„W garniturach”: sezon 5, odcinek 1 i 2 – recenzja
Serial "W garniturach" ("Suits") powraca w nowej odsłonie. Bohaterowie muszą się uporać z emocjonalnym bałaganem, jaki zapanował pod koniec 4. sezonu, i to właśnie sprawia, że nowe odcinki są zwyczajnie przeciętne.
Serial "W garniturach" ("Suits") powraca w nowej odsłonie. Bohaterowie muszą się uporać z emocjonalnym bałaganem, jaki zapanował pod koniec 4. sezonu, i to właśnie sprawia, że nowe odcinki są zwyczajnie przeciętne.
„Suits” z każdym kolejnym odcinkiem dryfuje coraz bardziej w stronę średniej klasy opery mydlanej i osobiście nie mogę powiedzieć, że ta zmiana mi się podoba. Nie należę do osób, które zachwycały się zakończeniem czwartego sezonu, dlatego też i początek piątego nie powala mnie na kolana. Prezentowana w pierwszym odcinku historia nagłej choroby i problemów Harveya jest tak grubymi nićmi szyta, że zaczynam się zastanawiać, czy przy jej tworzeniu nie brała udziału Ilona Łepkowska.
Czemu podejrzewam, że scenarzystka naszych rodzimych telenowel maczała w tym palce? Ponieważ prezentowany teraz i na zakończenie czwartego sezonu problem jest niesłychanie naciągany, niepotrzebnie rozdmuchany, a co najgorsze - ani trochę nieemocjonujący. Oficjalnie Specter ma się źle, bo zostawiła go sekretarka; nieoficjalnie wszyscy wiedzą, że wariuje, ponieważ jego przyjaźń z Donną wisi na włosku i nie chce się do tego przyznać. Zachowanie godne czternastolatka, a przecież Harvey nastoletnie lata ma już dawno za sobą. Jego postępowanie jest infantylne i najzwyczajniej w świecie bezsensowne – który dorosły człowiek tak się zachowuje? Jeśli scenarzyści w ten sposób chcą podkreślić jego niedojrzałość emocjonalną, to chyba posuwają się o kilka kroków (dużych kroków) za daleko. Cały ten wątek zbudowany jest na naciąganą melodramatyczną modłę, która ani trochę nie pasuje do serialu, a już tym bardziej do postaci Harveya. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale chyba nigdy wcześniej Specter nie przejawiał takich skłonności, a przecież (nie oszukujmy się) odejście Donny (a właściwie zamiana miejsca jej siedzenia) nie jest aż tak strasznym wydarzeniem – ta kobieta nie umarła, ona tylko zmieniła szefa. Nie powiedziała Harveyowi, że nie chce go znać, nie odcięła się też od niego na zawsze i nie wyjechała na Grenlandię. Nadal żyje, ma się dobrze i przez większą część dnia przebywa w tym samym budynku co Harvey. Oczywiście ta nagła zmiana w ich relacjach jest nieoczekiwana i nic dziwnego, że Specterowi trudno się z tym pogodzić, ale sposób, w jaki jest to prezentowane w odcinku „Denial”, sprawia, że cała sytuacja wydaje się śmieszna, a nie emocjonująca czy chwytająca za serce. Rozumiem zamiary scenarzystów, którzy prawdopodobnie wywnioskowali, że fani serialu przez ostatnie kilka lat wypracowali więź emocjonalną z bohaterami i z tego też powodu nie będą teraz spali po nocach, tylko zamartwiali się o losy Harveya i Donny, ale zastanówmy się przez chwilę, czy się udało... Ja sypiam nadal całkiem dobrze, a Wy?
[video-browser playlist="722697" suggest=""]
Poza tym (i to jest chyba najgorsze) podejrzewam, że podobnie jak poprzednio odejście Mike’a Rossa, tak i teraz cała afera potrwa jeszcze ze dwa odcinki, a potem zostanie zakończona happy endem, w którym to Donna znów zasiądzie za biurkiem przed gabinetem Harveya, a Louis znów będzie potrzebował nowej sekretarki. Po co zatem zaczynać wątki, o których od początku wiadomo, jak się skończą, i bez potrzeby powielać pomysły, które nie do końca sprawdziły się przy poprzednim podejściu? Jeśli jeszcze dodatkowo w drugiej połowie sezonu ktoś znów będzie dybał na suwerenność i dobre imię kancelarii, to już w ogóle będziemy mieli powtórkę z rozrywki, a „Suits” będzie niczym powieści Dana Browna – przeczytałeś dwie książki (w tym wypadku „obejrzałeś 2 sezony”), to znasz schemat, na jakim zostaną zbudowane wszystkie kolejne. Chcecie już teraz się założyć, kto odejdzie pod koniec piątego sezonu? Ja stawiam na Rachel.
Ciut lepiej jest w odcinku drugim. Jego motywem przewodnim są pieniądze i każdego z głównych bohaterów jakoś dotyka ten problem. Harvey, Louis i Donna sprzeczają się o wynagrodzenie Spectera i jego dawnej sekretarki, Mike i Rachel omawiają temat intercyzy, a dodatkowo Mike musi znaleźć kogoś, kto nie będzie się bał wyłożyć pieniędzy na dość trudną rozprawę. Wojnę o zarobki Harveya ogląda się z zaciekawieniem (swoją drogą, ile on w końcu zarabia?) i aż trudno uwierzyć, że Specter z odcinka "Compensation" to ten sam bohater, którego oglądaliśmy w "Denial". Niesłychanie szybko zniknęły jego problemy (co po raz kolejny dowodzi, jak bezsensowny był to pomysł) i znów zachowuje się w typowy dla siebie sposób. Jednak jego podejście do własnej pensji, a jeszcze bardziej fakt, że przez 12 lat dokładał się do wynagrodzenia Donny, pokazuje, jak mało Harveya obchodzą pieniądze, a jak bardzo ceni sobie Donnę. Udowadnia to również, że ich relacja od początku była nieco dziwna, skoro przez tyle lat nigdy nie przyznał się przed swoją sekretarką do pokrywania sporej części jej pensji. Ciekawym wątkiem może być sprawa, nad którą pracuje Mike. Ross po raz kolejny chce zostać bohaterem i pomóc uciśnionym, co zapewne wpędzi go w niezłe kłopoty. Już teraz został dość brutalnie sprowadzony na ziemię przez Jessicę, a jeśli przyjmie propozycję Zane’a, zrobi się jeszcze bardziej interesująco.
Czytaj również: „W garniturach” – będzie 6. sezon
Odnoszę wrażenie, że nowe odcinki „Suits” podzielą fanów serialu na tych, którzy faktycznie doceniają emocjonalną huśtawkę między Donną i Harveyem, i tych, którzy w nosie mają, kogo Specter kocha lub nie, a bardziej liczy się dla nich dobra prawnicza intryga oraz ciekawi, nierozchwiani uczuciowo bohaterowie. Ci drudzy po pierwszych dwóch odcinkach piątego sezonu mogą czuć spory niedosyt.
Poznaj recenzenta
Monika RorógKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat