Nowi widzowie serialu Friends nie mogą zrozumieć fenomenu. Krytyka wylewa się na mediach społecznościowych, gdy ludzie dostrzegają kompletny brak poprawności politycznej tego serialu.
Co mu najbardziej zarzucają?
- Brak różnorodności rasowej, bo serial opowiada o sześciu białych osobach. W 10 sezonach pojawiły się tylko dwie istotne postacie innego koloru skóry: Julie (dziewczyna Rossa) oraz dr Charlie Wheeler (również dziewczyna Rossa).
 - Homofobia - zarzucają serialowi częste żarty z innych orientacji seksualnych. Tyczy się to wątku Chandlera, który nie chciał być postrzegany jako homoseksualista, więc żartował z ojca, który jest transgenderem czy Rossa pytającego nianie, czy jest gejem. Ich zdaniem ta kwestia dotyczy też żartów z byłej żony Rossa.
 - Żarty z otyłości Moniki są obrzydliwe. Podobnie śmianie się z ojca Chandlera przy różnych okazjach.
 - Joey jest najgorszą postacią, bo jest nieśmieszny, seksistowski i odrażający w swoim zachowaniu.
 - Krytykują wątek Rachel, która zatrudnia asystenta tylko dlatego, że jest przystojny i chce się z nim umówić. Twierdzą, że współcześnie wchodzi to na rejony molestowania seksualnego i zostałaby zwolniona z pracy.
 - Nie podoba im się związek Moniki z prawie o 20 lat starszym przyjacielem jej ojca. Patrzą na to bardziej negatywnie przez perspektywę skandalu z Harveyem Weinsteinem.
 
Niektórzy fani stanęli w obronie serialu, zarzucając nowym widzom niezrozumienie sytuacji. Zwracają uwagę, że serial powstał w latach 90, kiedy jeszcze wszyscy nie obrażali się o wszystko w telewizji i sytuacje odpowiadają czasom, w których rozgrywa się akcja.
Źródło: nme.com / zdjęcie główne: materiały prasowe