

Disney oficjalnie potwierdził przybierające przez weekend na sile pogłoski o ataku hakerskim na informatyczną strukturę firmy. O tej sprawie donosi prestiżowy The Wall Street Journal, który wyjawił, że za kradzieżą danych stoi grupa hakerów korzystająca z nazwy Nullbulge. To prawdopodobnie największa tego typu operacja od 2014 roku, kiedy to zaatakowana została firma Sony - ówczesny wyciek danych doprowadził do prawdziwej rewolucji w przedsiębiorstwie i stał się praprzyczyną skasowania kilku istotnych projektów studia.
Co wykradziono w ataku hakerskim na Disneya?
Choć The Wall Street Journal nie zdołał potwierdzić skali wycieku, Nullbulge na swoim blogu twierdzi, że hakerzy weszli w posiadanie 1 terabajta danych z prowadzonych na aż 10 tysiącach kanałów na Slacku dyskusji pracowników Disneya, które rzuciły nowe światło na takie kwestie jak:
- kampanie reklamowe firmy
- używane przez Disneya technologie
- sylwetki kandydatów biorących udział w rozmowach kwalifikacyjnych
- rozmowy o programach dla nowych decydentów kanałów ESPN
- zdjęcia psów pracowników
- dane w kwestii liczby odwiedzających i dochodów paryskiego Disneylandu
- nowy system poleceń w Disney+, który sugerowałby klientom kolejne treści na bazie tych wcześniej obejrzanych
Hakerzy twierdzą, że w najbliższej przyszłości opublikują szczegółowe dane, wśród których mają znajdować się także informacje na temat "nieujawnionych projektów" Disneya - jak na razie do mediów społecznościowych trafiły wyłącznie screeny związane z częścią z wykradzionych materiałów.
Jak doszło do ataku i komunikat Disneya
Według Nullbulge dane zdobyto wyłącznie dzięki zhakowaniu jednego tylko komputera należącego do menadżera Disneya zajmującego się tworzeniem software'u; złośliwy kod miał zostać ukryty w reklamie pojawiającej się w jednej z gier wideo, który to dodatek został przez pracownika "kliknięty".
Rzecznik Disneya w lakonicznym komunikacie stwierdza, że "Disney prowadzi już w tej sprawie wewnętrzne śledztwo".
Samo Nullbulge to grupa haktywistów walczących o prawa artystów, która swoje cele dobiera pod kątem wartości społecznych, ekonomicznych i politycznych reprezentowanych przez potencjalne obiekty ataku. Disney znalazł się na ich celowniku ze względu na "sposób honorowania umów zawieranych przez artystów, wspieranie sztucznej inteligencji i dość lekceważące podejście do konsumentów".
Najlepsze filmy (post)apokaliptyczne w historii
Źródło: The Wall Street Journal

