COMIC-CON 2014: Poszukiwania i objawienia
Na San Diego Comic Con za każdym rogiem czaił się nowy cud. Co piąty uczyniony krok dostarcza nowych wrażeń, nie ważne czy jest to dzieło sztuki, artykuł odzieżowy, biżuteria, strój cosplayowy, popularna nowa gra komputerowa, zabawki, komiksy, czy to czy tamto, czy jeszcze owamto!
Na San Diego Comic Con za każdym rogiem czaił się nowy cud. Co piąty uczyniony krok dostarcza nowych wrażeń, nie ważne czy jest to dzieło sztuki, artykuł odzieżowy, biżuteria, strój cosplayowy, popularna nowa gra komputerowa, zabawki, komiksy, czy to czy tamto, czy jeszcze owamto!
Comic-Con 2014 już za nami, ale nasi dzielni korespondenci przesyłają kolejne wrażenia. Jakub Ćwiek - polski autor fantastyki (m.in. seria "Kłamca"), pisarz, publicysta, copywriter i scenarzysta, który relacjonował dla nas Comic-Con w 2012 roku, w teren wyruszył z J. Kevinem Whitelockiem - człowiekiem wielu talentów: pilotem śmigłowca, rycerzem turniejowym, członkiem Southern California Browncoats (grupy miłośników serialu Firefly), zapalonym konwentowiczem, od lat regularnym uczestnikiem San Diego Comic-Con, który stał się naszym korespondentem w 2013 roku. Głos oddajemy Kevinowi.
Zdarza mi się walczyć z punktem widzenia. Tego z gatunku: "czy szklanka jest w połowie pełna czy pusta?". Czy zmarnowałem poranek, omijając takie perełki fandomu jak "Co nowego w uniwersum (komiksowym) Spider-Mana?" lub "Jak zrobić starwarsowe origami"? Mogłem pójść na panel z twórcami serialu The Big Bang Theory i posłuchać, jak onieśmielającym wyzwaniem jest pisanie dla Jamesa Earla Jonesa, ale czy poszedłem? Nie. Evangeline Lilly napisała książkę dla dzieci pt. "The Squickerwonkers", która opowiada o bystrej, ale szelmowskiej dziewczynce o imieniu Selma, która spotyka bandę podróżujących marionetek – ale tego też nie obejrzałem. Zamiast tego spędziłem cały poranek pośród ludzkiego wiru na hali wystawowej. Za każdym rogiem czaił się nowy cud. Co piąty uczyniony krok dostarcza nowych wrażeń, nieważne, czy jest to dzieło sztuki, artykuł odzieżowy, biżuteria, strój cosplayowy, popularna nowa gra komputerowa/video, zabawki, komiksy czy to, czy tamto, czy jeszcze owamto! Hali wystawowej można by poświęcić cały swój comic-conowy pobyt, a i tak nie zobaczylibyście wszystkiego. Bardzo chciałem być na panelu Adventure Time, ale wówczas ominęłoby mnie bycie świadkiem, jak He-Man robi zdjęcie jakieś malutkiej osobie w stroju power droida z "Gwiezdnych Wojen". Nie widziałbym półnagiej Księżniczki Lei zamawiającej kanapkę. Mógłbym nie zauważyć Smerfa próbującego dosiąść centaura (bezowocnie). Innymi słowy, musimy zaakceptować nauczkę z bajki Ezopa o lisie: "Wcale nie chciałem tych winogron, pewnie i tak są kwaśne". By zapewnić sobie spokój ducha, nie możemy żałować podjętych decyzji. Nieważne, gdzie pójdziesz na Comic-Conie, na pewno zobaczysz mnóstwo fajnych rzeczy (chociaż fajnie byłoby zobaczyć panel The Walking Dead… albo Bones… albo Gry o tron… *westchnienie*).
[image-browser playlist="583402" suggest=""]
Około 16:00 Hala H przyciągnęła moją uwagę prezentacją najnowszych produkcji studia 20th Century Fox. Kto lubi filmy? Ja! Ja! Oto moje wrażenia z pięciu filmów, które zaprezentowano:
The Maze Runner – powieść dla młodzieży (pierwsza część trylogii) pióra Jamesa Dashnera, która na modłę ogromnie popularnych serii takich jak The Hunger Games czy Divergent została przeniesiona na wielki ekran. W głównych rolach występują Dylan O’Brien, Kaya Scodelario oraz Will Poulter. Trailer, który nam pokazano, wyglądał zaskakująco dobrze! Film zapowiada się ekscytująco i na dobrym poziomie aktorskim. Jak w wielu podobnych filmach, nasi młodzi bohaterowie walczą z systemem, którego sami sobie nie wybrali. Trafiają, bez żadnego wyjaśnienia, na wielką zieloną przestrzeń otoczoną ogromnym, ciągle zmieniającym się labiryntem. Co więcej, zamieszkują go tajemnicze stworzenia zwane Strażnikami, które mają zniechęcić do eksploracji labiryntu. Nie czytałem książek i nie do mnie należy streszczenie historii, ale dość powiedzieć, że autor książki był na panelu i bardzo entuzjastycznie wyrażał się na temat tego, co twórcy filmu zrobili z jego dziełem. To oznacza, że albo w film poszło dużo kasy, albo włożono w jego powstanie dużo uwagi i poświęcenia szczegółom. Z pewnością dam mu szansę.
The Book of Life – Jorze Gutierrez i Guillermo del Toro stworzyli razem animację komputerową, opowiadającą o życiu, śmierci i miłości. Głosy Zoe Saldany, Channinga Tatuma, Christiny Applegate i Rona Perlmana (by wymienić tylko kilka) ożywiają nietypowo wizualizowany świat "życia po życiu". Widać tu ogromny wpływ kultury latynoamerykańskiej, a osobiście nie mogłem się odpędzić od wrażenia, że nad całością unosi się duch Gnijącej panny młodej Tima Burtona, ale film ma własną, specyficzną "duszę". Fabuła opowiada o dwóch młodych mężczyznach, którzy konkurują o względy młodej dziewczyny. Wynik ich rywalizacji obstawia dwoje duchów z zaświatów. Niezadowoleni z wyniku, zaczynają wtrącać się i wpływać na przebieg wydarzeń, doprowadzając tym samym do serii zdarzeń, które mogą nas zarówno rozbawić, jak i odrobinę oświecić. W trakcie panelu ogromny wybuch oklasków wywołało niespodziewane pojawienie się rapera/komika Biza Markiego, który wciągnął całą publiczność we wspólne odśpiewanie swojej wersji hitu "Just a Friend". Niesamowita zabawa!
Hitman: Agent 47 – Nie wiele mam w tym przypadku do powiedzenia. Film, z takimi gwiazdami w obsadzie jak Rupert Friend, Hanna Ware czy Zachary Quinto, wydaje się wierną adaptacją odnoszącej sukcesy serii gier. Wielu fanów gier wydaje się zadowolonych z pokazanych materiałów (a te wyglądały naprawdę dobrze!), jednak w mojej opinii jest wciąż zbyt wcześnie, by ocenić, czy film sprosta oczekiwaniom. Miejmy nadzieję!
[image-browser playlist="583403" suggest=""]
Let's Be Cops – prezentacja tej komedii, w której występują Jake Johnson i Daymon Wakans Jr., sprawiła, że nabrałem natychmiastowej ochoty, by obejrzeć cały film! Historia śledzi zwariowane przygody dwóch kumpli, którzy postanowili przyjść na imprezę kostiumową przebrani w autentyczne stroje policjantów. Brani za prawdziwych mundurowych, zaczynają doceniać szacunek i przywileje, jakie towarzyszą byciu policjantem. Oczywiście sytuacja wymyka się spod kontroli i robi się śmiesznie. W skład obsady wchodzą także Rob Riggle, Keegan-Michael Key i Nina Dobrev, zapewniając filmowi niezłe aktorskie "ramy". Sądzę, że film ten będzie naprawdę zabawny – ale, hej, co ja tam wiem? Może być do bani (wątpliwe)!
I na koniec Kingsman: The Secret Service – krótko: obejrzyjcie ten film. Nie czekajcie do października. Idźcie go zobaczyć. TERAZ. Czemu jeszcze to czytacie?... No dobra:
Najlepsze zachowali na koniec. Oparty na komiksie "The Secret Service", ze scenariuszem Dave’a Gibbonsa (Watchmen), Marka Millara (Kick-Ass), Jane Goldman (Kick-Ass, X-Men), w reżyserii Matthew Vaughna (producent Lock, Stock and Two Smoking Barrels), film opowiada o zmaganiach superszpiega i superzłoczyńcy, w tych rolach kolejno Colin Firth i Samuel L. Jackson. Ale to nie wszystko! W obsadzie znaleźli się także Michael Caine, Mark Hamill oraz Mark Strong! To komedia pełna śmiertelnie poważnego humoru i cynicznych kpin, która jednocześnie potrafi być totalnie przesadzona i autentycznie rozśmieszająca-do-rozpuku! Fabuła godnie reprezentuje wszystkie filmy szpiegowskie, w których młody chłopak (Taron Egerton) jest przyuczany do bycia superszpiegiem przez agenta-weterana (Colin Firth). Oglądanie panelu było prawdziwą przyjemnością, zwłaszcza gdy Jackson momentami wcielał się w swą sepleniącą postać (która, swoją drogą, nie znosi widoku krwi, choć sama staje się przyczyną jej rozlewu).
Czytaj także: COMIC-CON 2014: Najważniejsze wydarzenia serialowe
Po zakończeniu panelu 20th Century Fox przyszła pora na Kevina Smitha. Słuchaliśmy (nader długo), jak opowiadał, co mu tylko ślina na język przyniosła. Facet już po prostu tak ma. Jest bardzo zajmujący i rozbrajająco szczery. Właśnie z tego powodu lubię go najbardziej. Przemawia do całej sali w taki sposób, jakbyście byli tam we dwójkę, tylko ty i on. Opowiadał, jak jego najnowszy film, Tusk, stał się filmem pełnometrażowym, a nie tylko płonnym marzeniem wywołanym paleniem zbyt dużej ilości… stuffu. Widzieliśmy też trailer i, pomijając tematykę filmu, wygląda naprawdę niepokojąco i upiornie. Z pewnością możecie znaleźć trailer w Internecie, bo w przeciwieństwie do innych klipów wyświetlanych na Comic-Conie, Kevin nie tylko pozwala, ale wręcz zachęca do nagrywania wszystkiego, co mówi i pokazuje. Jak mówiłem: facet już po prostu tak ma. Był to wspaniały sposób, by zakończyć kolejny dzień!
Tłumaczyła Anna Piotrowska
[[574]]
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat