

Niedawno w sieci zrobiło się głośno o wypowiedzi Randy’ego Pitchforda. Szef studia Gearbox został zapytany przez jednego z internautów o cenę gry Borderlands 4. Pitchford odpowiedział, że nie zależy to od niego, ale nawet jeśli gra będzie kosztować 80 dolarów, to „prawdziwi fani” i tak znajdą sposób, by ją kupić. Przywołał też sytuację z przeszłości — wspomniał, że w 1991 roku, pracując za minimalne wynagrodzenie, kupił grę Starflight na konsolę Sega Genesis właśnie za taką kwotę.
Słowa Pitchforda wywołały w sieci niemałą burzę. Temat stał się na tyle głośny, że na oficjalnym profilu twórcy pojawiło się nagranie z niedawnej sesji Q&A poświęconej Borderlands 4, zawierające dokładniejsze wyjaśnienia.
Są też inni, którzy akceptują nową rzeczywistość: budżety rosną, do tego dochodzą cła, i robi się naprawdę ciężko. Borderlands 4 ma ponad dwa razy większy budżet niż Borderlands 3. Ponad dwa razy większy.
Prawda jest taka, że nie wiem, jaka będzie cena. Wiem natomiast, że niedługo ruszy przedsprzedaż — i wtedy cena zostanie ustalona — wyjaśnił Pitchford.
W dalszej części wypowiedzi Pitchford podkreślił, że cena gry zostanie wkrótce ujawniona, ale jej ustaleniem zajmuje się nie samo studio, lecz wydawca — firma Take-Two Interactive.
Wkrótce ustalimy cenę — i może ona odpowiadać nowym standardom wyznaczonym przez Nintendo i Microsoft. Może też być niższa. To zależy od ludzi z wydawnictwa.
Premiera Borderlands 4 już 12 września. Gra dostępna będzie na PC oraz konsolach PlayStation 5 i Xbox Series X|S.
Źródło: x.com

