Roman Polański jest oskarżony o gwałt na nieletniej Samancie Geimer, którego miał się dopuścić w latach 70. Choć kobieta niejednokrotnie apelowała o zamknięcie całej sprawy, mówiąc, że chce przejść nad tym do porządku dziennego, do dyskusji przyłączają się kolejne głosy. Najnowszym z nich jest głos Renate Langer, 61 letniej byłej niemieckiej aktorki.
Kobieta utrzymuje, że poznała reżysera w agencji modelek, do której należała jako nastolatka. Był rok 1972, miała 15 lat. Za zgodą rodziców, wybrała się z nim do Szwajcarii, zachęcona propozycją castingu do nowego filmu. Tam, w Gstaad, Polański miał ją zgwałcić. Upokorzona wróciła do domu, by miesiąc później otrzymać propozycję ponownego spotkania w ramach przeprosin za to, co się stało. Polański zaoferował jej także małą rolę w jego filmie, zatem udała się do Rzymu. Po zakończeniu zdjęć do produkcji miała zostać zgwałcona po raz drugi.
Jak mówi Langer, nigdy nie chciała o tym mówić na głos z obawy o reakcje rodziców. Zdecydowała się na ujawnienie dopiero teraz - tego lata zmarł ojciec aktorki, zaś matka nie żyje od dwóch lat.
Prawnik Polańskiego nie udzielił komentarza w tej sprawie. Langer złożyła zeznania na policji, jednak nie wiadomo, czy sprawa będzie rozpatrywana przez sąd. Kobieta nie ukrywa, że bardzo by tego chciała.
Sprawa jest w toku.
Źródło: ew.com, nytimes.com / zdjęcie główne: materiały prasowe