

Marvel przygotowywał nas na ten event przez wiele miesięcy - dziś rozpoczęło się wydarzenie Śmierć Doktora Strange'a. Pierwszy zeszyt zasadniczej serii wyjawia, w jaki sposób do tego doszło, choć trzeba dodać, że póki co nie poznaliśmy oprawcy herosa. W żaden sposób nie zmienia to faktu, że morderstwo Najwyższego Maga było okrutne i na zawsze przeobrazi uniwersum Domu Pomysłów.
Komiks The Death of Doctor Strange #1 zaczyna się niepozornie: tytułowy bohater spędza kolejny, wydawałoby się zwyczajny dzień na korzystaniu ze swoich zdolności magicznych (w tym pomocy dawnemu przeciwnikowi, Panu Rasputinowi), by później szkolić młodych adeptów sztuki magii z Akademii Strange'a. Pod koniec dnia protagonista odpoczywa w Sanctum Sanctorum, a jego spokój przerywa pukanie do drzwi.
Najwyższy Mag otwiera, witając nieujawnioną czytelnikom postać. Widzimy tylko jej zęby i słyszymy słowa: "To był twój ostatni dzień". Oczom odbiorców ukazuje się wielka wiązka energii, która następnie krępuje ciało herosa. Kilka chwil później Strange zostaje odnaleziony martwy - w serce bohatera wbito sztylet.
Jedynym tropem co do tożsamości mordercy jest jego "niewyobrażalna moc", o której Strange powie, że "nie powinna istnieć". Po śmierci herosa pojawiają się sceny, w których m.in. Wong opłakuje zmarłego przyjaciela. Największe zaskoczenie czeka jednak na czytelników w finale komiksu: w Sanctum Sanctorum nieoczekiwanie melduje się... Doktor Strange, przy czym jest to jego pochodzący z przeszłości wariant, wyraźnie inspirowany wyglądem herosa z prac Steve'a Ditko.
Zobacz także:
Źródło: Screen Rant

