej takie potrawy, że na samą myśl robi się nie dobrze. W ogóle cała produkcja ma jakieś ciągoty do fekalnego klimatu, bo postacie często wymiotują i to z bardzo różnych powodów.
Kręcę nosem, ale są też dobre elementy. Udaje się przede wszystkim w ciekawy sposób pokazać skutki katastrofy. Na pewno całości sprzyja klimat i wspomniane przeze mnie urokliwe krajobrazy. Zapewniono też naszym bohaterom liczne zagrożenia nie tylko ze strony deszczu i wygłodniałych ludzi, ale również żołnierzy z tajemniczej organizacji. Ostatecznie jednak, wszystko to sprawia jedynie wrażenie niewykorzystanego potencjału. Napięcie spowodowane opadami deszczu szybko znika, kiedy widzimy bohaterów poruszających się bez obaw na powierzchni i zawsze znajdujących schron, kiedy tylko zbliża się deszcz. Jeżeli więc ktoś chce się zabrać za tę produkcję, to musi być gotowy na prostotę i liczne błędy logiczne.
Ostatecznie dostajemy młodzieżowe postapo z kiepskim aktorstwem i szalonymi naukowcami chcącymi zawładnąć światem. Skandynawskie krajobrazy pozytywnie wpływają na nasze wrażenia estetyczne, ale nie zawsze oglądanie zapoznanej grupki młodych osób jest wciągające. Czasami pojawia się napięcie, a w tle widzimy potencjał na ciekawą intrygę, ale trzeba raczej mówić tutaj o rozczarowaniu. Zwłaszcza że pierwszy sezon pozbawiony jest satysfakcjonującego zakończenia, a szkoda tym większa, bo nie zamierzam raczej powrócić do The Rain. Nie jest to bardzo zła produkcja, ale nie jestem fanem obranej konwencji, zwłaszcza że nawet ona się specjalnie nie broni.
Źródło: Zdjęcie główne: Netflix
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat