W garniturach to wielkie kłopoty Louisa, wielki powrót Mike’a, wielki smutek Rachel, wielkie problemy Jessiki. Tak można określić ostatnie 2 odcinki serialu. A Harvey ciągle z tym swoim uśmieszkiem...

Scenarzyści z każdym odcinkiem podnoszą sobie coraz wyżej poprzeczkę, dlatego czasami ich niedociągnięcia bolą. Ale prawda jest taka, że zarówno w 7., jak i 8. odcinku ich jedyną winą jest to, że mocno pompują balon zadowolenia z ich pracy. W końcu noga im się kiedyś powinie i rozczarowanie będzie duże. Obym się mylił, bo jesteśmy tuż przed finałem.

Od czego (albo od kogo) by tu zacząć... Louis wpakował się w niemałe kłopoty, próbując uratować kancelarię i zaimponować Harveyowi. Trudno mu się jednak dziwić, że nikomu się nie chce do tego przyznać – Harvey już kilka odcinków temu mówił, żeby uważać na niecnego inwestora. Na szczęście Louis ma jeszcze Katrinę, gotową poświęcić się dla swojego szefa. Podoba mi się to, jak scenarzyści wpletli ją w tę historię, zwłaszcza że przez długi czas piękna blondynka grzała ławę. Teraz ma swoje 5 minut. Louis-Katrina kombinują, a choć mają niesamowite problemy, to naprawdę przyjemnie się ich ogląda w walce.

[video-browser playlist="633475" suggest=""]

Jessica jest porządnie wkurzona, przede wszystkim przez powrót Mike’a. Żeby było mało, Sean Cahill – nieustępliwy prokurator – coraz skuteczniej dobiera się do firmy. W 8. odcinku udało mu się dzięki wsparciu skreślonego już przeze mnie Logana Sandersa uzyskać dostęp do dokumentów związanych z Gillis Industries. Tu oczywiście jest pies pogrzebany, a właściwie dokumenty, które mogą pogrążyć Louisa.

Rachel cierpi, ale próbuje walczyć o swoją miłość. Skutecznie? Nie będę Wam zdradzać. Przypomnijcie sobie jednak, jak urocze miny potrafi robić. Nie piszę o Donnie, bo wiadomo – najwyższa forma. Zawsze.

Czytaj również: Powstanie 5. sezon "W garniturach"

Chwilkę warto jednak poświęcić Harveyowi i Mike’owi. Dwaj przyjaciele i genialni rozwiązywacze problemów znowu są razem. Trzeba przyznać, że gdy stają bark w bark, to serial nabiera dużego rozpędu. Teraz walczą z jednym wrogiem – prokuratorem, ale czuję, że wkrótce będą musieli zewrzeć szyki. Widmo nadchodzących kłopotów odpowiednio motywuje każdego do działania, dzięki czemu W garniturach ogląda się dużo przyjemniej. Mniej jest melodramatów, więcej prawniczych dyskusji i popkulturowych odniesień oraz ironii. A przecież za to pokochaliśmy ten serial.