„Zakazane imperium”: sezon 5, odcinek 8 – recenzja
Historia Enocha Thompsona wreszcie dobiegła końca. Ostatecznie. I skończyła się tak, jak się musiała skończyć. Oceniamy finał serialu Zakazane imperium.
Historia Enocha Thompsona wreszcie dobiegła końca. Ostatecznie. I skończyła się tak, jak się musiała skończyć. Oceniamy finał serialu Zakazane imperium.
Wiemy, że z końcem prohibicji amerykańskie zorganizowane podziemie weszło w zupełnie nową epokę. Kończyła się era Ala Capone, a rządy przejęły przestępcze rodziny – duża w tym zasługa Charliego Luciano i jego kumpli. I to właśnie ta opowieść. W nowych czasach nie ma też miejsca dla Thompsona, a choć ten chciałby się wycofać na własnych warunkach, dogania go jego przeszłość. Czy to nie za bardzo przekombinowane? Nie sądzę. Myślę, że twórca serialu Zakazane imperium ("Boardwalk Empire"), Terence Winter, miał to wymyślone od samego początku. Już od 1. sezonu wiedział, jak chce skończyć tę opowieść, i tak ją prowadził od samego początku. Jedyne, czego nie wiedział, to kiedy przyjdzie mu ten koniec opowiedzieć.
Gdy rozmawiałem z nim w nowojorskiej siedzibie HBO z okazji premiery 4. sezonu, pytałem, jak długo ma zamiar jeszcze to opowiadać. Trochę wyłgał się od odpowiedzi, mówiąc, że tak długo, jak będzie chciało tego HBO. Teraz widać, że on po prostu od początku wiedział, jak będzie wyglądał ostatni sezon. Kiedy więc – już po naszej rozmowie – okazało się, że sezonów będzie 5, to spokojnie przeskoczył z fabułą o siedem lat i zajął się wielkim finałem, rozpisanym na 8 odcinków. Gdyby zdecydowano, że sezonów będzie 7 czy 9, pewnie opowiadałby w nich o tym, co wydarzyło się w tych brakujących latach, ale tak czy owak – dokładnie taka byłaby finałowa fabuła i finałowy odcinek.
[video-browser playlist="630871" suggest=""]
Że to koniec, wiemy już od pierwszych sekund, gdy zamiast klasycznej, wyśmienitej czołówki, z którą zżyliśmy się przez te lata, dostajemy podobny, acz inny obrazek kąpieli Nucky'ego. Już sądziłem, że może to jego ostatnia kąpiel, a cała reszta odcinka będzie flashbackiem, opowieścią o tym, co skłoniło go do wyruszeniu w morze, ale nie. Thompson wraca na brzeg, a w międzyczasie udaje mu się jeszcze raz wywrzeć wielki wpływ na przyszłe losy Ameryki – to dzięki jego machinacjom rozpoczyna się kariera rodziny Kennedych. To też bardzo symboliczny moment – my kończymy naszą opowieść, a inna właśnie tu się inicjuje. W kolejnych minutach dostajemy to wszystko, co powinno się znaleźć w puencie tej opowieści: dowiadujemy się, co spotkało zarówno postacie historyczne (i zgadza się to z tym, co już wiemy), jak i te wykreowane na potrzeby tej opowieści. Winter nie zostawia żadnych niedopowiedzeń. Prezentuje nam, jaki los spotkał Enocha, a co jeszcze ważniejsze, puentując całosezonową serię retrospekcji z jego młodości, pokazuje nam ten moment, gdy bohater ostatecznie schodzi na złą drogę. Wszystko zaś pięknie się zapętla, łączy z poprzednimi odcinkami, sezonami i tworzy świetną wielką zamkniętą opowieść.
Czytaj również: Przyzwoita oglądalność finału serialu "Zakazane imperium"
Z jednej strony trochę żal, że to już koniec, z drugiej - może już po prostu wystarczy. Winter opowiedział swoje, Buscemi zagrał swoje, my sobie obejrzeliśmy. A kiedy będziemy namawiać innych do Zakazanego imperium, to argument 5 sezonów, czyli 56 odcinków jednych nie odstraszy zbyt wielkimi liczbami, a innych zachęci, bo oglądania wystarczy na niejeden wieczór.
Poznaj recenzenta
Janusz WyczołekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat