Westworld: sezon 4, odcinek 2 - recenzja spoilerowa
Westworld w swoim nowym odcinku oferuje swoisty powrót do korzeni serii i to w bardzo dosłownym tego wyrażenia znaczeniu. Oceniam.
Westworld w swoim nowym odcinku oferuje swoisty powrót do korzeni serii i to w bardzo dosłownym tego wyrażenia znaczeniu. Oceniam.
Muszę pochwalić nowy odcinek Westworld za to, w jaki sposób wykorzystuje dotychczasowy dorobek produkcji. To doskonale widać w wątku Maeve i Caleba. Nasi bohaterowie udali się do nowego parku rozrywki. Miałem przy tym dziwne, ale bardzo przyjemne uczucie, że oglądam coś nowego, ale przy tym również bardzo znajomego. To zagranie sentymentalną kartą sprawdziło się znakomicie. Niektóre sceny zostały odegrane jeden do jednego! Wątek w nowym parku był również pełen interesującej symboliki - np. gdy host kazał wybrać Calebowi nakrycie głowy. To piękne nawiązanie do podobnej sceny z Williamem z poprzednich sezonów. To fanserwis, ale zagrany z głową. Scenarzyści potrafią się jeszcze bawić dorobkiem serii i odkrywać wszystko na nowo.
Sam duet Maeve i Caleb sprawdza się całkiem nieźle. Tak naprawdę w poprzednim sezonie nie mogliśmy za dobrze zobaczyć ich w akcji. Na szczęście w nowej odsłonie twórcy postanowili to nadrobić. Thandiwe Newton i Aaron Paul mają dobrą, ekranową chemię i świetnie się uzupełniają. Caleb to ten bardziej skryty i mrukliwy, a Maeve jest sarkastyczna i wygadana. Ich relacja rozwija się bardzo płynnie. Dodajmy, że twórcy wrzucili ich w znajome rejony - przede wszystkim dla Maeve, co może wpłynąć na korzyść duetu. Zatem ich wątek w nowym epizodzie zaliczam na plus.
Twórcy w nowym odcinku pokazują również, że dobrze bawią się z dziedzictwem filmowej serii, na bazie której powstała produkcja HBO. Chodzi o wątek zamieniania ważnych osób na ich klony-hosty, co mogliśmy zobaczyć w filmie Świat przyszłości z 1976 roku. Twórcy wprowadzają powoli plan Charlotte. Zapowiada się on niezwykle ciekawie! Na razie dostaliśmy tylko jego namiastkę, ale już chcę wiedzieć, jak rozwinie się sprawa wymiany ludzi na hosty. Nowy odcinek pokazał, że ekipa antagonistów prezentuje się bardzo dobrze. Ed Harris nadal doskonale sprawdza się w roli Williama w jego wersji Mężczyzny w czerni. Scena, w której uśmierca wiceprezydenta, była świetna zarówno pod względem smaczków, jak i demoniczności, którą zaprezentował aktor. Charlotte też sprawdza się nieźle, chociaż na razie nie wybija się ponad poziom poprawności. Duży plus stawiam przy Clementine, która znakomicie prezentuje się jako zimna zabójczyni.
Co do Dolores, to w końcu jej wątek zaczął nabierać koloru. Sama postać jeszcze nie wybija się ponad przeciętność, ale pasuje do całej historii. Twórcy rzucają zgrabne tropy dotyczące charakteru jej wątku. I w tym jest moc, ponieważ aura tajemnicy działa. Cały czas zastanawiamy się, czym tak naprawdę jest świat, w którym egzystuje bohaterka. Stawiam, że jest to jednak pętla, w której w jakiś sposób została uwięziona. Mimo wszystko sposób, w jaki wątek hosta zostaje nam podany, sprawia, że chciałbym obejrzeć już kolejny odcinek, aby dowiedzieć się, co stoi za dziwnymi zawirowaniami w życiu bohaterki. Szkoda tylko, że Ariana DeBose stanowi raczej rodzaj statystki dla Evan Rachel Wood i jej historii.
Nowy odcinek Westworld w końcu wprowadza fabułę na odpowiednie tory i rozkręca akcję. Przy tym zadaje kolejne pytania, z którymi zostawia widza, czyli robi to, do czego produkcja HBO nas przyzwyczaiła.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat