Zadzwoń do Saula - sezon 6, odcinek 3 - recenzja
Trzeci odcinek Zadzwoń do Saula przyniósł duże emocje za sprawą dramatycznych wydarzeń, które nie dotyczyły tytułowego bohatera, lecz Nacho. Był to też wizualny majstersztyk. Oceniam.
Trzeci odcinek Zadzwoń do Saula przyniósł duże emocje za sprawą dramatycznych wydarzeń, które nie dotyczyły tytułowego bohatera, lecz Nacho. Był to też wizualny majstersztyk. Oceniam.
Najnowszy odcinek Zadzwoń do Saula rozpoczął się tajemniczo, bo od sceny na pustyni. Zobaczyliśmy niebieski kwiat i kawałek szkła, na które zaczęły spadać krople deszczu. To niepokoiło. Znamy twórców serialu i wiemy, że tego typu obrazki zwiastują coś niedobrego. Tragedia wisiała w powietrzu.
Następnie obserwowaliśmy, jak Nacho kontynuował ucieczkę przed bliźniakami, chowając się w porzuconym na poboczu zbiorniku. Twórcy uraczyli nas kolejnymi wspaniałymi ujęciami, a do tego trochę potrzymali w napięciu, gdy bohater musiał się zanurzyć w stęchłej mazi. Nie tylko wyglądała ona odpychająco, ale też działała na zmysły, bo nie zapomniano podkreślić faktu, że takie miejsce musi okropnie cuchnąć. Ucieczka przed Salamankami się powiodła, ale Nacho zdał sobie sprawę, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia, która będzie go kosztować życie.
Gdy Ignacio zadzwonił do ojca, już wiedzieliśmy, że nie ma dla niego odwrotu. Rozmowa miała pożegnalny i przede wszystkim bardzo emocjonalny charakter. Wzruszenie wywoływało to, jak Nacho z trudem opanowywał głos. Te emocje nie tylko wzbudzała przejmująca gra Michaela Mando, ale też okoliczności. Gdy po chwili bohater zatelefonował do Mike’a i porozmawiał też z Gusem, przypieczętował swój los, zgadzając się na śmierć na własnych warunkach, aby ochronić ojca.
Od tej chwili rozpoczęło się oczekiwanie na te decydujące wydarzenia. Zanim nastąpiło „spotkanie na szczycie”, twórcy, jakby chcąc oddać szacunek postaci Nacho, pozwolili sobie na kilka mniej istotnych scen, jak ostatni posiłek czy szklanka whiskey z Mikem, który nad nim czuwał i do końca walczył o jego życie. Końcówka epizodu doprowadziła widzów do egzekucji, w której brali udział najwięksi złoczyńcy Breaking Bad i Zadzwoń do Saula. Salamankowie stanęli (poza Hectorem rzecz jasna) naprzeciw Gustava Fringa i jego ludzi, a Bolsa dopełniał skład. Tak naprawdę w scenie na pustyni najbardziej błyszczał Nacho. Michael Mando w serialu miewał przebłyski dobrej gry aktorskiej, ale tu pokazał cały swój nieprzeciętny talent. Ten wybuch wściekłości w stronę Hectora, nienawiść w oczach i satysfakcja z wyjawienia prawdy (i nieprawdy) prosto w twarz szefom kartelu wciskały w fotel. Ostatecznie Nacho popełnił samobójstwo, a twórcy nie próbowali stosować żadnej cenzury czy upiększających sztuczek. Po prostu pozostawili ten moment w takim surowym stanie, bo śmierć w tym serialu nie może być piękna. Jest brzydka i brutalna, a smutek ogromny.
Część historii, która dotyczyła Kim i Jimmy’ego, też rozwijała się interesująco. Został wdrożony kolejny etap planu pogrążenia Howarda. Tym razem do akcji wkroczył Huell i zaprzyjaźniony ślusarz, aby podrobić kluczyk do samochodu Hamlina. Nie brzmi to pasjonująco, ale twórcy jak zwykle sprawili, że wstrzymywało się oddech z emocji. Praca kamery i montaż imponowały. Później Huell zadał niespodziewane pytanie Jimmy’emu, które można nazwać fundamentalnym w Zadzwoń do Saula. Dlaczego to robi? Po ponad pięciu sezonach każdy widz może wybrać swoją odpowiedź - Saul działa z powodu miłości? Pieniędzy? Przez Chucka? Niechęci do Howarda? Można zgodzić się też z opinią Jimmy’ego, który uważa, że robią coś dobrego, jeśli spojrzymy na to z szerszej perspektywy. Nie ma jednej satysfakcjonującej odpowiedzi.
Wydarzenia z Nacho i kartelem rozgrywały się daleko od Jimmy’ego, ale też go dosięgnęły. Organy ścigania zwróciły wzrok na Saula, który reprezentował jako adwokat Ignacia, Dominga i Lala, nawet namieszał w sprawie Tuca. Kim broniła Saula w rozmowie z Ericsen i jakby nie przejęła się sytuacją, dając mu wybór, czy chce być przyjacielem kartelu, czy donosicielem. Widzowie mogli przenieść się myślami do pamiętnej sceny z Breaking Bad, gdy Jesse i Walt porwali Goodmana. Tamta wypowiedź stała się podstawą do stworzenia postaci oraz całej historii Zadzwoń do Saula. A teraz nabrała sensu, gdy mamy pełny obraz wydarzeń. Fabuła serialu zaczyna się mocno zazębiać z historią z Breaking Bad, dlatego scenarzystom należą się pochwały.
Trzeci odcinek Zadzwoń do Saula był dopieszczony w każdym szczególe. Nie padło tu żadne niepotrzebne słowo. Wizualnie prezentował się kapitalnie - nie dało się oderwać wzroku od przemyślanych kadrów czy gry światłem. I oczywiście nie zabrakło emocji i doskonałej gry aktorów. Obejrzeliśmy kolejną wielką śmierć w tym serialu, która raczej nie jest zaskoczeniem. Twórcy postarali się, żeby zapadła w pamięć. Jest takim Ozymandiaszem (odcinek z Breaking Bad) dla Zadzwoń do Saula - można dostrzec też kilka podobieństw (pustynia, upadek Nacho jak Walta, zamiast echa strzału słychać dzwonek Hectora). Jedynie można się w tym epizodzie doczepić do tego, że tytułowy bohater znowu pozostał nieco w cieniu. Wiemy, że twórcy musieli się rozprawić z pełnym akcji wątkiem Nacho, ale i tak pozostaje leciutki niedosyt. Dlatego epizod zasługuje na ocenę 9,5.
Po kryzysie w kartelu i śmierci Ignacia Vargi - który może zamiast do Mike’a powinien zadzwonić do Saula - twórcy mogą się skupić na poczynaniach Goodmana. Razem z Kim może w końcu wprawią w ruch plan, który zacznie nabierać konkretnych kształtów. Czekamy na showtime!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat