Star Wars: Episode V - The Empire Strikes Back zadebiutowało w maju 1980 roku po nieprawdopodobnym sukcesie filmu Star Wars: Episode IV - A New Hope. Wszyscy oszaleli na punkcie części IV, dając popularność największemu fenomenowi w historii popkultury. Jednakże reakcje i oceny części V nie były tak pozytywne, jak obecnie. Krytycy i widzowie wystawiali bardzo mieszane oceny. To miało wpływ też na wyniki box office filmu, które były najniższe z całej Oryginalnej Trylogii. W tamtych czasach widzowie mogli podzielić się swoimi przemyśleniami dzięki czasopismom tematycznym. Najpopularniejszym magazynem popkulturowym w USA był Starlog. Dzięki archive.org i pracy dziennikarzy z ACriticalHit.com możemy zapoznać się z reakcjami widzów tam publikowanych. Okazuje, że analogia do Ostatniego Jedi jest bardzo wyraźna, bo wiele argumentów się pokrywa. Niektóre argumenty też pochodzą z oryginalnych recenzji z lat 80, które są dostępne w sieci.
  • Wiele osób nie wierzyło, że Vader jest ojcem Luke'a. Sądzili, że okłamał młodego Skywalkera i nie powinniśmy wierzyć w to, co słyszymy. Podobne argumenty pojawiają się teraz w kwestii Kylo Rena i Rey. Były głosy negatywnie oceniające to wyjawienie Vadera i według niektórych analiz miliony widzów oczekiwali, że w części VI okażę się to nieprawdą.
  • Narzekali na to, że część V nie dała odpowiedzi na zadawane pytania. Zdaniem widzów twórcy za dużo zostawili na kolejny film. Szczególnie nie podobała im się niewiadoma w kwestii Hana Solo. Uważali, że albo powinien zginąć albo zostać uratowany w tym filmie, nie w następnym. Narzekali też na brak wyjawienia losu Miasta w Chmurach na Bespin.
  • Narzekali na wątek miłosny Lei i Hana Solo. Były głosy, że Leia powinna być z Lukiem, bo to on ją uratował i jest miłym gościem. Bardzo ostro była też potraktowana kultowa obecnie kwestia, w której Leia mówi do Hana "kocham Cię", a on odpowiada "Wiem". Dużo kobiet reagowało negatywnie, bo twierdziły, że to nie jest akceptowalna odpowiedź na wyznanie miłości. Wywoływało to wielkie emocje i gniew u widzów.
  • Padały argumenty, że film jest seksistowski i rasistowski. Billy Dee Williams jako Lando Calrissian pojawił się w filmie tylko dlatego, że potrzebowali czarnoskórą postać. Narzekano, że poza Carrie Fisher była tylko jedna kobieta w obsadzie w roli epizodycznej.
  • Nie brak też było krytyki rzeczy niezgodnych z nauką: obecność grawitacji w kosmicznym robalu w asteroidzie, brak kombinezonów i kasków przy wyjściu z Sokoła.
  • Narzekano na brak tzw. McGuffina, czyli celu fabularnego, który każdy chce osiągnąć, tak jak w pierwszym filmie były to plany Gwiazdy Śmierci. A nawet padał argument, że Luke niczego się nie nauczył, ani nie dojrzał.
  • Krytykowano to, co obecnie jest stylem Gwiezdnych Wojen, czyli dynamiczną strukturę opowiadania fabuły, która przeskakuje z wątku na wątek. Według opinii to sprawiało, że Imperium Kontratakuje stawało się wolniejsze i mało zrozumiałe. Nie było wiadomo, jak długo Han i Leia uciekali oraz jak długo Luke uczył się u Yody. Taki styl montażu jest w 2017 roku standardem w kinie.
  • Twierdzono, że film jest słabszy od Nowej nadziei. Nie był tak świeży, zabawny, pomysłowy i zaskakujący. Zarzucano, że film był pozbawiony emocji, wręcz mechaniczny. Padało porównanie, że to pozbawiona życia kopia poprzedniej części.
  • Narzekano na dialogi, że wszelkie próby humorystyczne były nieudane i było ich za mało.
  • Krytykowano zakończenie filmu, które nie mówiło nic, czego się mają widzowie spodziewać. Narzekano na zbyt powolny sposób opowiadania historii i cięższą, posępną atmosferę.
Po latach Imperium Kontratakuje jest uważane za najlepszą i najbardziej dojrzałą część Sagi. Często pojawia się też w rankingach najlepszych filmów w historii kina. Ostatni Jedi jest podobnie innym filmem od poprzedników, który wymaga więcej niż jednego seansu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj