Jak w pięciu krokach… wybrać książkę na lato
Nadeszły wakacje, a co za tym idzie - wysyp komarów, okularów przeciwsłonecznych i poradników jak żyć. W wolnym czasie. Jeden z nich prezentujemy poniżej. Tym razem o tym, jak w pięciu krokach wybrać książkę na lato.
Nadeszły wakacje, a co za tym idzie - wysyp komarów, okularów przeciwsłonecznych i poradników jak żyć. W wolnym czasie. Jeden z nich prezentujemy poniżej. Tym razem o tym, jak w pięciu krokach wybrać książkę na lato.
Krok 1: Zakończenie. By coś zacząć, trzeba coś innego skończyć. W przypadku studentów i uczniów jest to skończenie roku szkolnego/akademickiego. Nieważne czy z sierpniem/wrześniem – koniec to koniec, tylko potem trochę mniej czasu będzie. Ale w najgorszym przypadku cały miesiąc na czytanie to i tak bardzo, bardzo dużo.
Trochę inaczej sytuacja wygląda z osobami pracującymi. Trudno im zasugerować, by przerwały pracę na okres prawie dwóch miesięcy. Jest to wprawdzie możliwe i łatwe do wykonania, i wielu by chętnie na to przystało, ale wizja w najlepszym przypadku bezdomności, a w najgorszym śmierci głodowej, chyba nikogo nie pociesza. Nawet poprzedzona upojonym czytaniem. Dlatego ważne jest, by w okresie wakacyjnym takie osoby wypracowały drobny kawałek wolnego czasu, właśnie na lekturę.
[image-browser playlist="588928" suggest=""]
Krok 2: Książka. Samo powiedzenie sobie, że będzie czytać się przez wakacje, niczego nie da, jeśli nie będziemy mieć czego czytać (chociaż i takie przypadki się zdarzają…). Dlatego trzeba odnaleźć pozycję, którą się skonsumuje. Istnieje wiele metod pozyskania takowej książki. Poprzedzone to musi być jednak albo właściwym researchem wśród znajomych (ich sugestie mogą być trafne), albo ślepym trafem (tu co prawda wzrasta ryzyko wpakowania się w coś, co będzie się nam potem odbijało niestrawnością, jednak można też odkryć prawdziwego białego, a nawet opalonego, wakacyjnego kruka).
Kiedy już będziemy mniej więcej wiedzieć, co chcemy, musimy zdobyć egzemplarz fizycznie. Często się zdarza, zwłaszcza w większych rodzinach, że ciekawe pozycje już dawno temu znalazły się w naszej biblioteczce lub cierpliwie czekają na nas na strychu. Wtedy wystarczy tylko sięgnąć/wyjść po drabince i - w sumie można przejść do kroku trzeciego. Jednak jeżeli danej pozycji nie ma pod naszą strzechą, to należy czytać dalej krok drugi. W takim układzie trzeba poszukać danej pozycji w źródłach zewnętrznych. Można popytać znajomych, można nawet zapytać o to wujka Google (choć to nie wydaje się już aż tak legalne i w sumie przyjemne, gdyż czytanie na ekranie nie należy do przyjemnych rzeczy… rzecz jasna poza czytaniem Hatak.pl, jego można czytać na każdym ekranie. I nigdy się nie nudzi). Jednak najbardziej polecanym sposobem pozyskania książki na wakacje, mającym w sobie naprawdę "to coś", jest wizyta… w okolicznej bibliotece.
Żadna wyszukiwarka internetowa, żadne domowe archiwum nie może nam zaoferować tego, co stary, karteczkowy katalog czy metalowe półki uginające się od woluminów. Wchodząc do takiej biblioteki człowiek jest już jedną nogą w innym świecie – a chyba o to chodzi przy czytaniu książek. I jeszcze ten tajemniczy zapach towarzyszący każdej takiej placówce – jest to niewątpliwa zapowiedź przyszłej przygody. Ta metoda ma co prawda swoje ograniczenia, związane między innymi z czasem zwrotu książek czy kolejkami do danej pozycji, ale to też składa się na urok wakacyjnego czytania. A poza tym można sobie miło pogadać z panią bibliotekarką, ona zawsze poleci coś ciekawego.
[image-browser playlist="588929" suggest=""]
Krok 3: Zaczynamy. Na rozpoczęcie czytania wakacyjnej książki nie ma co czekać. Pierwsze kilka zdań powinno się wchłonąć już przy wzięciu pozycji w dłoń - a pierwszy rozdział najlepiej do godziny po. Jednak dobrze rozumiemy, że dziś na czytelników czeka wiele pokus, aby nie czytać. Ciągle domagający się lajków facebook, karmiąca papką telewizja czy słońce chcące, żeby się pod nim przechadzać - na pewno nie ułatwiają zadania. Jednak na wszystko jest rozwiązanie: na fejsie wstawiamy status, że czytamy i prosimy nie przeszkadzać, telewizję po prostu wyłączamy (naprawdę, w sezonie ogórkowym tam się nic nie dzieje, zwłaszcza w polskiej), a słońce "oszukujemy" tak, że wychodzimy czytać na zewnątrz.
Bo jeśli o czytanie wakacyjnych książek chodzi, to nie ma ograniczeń co do miejsca. Równie dobrze może to być pokój na poddaszu (jeśli akurat nie pada, bo czasem to może zagłuszyć myśli), łąka (ale tu mogą wpaść inni chętni na książkę tudzież nas, czyli kleszcze, komary i psy sąsiadów), park (tu zaś mogą pojawić się nasi uczniowie, tytułujący nas mistrzami i proszącymi o pożyczkę bardzo długoterminową), autobus do Zakopanego (jak się nie stoi lub leży na szybie) czy nudna impreza u rodziny (ale wtedy trzeba sprytnie kamuflować książkę/siebie). Najważniejsze w doborze miejsca jest to, abyśmy potrafili się w nim skupić na czytanej pozycji i zrelaksować. Ale jeżeli pierwszy warunek został spełniony i mamy książkę, która do nas trafia – o prawdziwy odpoczynek wcale nie jest trudno.
[image-browser playlist="588930" suggest=""]
Krok 4: Zaczytujemy się. To jest ten moment, kiedy wakacyjna książka naprawdę zaczyna działać. Kiedy postacie, miejsca i wydarzenia na tyle wciągają, że nie można się od nich oderwać. I nawet kiedy się nie czyta (bo, umówmy się, nie da się cały czas czytać, czasem trzeba ten trawnik skosić), to i tak człowiek żyje w tamtym świecie. Co prawda tak powinna działać każda książka, a przynajmniej ta, którą uznanym za dobrą - niezależnie od czasu, kiedy jest czytana - jednak w przypadku tej wakacyjnej mamy możliwość większego oderwania się od rzeczywistości. Bo w końcu to wakacje i co innym do tego? To nasz czas wolny, o!
[image-browser playlist="588931" suggest=""]
Krok 5: Kończymy. Pożerając ostanie strony jak szaleni i czując smutek, że to już koniec. W przypadku jednotomowych powieści ten żal bywa większy, w przypadku serii zaraz pojawia się chęć ciągu dalszego. Po który sięgamy (tudzież szukamy czegoś nowego) i pochłaniamy kolejną wakacyjną pozycję.
A jak ocenić, czy przeczytana książka stała się książką wakacyjną? W bardzo prosty sposób. Jeżeli na jej wspomnienie znów poczujemy zapach wakacji, zobaczymy promienie zachodzącego słońca na czubkach okolicznych drzew, poczujemy wewnętrzną radość i nostalgię - będzie to świadczyło, że była to właśnie książka wakacyjna. Tym bardziej, jeżeli do niej wrócimy w kolejne wakacje. I jeszcze kolejne.
[image-browser playlist="588932" suggest=""]
Bo czasem i tak bywa. I nie ma w tym kompletnie nic złego.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat