Pierwsza połowa najnowszego odcinka The Walking Dead: Nowy świat niezbyt ekscytowała, bo bohaterowie przygotowywali plan ratowania ojca Iris i Hope. Żeby to osiągnąć, potrzebowali pomocy Silasa, który nie był zbyt chętny do tego. Jednak wystarczyło zalotne spojrzenie i ładny uśmiech Iris, żeby przekonać chłopaka. Nie zapomniała przy tym podkreślić, że ona WIE, że Armia Republiki Obywatelskiej odpowiada za śmierć ludzi w Omaha i Kolonii Akademickiej, więc trzeba z nimi walczyć. Twórcy konsekwentnie kontynuują ten nonsens i brak pomysłu na przekonującą argumentację. Poza tym jak pokazała końcówka odcinka, sprawa wydaje się bardziej złożona, niż się Iris wydaje. W każdym razie żadnych emocji nie wywoływało ponowne spotkanie bohaterów z Silasem ani ckliwe pożegnania przed misją wyciągnięcia Leo z placówki. A uśmiechem politowania można skwitować otwierającą sekwencję zabijania pustych przez główne postacie. Serial naśladuje pod tym względem The Walking Dead, ale robi to nieumiejętnie. Scena miała zrobić wrażenie, a osiągnięto raczej odwrotny, groteskowy efekt. W każdym razie nawet jeśli twórcy zafundowali widzom znowu garść kolejnych absurdów, to przynajmniej historia szła naprzód. Z kolei druga część piątego odcinka była zdecydowanie ciekawsza, mimo że wciąż opierała się na rozmowach między bohaterami. Elizabeth z dużą ostrożnością i czujnością podeszła do nagłego pojawienia się w placówce Iris, Felixa i Percy’ego, który udawał Eltona. Ten ostatni postanowił podążać za siostrą Hope, co jest zrozumiałe, ponieważ chłopak jest w niej zakochany. Ale okrutnie to się odbija na tej postaci, bo całkowicie straciła swój unikalny (jak na ten serial) charakter i zaczęła się dziwnie zachowywać. Jakby Ted Sutherland przestał się wysilać, dostosowując się do poziomu pozostałych kiepskich aktorów, co jest przykre. Natomiast to, co mogło się podobać w tej części odcinka, to walka z czasem, żeby przekonać Leo do opuszczenia placówki, a także Silas, który również wykonywał swoją część planu. Trudno tu mówić o zdynamizowaniu akcji, ale ten upływający czas i nacisk na podjęcie szybkiej decyzji sprawiały, że historia stała się interesująca w końcówce. Po pierwsze Silas, który czekał na przyjaciół w aucie, został ostatecznie zatrzymany przez Armię, więc zamknęła się dla nich droga ucieczki. A po drugie Huck odkryła dokumenty w sejfie, które są wskazówką naprowadzającą na prawdziwe motywy działań Republiki Obywatelskiej. Natomiast twórcy standardowo przedstawili te rewelacje tak, żeby widzowie nic z tego nie zrozumieli i w taki sposób, żeby pozostały zagadką na dłużej. Znowu na siłę tworzą tajemnicę, żeby jak najpóźniej wydarzenia nabrały sensu. Tak, żeby widzowie mieli powód do powrotu do serialu, co im się nawet w tym wypadku udało, więc osiągnęli cel.
fot. AMC
+24 więcej
Najciekawszym wydarzeniem odcinka była scena po napisach. W niej niespodziewanie (o ile ktoś nie oglądał zwiastunów) pojawiła się Anne (Pollyanna McIntosh), jak kto woli - Jadis. Ostatni raz widzieliśmy ją w The Walking Dead jeszcze przed przeskokiem czasowym, gdy wezwała helikopter Armii, który zabrał ją i śmiertelnie rannego Ricka Grimesa. Od tego czasu minęło kilka lat. Jak widać, bohaterka zajmuje teraz w Republice Obywatelskiej wysokie militarne stanowisko. Ponadto kwestionujący decyzje żołnierz Barca, którego poznaliśmy w poprzednim sezonie, stał się obiektem badań doktor Lyly Bellshaw, co raczej nie zaskakuje. Zdecydowanie poziom zainteresowania serialem po tej scenie wzrósł, szczególnie że pani naukowiec będzie teraz pod dużą presją, a do tego Leo darzy ją dużym uczuciem, więc z niej tak łatwo nie zrezygnuje. Fabuła w końcu nabiera rumieńców! Warto jeszcze wspomnieć, że Jadis powiedziała, że panią podpułkownik wezwano do Republiki. Ta informacja zaskakuje, ponieważ kilka chwil wcześniej widzieliśmy, jak odbudowywała relacje z córką. Jennifer starała swoją otwartością skłonić ją do wyjawienia istotnych informacji, ale niczym to nie zaowocowało. Jedynie widzowie mogli zobaczyć ludzkie oblicze jej matki. Kolejny raz podkreślono, że jej kontrowersyjne działania i tajemnice są podyktowane ochroną córki. Więc trochę szkoda, że Kublek zmienia otoczenie, gdy ten wątek był tak interesująco rozwijany. Ale ważne, że ma on wpływ na Jennifer, co powinno zaprocentować w dalszej części fabuły. Z kolei Elton pozostał w Obrzeżach, więc nie brał udziału w akcji wyciągnięcia Leo z placówki. Jednak, żeby widzowie o nim nie zapomnieli, twórcy postanowili, że Asha wyjawi mu prawdę o chorobie matki. Ten bohater nie ma szczęścia do dziewczyn, bo albo łamią mu serca i pozbawiają nadziei, albo go okłamują. Scena niczym się nie wyróżniła, choć współczuło się Eltonowi, który znowu poczuł się zawiedziony. Dobrze, że twórcy zapewnili mu niezłą historię w czasie, gdy jego przyjaciele ratują Bennetta. Szczególnie że tych dwóch młodych aktorów dobrze się ogląda razem na ekranie, choć i oni zaczynają nudzić. Nowy odcinek The Walking Dead: Nowy świat sprawił, że historia zaczęła intrygować. Zawdzięcza to ciekawemu obrotowi wydarzeń i dobrej konstrukcji epizodu, w którym te emocje stopniowo narastały, aż do dobrego zatrzymania akcji w końcówce. Ponadto pojawienie się Jadis też ekscytuje, bo może przynieść odpowiedzi na dręczące pytania o losie Ricka. Nowy złoczyńca, bo na taką postać ona w tym momencie jest kreowana, zawsze też działa odświeżająco na serial. Oczywiście, wciąż można wytknąć serialowi wiele niedociągnięć fabularnych i innych niedoskonałości, ale w końcu można wskazać jakieś pozytywy, które wcale nie są wymuszone. Nareszcie zaczyna się coś dziać w tym serialu!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj