Może The Blacklist nie jest serialem, który odmieni obraz telewizji, wprowadzając do niej to, czego jeszcze nie widzieliśmy; może i opiera się na prostych zagraniach; ale niewątpliwie ma jeden mocny punkt - Jamesa Spadera. Raymond "Red" Reddington, kryminalista, który "idzie" na układ z FBI, to w jego wykonaniu może nie majstersztyk, ale na pewno rola, którą ogląda się z nieukrywaną przyjemnością (pierwszy sezon wystartował na AXN, nowe odcinki w czwartki o 22.00). Schwarzcharakter z klasą, do tego szalenie przebiegły, inteligentny… i dający się nawet lubić - naprawdę niełatwo wykreować taką postać. Jednak Spader ma w tym już niemałe doświadczenie.

Na świat przyszedł 7 lutego 1960 roku w Bostonie (jego rodzice byli nauczycielami). Zanim został aktorem (do czego dążył całkiem świadomie, między innymi rzucając szkołę w jedenastej klasie), parał się innymi pracami - zdarzyło mu się być kierowcą ciężarówki czy instruktorem jogi. Zadebiutował drobną rólką w filmie "Team-Mates" z 1978 roku. Na poważnie jego kariera zaczynała się rozpędzać dopiero w kolejnym dziesięcioleciu. Już w 1981 wystąpił w filmie romantycznym "Endless Love" (z Brooke Shields i Martinem Hewitte w rolach głównych; jako ciekawostkę warto zauważyć fakt, że w tym filmie inny znany dziś gwiazdor Hollywood stawiał swoje pierwsze kroki - był to Tom Cruise). Wracając do Spadera - jego kariera nabierała rumieńców. W latach 80. zagrał w dwunastu filmach, zadebiutował też na małym ekranie. Stworzył wtedy specyficzny charakter postaci - ze względu na wiek, byli to głównie młodzieńcy i to raczej mniej "dobrzy".

W 1985 na ekrany kin wszedł film Tuff Turf, gdzie aktor po raz pierwszy zagrał główną rolę - nastolatka z problemami. Był to też jego pierwszy wspólny film z Robertem Downey Jr. I jak pokazuje historia - nie ostatni. Dwa lata później ponownie spotkali się na planie, tym razem obrazu Less Than Zero. Od tego momentu ponoć zostali dobrymi znajomymi. Ich kolejne spotkanie na wielkim ekranie być może będzie cieszyło oczy widzów już w 2015 roku.

Jako punkt zwrotny w karierze Spadera wskazywany jest rok 1989 i niezależny film Sex, Lies, and Videotape Stevena Soderbergha. Spader zagrał tam główną rolę Grahama Daltona, młodego człowieka, który w stosunkowo niecodzienny sposób wykorzystuje kamerę wideo. Obraz okazał się sporym sukcesem. Za niego Spader został uhonorowany nagrodą dla najlepszego aktora na Festiwalu w Cannes (sam film też doceniono nagrodami; więcej, pomógł nie tylko karierze Spadera, ale i Soderbergha oraz Andie MacDowell, odtwórczyni głównej roli kobiecej). Lata 90. to ciąg dalszy sukcesów Spadera na dużym ekranie. Można go było oglądać między innymi w Wolf (z Jackiem Nicholsonem), "True Colors", "Crash" czy kultowych Gwiezdnych wrotach.

Po epizodycznych przygodach z takimi serialami, jak Frasier czy Seinfeld, przyszedł czas na większy projekt telewizyjny - czyli postać Alana Shore'a. Z nią wystąpił w dwóch serialach Davida E. Kelley - The Practice oraz Boston Legal. Więcej, właśnie nią wywalczył dla tych dwóch produkcji aż trzy Emmy dla najlepszego aktora - w 2004 roku jako członek obsady Kancelarii adwokackiej, a w 2005 i 2007 już w Orłach z Bostonu (nie wspominając o licznych nominacjach czy nagrodach typu Satellite Award). Innym projektem serialowym, w który wciągnął się na dłuższy czas, było The Office (US). Początkowo nic tego nie zapowiadało - pojawił się gościnnie w finale siódmego sezonu jako Robert California. Okazało się jednak, że twórcy mają pomysł na to, jak go wykorzystać w kolejnym sezonie - i w taki sposób na całą ósmą serię dołączył do głównej obsady. Powrócił potem jeszcze w finałowym epizodzie serialu. Trochę mniej w tym czasie grywał na wielkim ekranie, jednak ciągle były to role zauważalne. W pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku mogliśmy go oglądać chociażby w "Secretary", a potem w Lincolnie. Obecny zaś czas dla Spadera to rzecz jasna The Blacklist, a także pierwsze przymiarki do roli, na którą całkiem spora część kinomaniaków czeka z dużym napięciem - Ultrona.

W życiu prywatnym był raz żonaty i z tego związku ma dwóch synów. Obecnie jest w kolejnym, którego owocem jest jeszcze jeden potomek.