Gwiezdne Wojny: Akolita - opinie w sieci. Powiew świeżości i nowości
Odbyła się uroczysta premiera serialu Gwiezdne Wojny: Akolita. Oto pierwsze opinie i oceny dziennikarzy.
Odbyła się uroczysta premiera serialu Gwiezdne Wojny: Akolita. Oto pierwsze opinie i oceny dziennikarzy.
Podczas uroczystej premiery dziennikarze mogli obejrzeć dwa pierwsze odcinki serialu Gwiezdne Wojny: Akolita, czyli tyle, ile dostaniemy 5 czerwca na Disney+. Co mówią o produkcji? Okazuje się, że serial spełnia oczekiwania i jest potrzebnym powiewem świeżości w uniwersum Gwiezdnych Wojen.
Gwiezdne Wojny: Akolita – opinie
Krytykom podoba się, że twórczyni jest w stanie zaprezentować w erze Wielkiej Republiki (dotąd niepokazanej na ekranie) coś nowego i nieznanego tym widzom, którzy nie czytali komiksów ani książek. Robi to w sposób ciekawy i intrygujący. Na plus można zaliczyć ekspozycję historii, budowę świata i mitologii (w końcu musiała pokazać, jak wyglądała rzeczywistość 100 lat przed Mrocznym widmem), a także przedstawienie bohaterów. Dobrze wypada chemia między postaciami. Podobno można poczuć klimat klasycznych Gwiezdnych Wojen.
Wszyscy uważają, że sceny walk są kapitalnie nakręcone. Chwalą ich jakość i dopracowanie. Na uwagę zasługuje sposób kręcenia akcji – bardziej kinowy. Jeden krytyk powiedział, że to "hołd dla kina akcji z Hongkongu braci Shaw", czyli producentów uznawanych za królów kina kung-fu.
Dodajmy, że starcia w tych odcinkach są oparte nie tylko na Mocy, ale też na sztukach walki. Recenzenci chwalą Amandle Stenberg, która w scenach walk sprawdza się znakomicie. Poza tym pojedynki w serialu są elementem opowiadania historii, a nie pustą rozrywką (choć jeden krytyk uważa, że były źle ulokowane w narracji).
Strona techniczna również zbiera dużo pochwał. Serial kręcono w prawdziwych lokacjach oraz na tle specjalnie zbudowanych scenografii. Przypomina tym samym kinowe Gwiezdne Wojny. Twórcy nie korzystali z technologii Volume, jak to robiono w poprzednich serialach (z wyjątkiem Andora). Oczywiście efekty komputerowe są dopracowane i stoją w równowadze z efektami praktycznymi. Pojawiło się stwierdzenie, że lokacje tętnią życiem.
Krytykom podoba się to, że fabuła oparta jest na tajemnicy, a Jedi są w pewnym sensie detektywami, którzy chcą ją odkryć. Serial pokazuje, jak Zakon Jedi działa w czasach pokoju. Odkrywanie tego jest fascynującym doświadczeniem. To coś nowego w uniwersum.
Dziennikarz, który mógł obejrzeć cztery odcinki, napisał, że pierwszy epizod go nie zachwycił (choć pochwalił walki i obsadę), ale później było coraz lepiej. Ma nadzieję, że narracyjna wizja twórczyni w kolejnych odsłonach nabierze wyraźniejszego kształtu.
Wszyscy chwalą Amandlę Stenberg w głównej roli. Jest świetna, wiarygodna i szalenie przekonująca w scenach walk. To ona ma być emocjonalnym fundamentem Akolity, który sprawi, że widz od razu zaangażuje się w opowieść. Do tego wyróżniają Manny'ego Jacinto – nie chcą powiedzieć, kogo gra, bo to spoiler. Podobno kradnie sceny, w których się pojawia. Dużo dobrego mówią o mistrzu Solu, którego gra Lee Jung-jae.
Gwiezdne Wojny: Akolita – premiera pierwszych dwóch odcinków już 5 czerwca.
Źródło: comicbook.ccom / thedirecct.com
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat