Trzecia osoba: przeczytaj fragment najnowszego kryminału Anny Kańtoch
Najnowsza powieść Anny Kańtoch opowiada o zaginięciu sprzed lat i traumie, która nadal tkwi w już dorosłych dzieciach zaginionych. Mamy dla was fragment tej książki.
Najnowsza powieść Anny Kańtoch opowiada o zaginięciu sprzed lat i traumie, która nadal tkwi w już dorosłych dzieciach zaginionych. Mamy dla was fragment tej książki.

W niewielkiej górskiej miejscowości doszło przed laty to zaginięcia. Z lasu wyszła trójka małych dzieci, ale po dorosłych ślad zaginął. Teraz, po latach, są szanse na rozwikłanie tej zagadki - są nowe okoliczności, ale też wspomnienia już dorosłych bohaterów, które niekoniecznie pasują do faktów i tego, co pamiętają pozostałe z nich.
O tym właśnie - poszukiwaniu prawdy we wspomnieniach i rodzinnych sekretach - jest nowa powieść Anny Kańtoch zatytułowana Trzecia osoba. Kryminał ten niedawno miał swoją premierę.
Trzecią osobę wydały Marginesy, które udostępniły fragment powieści Kańtoch. Miłej lektury.
Trzecia osoba - opis i okładka
Czy można tak po prostu zniknąć? Zostawić wszystko, także dzieci?
Monika i Mirosław Bresiowie pewnego dnia przepadli bez śladu, a Marcin, Milena i Mati nagle stracili rodziców. Każde z dzieci inaczej się z tą stratą uporało. Cała trójka ma też własne, nie do końca zgodne wspomnienia z czasu zaginięcia mamy i taty.
W dawnym domu Bresiów zamieszkała nowa rodzina: Sławek Dębski z rodzicami. Chłopaka zainteresowała sprawa zniknięcia poprzednich lokatorów. Nie miał pojęcia, że niewinna próba poznania losu ludzi, z którymi zetknął go przypadek, zmieni jego życie. Amatorskie śledztwo Sławka staje się dla rodzeństwa bodźcem do ponownego przeżycia minionych wydarzeń.
Anna Kańtoch doskonale łączy dawną tajemnicę, kwestię wiarygodności wspomnień, strategie radzenia sobie z traumą oraz – oczywiście – kryminalną zagadkę. Powstaje mroczna i fascynująca całość.

Trzecia osoba - fragment powieści
– Znowu tam jest. Zobacz.
Agata Dębska oparła czoło o szybę, za którą rozciągał się widok na oświetloną skąpym światłem latarni stację drogi krzyżowej, przedstawiającą drugi upadek
Chrystusa. Był marzec, na nizinach kwitły już pierwsze kwiaty, ale tutaj, w górach, na poboczu wiejskiej drogi wciąż zalegały łachy brudnego śniegu, a temperatura nocą oscylowała w granicach zera stopni. Nic dziwnego, że stojący pod latarnią mężczyzna naciągnął na głowę kaptur kurtki. Choć możliwe, że zrobił to z innego powodu. Jeśli tak, ukrywanie twarzy nic mu nie dało. Agata doskonale wiedziała, na kogo patrzy.
– Widzisz? – Gestem przynagliła męża, który stanął za jej plecami. – Musisz z nim porozmawiać.
– Już rozmawiałem.
– To porozmawiaj jeszcze raz albo zgłoś go na policję. Przecież tak nie może być. Dziecko nam straszy.
Łukasz Dębski mógłby odpowiedzieć, że problemy ich dwudziestoletniego syna nie mają nic wspólnego z zakapturzonym mężczyzną, wiedział jednak, że jakikolwiek sprzeciw z góry skazany jest na niepowodzenie. Agata potrafiła być bardzo uparta, jeśli na czymś jej zależało, skinął więc głową i wyszedł z pokoju. Piętro niżej w przedsionku narzucił na ramiona kurtkę. Nie kłopotał się zmienianiem domowych klapek na porządne buty, miał do przejścia może ze trzydzieści metrów. Dębscy mieszkali niemal dokładnie naprzeciwko siódmej stacji drogi krzyżowej.
Liczył jeszcze po cichu, że człowiek w kapturze okaże się kimś obcym, kto zwiedza znaną w okolicy Golgotę Beskidów, albo po prostu bardzo spóźnionym turystą idącym na szczyt Matyski, ale gdy przeciął pustą o tej porze drogę, mężczyzna odwrócił się i Łukasz ujrzał znajomą twarz. Sąsiad uśmiechnął się krzywo.
– Niech zgadnę, żona pana zmusiła, co?
– Panie Marcinie, pan przecież zdaje sobie sprawę, że pana zachowanie do niczego nie prowadzi. Po co pan to robi?
– To nie można już na chwilę zatrzymać się przy drodze?
Łukasz bardzo chciał wzbudzić w sobie gniew na stojącego przed nim mężczyznę, to mogłoby ułatwić całą tę rozmowę. Jednak nie potrafi ł się na to zdobyć. Marcin Breś wyglądał na przemęczonego, jakby ostatnio nie dosypiał. Trzydniowy zarost okalał sympatyczną twarz, na której zaczynały pojawiać się pierwsze zmarszczki. Agata mogła widzieć w sąsiedzie czającego się pod ich domem niebezpiecznego stalkera. Łukasz Dębski widział tylko człowieka, który był nieszczęśliwy od tak dawna, że właściwie uważał już ów stan za naturalny.
– Wiem, że ten dom należał kiedyś do pana rodziny – spróbował z innej strony. – Ale to było trzydzieści lat temu, na litość boską. Nie może pan tu teraz przychodzić i wystawać pod naszymi oknami. Denerwuje pan tylko moją żonę i syna.
– Pana syn zostawił to dzisiaj na mojej wycieraczce. – Breś sięgnął do kieszeni kurtki i podał mu złożoną na pół kartkę.
Łukasz Dębski odruchowo ją wziął, rozłożył i przeczytał, ale składająca się z dwóch zdań wiadomość nie miała dla niego żadnego sensu.
– Sławek to napisał? Jest pan pewien?
Sąsiad wzruszył ramionami.
– Widziałem osobę, która przyniosła tę kartkę, tylko przez chwilę i od tyłu. Ale ktokolwiek to był, nosił czerwoną bluzę z kapturem. Pana syn taką ma.
– To mógł być każdy.
– Nie sądzę. Tak czy inaczej, może go pan przy okazji zapytać.
– Sławek nie wychodził dzisiaj z domu.
– Jest pan pewny?
Nie, Łukasz nie był pewny. Sąsiad posłał mu jeszcze jeden zmęczony uśmiech i odszedł. Dębski został sam, wciąż trzymając w dłoni kartkę. Stopy w klapkach zaczynały mu marznąć, poruszył więc zdrętwiałymi palcami, a potem wrócił do domu.
Źródło: Marginesy



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1974, kończy 51 lat
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1967, kończy 58 lat

