Touch Me Not – recenzja filmu [MFF. Nowe Horyzonty]
Touch Me Not - zdobywca Złotego Niedźwiedzia na Festiwalu w Berlinie - to eksperymentalne, mocne kino na pograniczu fabuły oraz dokumentu o intymności i szerokim spektrum seksualności.
Touch Me Not - zdobywca Złotego Niedźwiedzia na Festiwalu w Berlinie - to eksperymentalne, mocne kino na pograniczu fabuły oraz dokumentu o intymności i szerokim spektrum seksualności.
“Seksualność jest płynna. Po prostu czerpmy z niej jak najwięcej” - mówi głównej bohaterce Touch Me Not Hanna, transseksualna kobieta, która oferuje swe usługi w internecie i realnym życiu. Słowa te mogłyby służyć za motto filmu Adiny Pintilie, opowiada on bowiem o różnych sferach bliskości, różnym spojrzeniu na intymność, a przede wszystkim o wielu wykluczanych z dyskusji aspektach seksualności. Rumuńska reżyserka wykoncypowała pomysł na film podczas długoletnich badań na temat intymności, w trakcie których poznała z bliska życie ludzi prezentujących nienormatywne spojrzenie na cielesność. Potem postawiła ich przed kamerą.
Pintilie eksploruje między innymi codzienność Christiana, cierpiącego na rdzeniowy zanik mięśni mężczyzny, oraz całkowicie wyłysiałego Tomasa. Dwójka ta podczas wspólnej terapii uczy się i oswaja strach przed byciem “innym”. Najbardziej skonfliktowana wewnętrznie jest jednak pięćdziesięcioparoletnia Laura, całkiem atrakcyjna kobieta, której problem leży gdzieś głębiej, gdzieś w psychice, co nie pozwala jej na bliższy cielesny kontakt. By spełniać swoje fantazje, zaprasza do domu młodych mężczyzn, których ogląda masturbujących się w jej łóżku. Laura wraz z reżyserką podejmują więc kolejne kroki, by przełamać barierę i odkryć czający się głęboko strach przed bliskością.
Pytana o to, co w filmie jest prawdziwe, a co wykreowane na jego potrzeby, Pintilie nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. W Touch Me Not granica między rzeczywistością a fikcją bardzo szybko się zaciera, a eksperymentalna forma jeszcze bardziej utrudnia zaszufladkowanie jej dzieła. Już pierwsza scena filmu ukazuje twarz reżyserki, która przygotowana jest do zadawania kolejnych intymnych pytań. Pintilie prowokuje sytuacje i cierpliwie oczekuje reakcji. Może to być o tyle niekomfortowe, że nie patrzymy na bohaterów z perspektywy podglądacza, wojeryzm byłby tu czymś nie fair. Zamiast tego kamera ingeruje w ich życie, podpowiada, sugeruje. Pojawia się tu jednak jeszcze jeden strach - strach przed byciem ocenianym, czego reżyserka także doświadcza w momencie, gdy jedna z bohaterek proponuje zmianę perspektywy. Niech chociaż przez chwile to ona posiedzi przed zimnym okiem obiektywu, który chłonie każde słowo na temat najbardziej skrytych potrzeb i lęków. Ekshibicjonizm ten służy jeszcze jednej rzeczy - poza terapią dla bohaterów jest także lekcją dla widzów. Lekcją bliskości, lekcją o różnych jej możliwościach i konfiguracjach. Poza filmem zaś aktorzy stają się ambasadorami filmu, chętnie rozmawiają o ukazanych kwestiach i pomagają je zrozumieć.
Zakres tematów i eksperymentalna forma powoduje jednak, że film wydaje się być jedynie serią pomysłów, bez solidnego szkieletu. Ta szkicowość oczywiście otwiera przed widzami sporo nowych ścieżek, ale także prowadzi w kilka ślepych uliczek. Choć film subtelnością nie grzeszy, to jest w nim jeszcze kilka, wydawać by się mogło, nieuzasadnionych scen, niejako wrzucających bohaterów do worka z kliszami. Jeszcze gorzej, gdy pojawia się Seani Love, specjalista od kobiecej seksualności, który przeprowadza Laurę przez etapy gniewu i złości, który powiązany jest z jej pragnieniami. Choć efektowne, jego metody mogą zakrawać o szarlataństwo. Może być to prostu kolejny etap misji Pintilie - pokazywania i oswajania z różnymi spojrzeniami na intymność - forsuje ona jednak przy tym pewną konkretną metodę na pozbycie się problemu. Trochę w tym dydaktyzmu.
Wydaje się jednak, że nie sposób od tego uciec. Touch Me Not, poza tym, że prezentuje spektrum postaw i odmian, jest także filmem o szukaniu pomocy oraz pokonywaniu wstydu. To na pewno nieskończony eksperyment, o czym świadczy nie tylko niewielka (choć ciekawa) próba, ale także zapowiadane przez reżyserkę przyszłe projekty. Dzieło Adiny Pintilie oferuje ciekawe spojrzenie na różnoraką seksualność, pozwala nabrać dystansu i - kto wie - dowiedzieć się czegoś o samym sobie. A nawet jeśli nie, to przynajmniej oferuje szansę przyjrzenia się swoim granicom i perspektywie. Czasem warto je poszerzyć.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Jędrzej SkrzypczykDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat