Ziemskie problemy kosmosu
Data premiery w Polsce: 1 lipca 2013Można przemierzać otchłań kosmosu, spotykać nowe rasy, przeżywać nieziemskie przygody. Jednak istnieją pewne rzeczy, pewne radości, ale też i smutki, które wspólne są dla wszystkich, niezależnie od galaktyki. Taki wniosek płynie z lektury Star Trek: Insurrection.
Można przemierzać otchłań kosmosu, spotykać nowe rasy, przeżywać nieziemskie przygody. Jednak istnieją pewne rzeczy, pewne radości, ale też i smutki, które wspólne są dla wszystkich, niezależnie od galaktyki. Taki wniosek płynie z lektury Star Trek: Insurrection.
Na początek przyznaję uczciwie, że nie należę do fandomu Star Treka i też nie ma mnie wśród fanów Gwiezdnych Wojen. Co prawda o obu seriach słyszałem, coś tam też widziałem, ale nigdy nie sprawiło to, że z miejsca chciałem mieć własny miecz świetlny czy przemierzać kosmos tam, gdzie jeszcze żaden człowiek nie dotarł. Zdarzyło się jednak, że w moich rękach wylądowała książka Star Trek: Insurrection.
Jest to powieść stworzona na podstawie scenariusza kinowego filmu pod tym samym tytułem z 1998 roku. Załoga USS Enterprise otrzymuje informacje o awarii androida Daty, który przebywa wśród ludu Ba'ku, prowadząc tam badania. Po przybyciu na miejsce kapitan Jean-Luc Picard i jego ludzie szybko zaczynają podejrzewać, że coś jest nie tak i że ich przełożeni ukrywają coś przed nimi. Jak się szybko okazuje, mają rację, stawką zaś jest życie wielu ludzi. Zaczyna się nierówny wyścig z czasem oraz przeważającym technicznie wrogiem.
Rebelię czyta się dobrze. Nie trzeba znać poprzednich wydarzeń czy nawet szczegółów uniwersum, by móc zrozumieć historię. Fani, rzecz jasna, na pewno są w stanie wyłowić smaczki, ale dla przeciętnego zjadacza chleba nie jest to kwestia istotna. Wątek główny jest stosunkowo prosty, rozwiązanie łatwe do przewidzenia, do tego mało zaskoczeń po drodze i sporo klisz - tak w skrócie można opisać fabułę. Sam film przy swojej premierze zebrał opinie, że jest niczym innym, jak wydłużonym epizodem serialu. Podczas czytania książki pojawia się to samo wrażenie. I to nie tylko w stosunku do przedstawionej historii, ale też postaci. Posiadają one bowiem "serialową" głębię - niby mają coś więcej w sobie, niby chcą pokazać głębsze emocje, jednak ciągle są to proste odczucia.
Nie wiem dlaczego, ale trafiły do mnie wątki uczuciowe w tej powieści. Jasne, są one pisane według schematów, ale czasem i takich doznań człowiek potrzebuje. I nie będą ukrywał - są podane w miły dla oka sposób. Do samego wydania w formie fizycznej można się przyczepić tylko o parę literówek po drodze oraz brak grafik w treści. Sam przekład jest gładki, czyta się go dobrze, choć czasem styl mógłby być bardziej "powieściowy".
Dla fanów Star Treka Rebelia to na pewno pozycja, którą muszą mieć w swoich zbiorach - ot, choćby z fanowskiego obowiązku. Dla pozostałych czytelników to książka, którą można przeczytać - co prawda nie dowiemy się z niej wielkich prawd o świecie, ale też nie odejdziemy zniesmaczeni.
A to całkiem duży plus w dzisiejszym zalewie kiepskiej literatury.
Źródło: rys. ©2013 Bukowy Las
Poznaj recenzenta
Tomasz SkupieńDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat