Graliśmy w Dragon Ball Sparking Zero. Łatwo nie jest!
Mieliśmy okazję zagrać w Dragon Ball Sparking Zero. Co wiemy o tej grze po spędzeniu z nią dwóch godzin? Oto nasze wrażenia!
Mieliśmy okazję zagrać w Dragon Ball Sparking Zero. Co wiemy o tej grze po spędzeniu z nią dwóch godzin? Oto nasze wrażenia!
Firma Bandai Namco zorganizowała w siedzibie Cenegi specjalny pokaz Dragon Ball: Sparking! Zero. Przez dwie godziny zapoznawałem się z tym tytułem i jego trybami. Zacznę od tego, że nie jestem wielkim fanem poprzedniej odsłony, czyli Dragon Ball Z: Kakarot z 2020 roku. Odrzucił mnie od siebie i wymęczył otwartym światem. I chyba nie byłem jedyny, ponieważ twórcy postanowili zrobić kilka kroków w tył i powrócić do Dragon Ball Z: Budokai Tenkaichi 3, wydanej jeszcze na PlayStation 2 (moim zdaniem to jedna z najlepszych części tej franczyzy). Zamiast długiej historii dostajemy możliwość rozegrania najważniejszych walk z Dragon Ball Z i Dragon Ball Z Super. Jest ich sporo! Ku mojemu zaskoczeniu poziom trudności jest iście serialowy. Musiałem się nieźle napocić, by wygrać starcia. Już pierwsze spotkanie z Vegetą powtarzałem kilka razy, bo skubaniec zamiatał podłogę moją postacią. Jednak apogeum nadeszło wraz ze starciem z Ōzaru. Moim zdaniem ta wielka małpa jest nie do przejścia. Górowała nad granym przeze mnie Goku pod każdym względem. Musiałem uznać jego wyższość i w końcu się poddałem. Przez dobre 30 minut próbowałem znaleźć na niego sposób, ale mi się nie udało. I nie miało znaczenia, że mogłem skorzystać z pomocy innego, wcześniej wybranego przeze mnie bohatera.
Dragon Ball Sparking Zero nie jest tytułem instynktownym. By w pełni korzystać z możliwości, jakie daje ta gra, trzeba przejść przez samouczek i poznać zdolności przeróżnych postaci. W sumie do wyboru mamy mieć aż 182 bohaterów. Niby to dużo, ale w tej liczbie kryje się wiele różnych wariantów tego samego wojownika (różnią się oczywiście mocą).
Pierwsze kroki na treningu stawiamy pod bacznym okiem Piccolo czy – jak wolą widzowie – RTL7 Szatana Serduszko. Gdy już opanowaliśmy wszystko, co miał nam do przekazania, twórcy udostępnili na próbę dwa tryby: Custom Battles i Episode Battle, o którym już wspominałem. To w nim przegrałem Ōzaru podczas przechodzenia Sayian Saga. Historii do przejścia w sumie mamy osiem. Każda z nich jest poświęcona innej postaci. Charakteryzuje je też inny poziom trudności. Ciekawe jest to, że możecie stawać na głowie, ale nie zmienicie pewnych wydarzeń. Goku może wygrać starcie, ale jeśli zginął w anime, to w grze też tak się stanie. Nie ma szans na tworzenie własnych historii.
Custom Battles daje za to możliwość tworzenia własnych potyczek. Mam wrażenie, że to tryb dla największych fanów serii, marzących o starciach, których w anime nigdy nie zobaczyli. Ciekawa jest także możliwość brania udziału w walkach stworzonych przez innych użytkowników. Możliwości jest naprawdę wiele, co pewnie ma na celu wydłużenie żywotności tego tytułu.
Jeśli miałbym wskazać tylko jedną rzecz, która mnie w Dragon Ball Sparking Zero urzekła, z pewnością byłaby to grafika, a dokładniej – animowany sposób wykonania postaci, które wyglądają jak żywcem wyciągnięte z serialu. Do tego twórcy zadbali o to, by intensywność walk wpływała na bohaterów. Im większy wycisk dostają, tym bardziej to po nich widać. Mają przetarcia i tracą część garderoby – tak samo jak w anime. Daje to dobry efekt! Jedyne, co mnie denerwowało, to bardzo szybko przeskakująca kamera, która stara się nadążyć za dynamiką walki. Przez kilka sekund rozgrywa się w powietrzu, by błyskawicznie, za pomocą jednego ciosu, przenieść się na ziemię i zostawić w niej wielki krater. Należy też wspomnieć o tym, że otoczenie jest bardzo podatne na różne uderzenia. Budynki się rozpadają, a góry są przebijane. Wszystko po to, by gracz pozostawał jak najdłużej w klimacie serii Dragon Ball.
Jestem przekonany, że fani zakochają się w Dragon Ball Sparking Zero i przebaczą twórcom poprzednie słabsze wersje. Nareszcie dostali tytuł, na jaki zasługują. Takie właśnie wrażenie odniosłem po zagraniu w próbną wersję przygotowaną przez Bandai Namco.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat