The Walking Dead: sezon 10, odcinek 9 - recenzja
The Walking Dead powraca po kilkumiesięcznej przerwie w emisji. Co prezentuje premiera sezonu 10B?
The Walking Dead powraca po kilkumiesięcznej przerwie w emisji. Co prezentuje premiera sezonu 10B?
The Walking Dead od razu powraca do sytuacji w jaskini, by przyciągnąć widzów do poszukiwania odpowiedzi na cliffhanger z 8. odcinka. Bohaterowie wydają się w sytuacji beznadziejnej - otoczeni przez hordę zombie, w ciemności i bez nadziei na wyjście. Oczywiście w tym momencie u widza musi włączyć się zawieszenia niewiary, bo szwendacze dawno przestały być jakimkolwiek zagrożeniem w tym serialu, więc jeśliby postacie chciały, po kolei zabiłby każdego zombiaka i wyszliby bez szwanku. Jednak udajmy, że to nie jest możliwe, a wówczas robi się ciekawie, bo udaje się wytworzyć niezłe napięcie i niepewność co do losu bohaterów. To w końcu The Walking Dead, więc wiadomo, że nie każdy może wyjść z tego cało?
To wszystko powoduje zbudowanie naprawdę intrygującego klaustrofobicznego klimatu. Zwłaszcza w dalszej części odcinka, gdy bohaterowie przeciskają się przez wąskie skały, a cierpiąca na klaustrofobię Carol zaczyna być najsłabszym elementem drużyny. Z jednej strony mamy więc niepewność, czy Jerry w jednej scenie zginie - a była to naprawdę dobra i pełna napięcia sekwencja, gdy w wąskim przesmyku zombiaki za nim pełzały, czy może Carol zrobi coś głupiego. Ostatecznie wygląda na to, że pożegnaliśmy Magnę i Connie, ale nie jest to pewne. Nie widzimy ich zwłok, a jaskinia jest duża, więc mogły przeżyć i mogą jeszcze wrócić.
Dziwnym plusem odcinka okazuje się Carol, która zaślepienie rządzą zemsty na Alfie staje się jej słabością. Popełnia coraz głupsze irracjonalne błędy i podejmuje absurdalne decyzje - emocjonalnie jest wręcz w bardzo złym stanie. Jest to poniekąd potrzebne, bo pozwala zerwać na chwilę z wizerunkiem twardej Carol-Rambo i sensownie przypomnieć, że to nadal jest człowiek z problemami i emocjami. Jej zachowanie jest w tym odcinku irytujące i kuriozalne, ale takie właśnie miało być. Carol spadła na samo dno (scena po zawaleniu jaskini to podkreśla) i trudno dostrzec, jak może się pozbierać, by walczyć z Alfą. Jest to wyraźnie porażka bohaterów w jeszcze na dobrze nie rozpoczętej wojnie z Szeptaczami.
Alfa jak zawsze kradnie sceny, będąc nadal postacią tak samo intrygującą, co przerażającą. Oczywiście Negan w końcu dostaje tutaj więcej czasu, a jego wspólna sceny z Alfą na temat Gammy ruszą historię w odpowiednim kierunku. Czyżby Gamma, jak sugerowały zwiastuny, zdradzając Szeptaczy, miała być pierwszym krokiem do ich porażki? W tym wątku mamy jedną dziwaczną scenę, która niewątpliwie podzieli widzów, czyli "nagroda" Alfy dla Negana, którą ma być seks. Po pierwsze - nigdy czegoś takiego w tym serialu nie było, a fakt, że zostawiła sobie na twarzy maskę szwendacza jedynie pogłębił totalną dziwność sceny. Po drugie - to oznacza, że Negan staje się kimś ważnym dla Alfy, a w kontekście budowanego konfliktu pomiędzy nim, a Betą jest to kluczowe. Sam motyw jednak wzbudza konsternację i trudno orzec, czy rzeczywiście był potrzebny.
The Walking Dead powraca i utrzymuje dobry poziom. Co prawda, nie do wszystkich trafi klaustrofobiczny klimat z jaskini, czy kwestia błędów Carol, ale trudno odmówić temu pomysłu i napięcia. Interesujący i emocjonujący powrót serialu.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat