Znamiona wielkości
Data premiery w Polsce: 13 stycznia 2014Obsadzenie Matthew McConaugheya i Woody’ego Harrelsona w rolach detektywów-partnerów okazało się genialnym posunięciem. Dzięki ich grze, niesamowitemu klimatowi i ciekawej konstrukcji Detektyw ma ogromne szanse stać się serialem kultowym.
Obsadzenie Matthew McConaugheya i Woody’ego Harrelsona w rolach detektywów-partnerów okazało się genialnym posunięciem. Dzięki ich grze, niesamowitemu klimatowi i ciekawej konstrukcji Detektyw ma ogromne szanse stać się serialem kultowym.
Oczywistą oczywistością w przypadku seriali jest fakt, iż najważniejsi są bohaterowie. Bo jeżeli widz ma wytrzymać przed ekranem nie trzy, ale trzynaście, trzydzieści czy może i trzysta godzin, ci, których obserwuje, muszą coś w sobie mieć. Chandler był zabawny, Sheldon jest rozbrajający, Tyrrion posiada cudownie niewyparzoną gębę (podobnie jak doktor House), w Kościach chodzi zaś nie tyle o same postacie, co iskrzenie oraz chemię między nimi. I jeżeli przyjąć to kryterium jako decydujące, można prognozować, iż najnowsza produkcja HBO, Detektyw, będzie walczyć o miano najlepszego obecnie nadawanego serialu.
Rust Cohl i Martin Hart są jak Riggs i Murtauhg z Zabójczej broni. Ten pierwszy, w którego wciela się Matthew McConaughey, to tajemniczy i w powszechnej opinii nieco stuknięty "Nowy". Mało mówi, ma dziwne zwyczaje, nieco nieobecny wyraz twarzy, unika także towarzystwa kolegów z pracy. Jest jednak świetny w tym, co robi, czym zaskarbia sobie szacunek partnera. Martin (Woody Harrelson) to z kolei doświadczony detektyw, mąż i ojciec, niewyróżniający się ani na plus, ani na minus. Nowy kolega z jednej strony nieco go fascynuje, z drugiej lekko przeraża, zwłaszcza gdy po kilku miesiącach współpracy niespodziewanie robi się nieco bardziej rozmowny i wykłada partnerowi swój światopogląd. Choć spięcia i tarcia między tą dwójką są zabawne, jest to jednak zupełnie inny rodzaj relacji niż między filmowymi postaciami Mela Gibsona i Danny’ego Glovera.
[video-browser playlist="617159" suggest=""]
Bo i historia ma zupełnie inną atmosferę. Szukając kolejnej filmowej analogii, trzeba by odwołać się do głośnego Siedem z Bradem Pittem i Morganem Freemanem. Duszno, mroczno, nieprzyjaźnie, znajdzie się i ofiara zamordowana w tajemniczych okolicznościach, choć zamiast motywów chrześcijańskich morderca w Detektywie wyraźnie preferuje symbolikę pogańską.
Nie bez powodu na plakatach i w czołówce dominują wszystkie odcienie szarości – Rust i Martin przypominają Riggsa i Murthauga, ale sam serial ogląda się niczym nowy film Davida Finchera.
Odwołania do wielkiego ekranu są zresztą o tyle uzasadnione, że Detektyw ma konstrukcję filmu, ale długiego. W pierwszym odcinku śledzimy dwa plany czasowe: przeszłość, a więc początki wspólnej pracy bohaterów i wspomnianą sprawę rytualnego zabójstwa, oraz teraźniejszość, w której od tamtych wydarzeń minęło kilkanaście lat; ani Hart, ani Cohl nie pracują już w policji, ale pewne okoliczności zmuszają ich do powrotu do tamtego śledztwa. Nie otrzymujemy więc klasycznego procedurala, a zamkniętą historię, co czyni ją jeszcze ciekawszą, bo pozwala na zasianie sporej dozy wątpliwości i pokazanie bohaterów w niejednoznacznym świetle.
Ukoronowaniem pierwszego odcinka i jego prawdziwą siłą są jednak świetne kreacje aktorskie, zwłaszcza hipnotyczna gra McConaugheya, który po prostu zachwyca. Jego chuda, udręczona twarz i przepełnione smutkiem spojrzenie znajdują zaś idealny kontrast w otwartym i wesołym obliczu Harrelsona – oprócz rozwoju śledztwa i odkrywania kolejnych kart z przeszłości Rusta, serial oferuje także możliwość przyglądania się fascynującej relacji między tymi dwoma zupełnie różnymi charakterami.
Mając w pamięci fakt, że to dopiero początek, zanęcenie ledwie, a w odwodzie pozostaje choćby wcielająca się w rolę żony Martina Michelle Monaghan, to jeżeli Detektyw utrzyma bądź jeszcze podniesie poziom, może okazać się największym hitem sezonu.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat