Wyobraźmy sobie, że rewolucja technologiczna XX wieku miała miejsce znacznie wcześniej, komputery to maszyny działające w oparciu o skomplikowane zębatki, w codziennym użyciu są mosiądz i stal zamiast silikonu i plastiku, a mechanika zamiast elektroniki. Wyobraźmy sobie świat napędzany parą, ozdobny i nieco dekadencki. Mroczny i jednocześnie optymistyczny. Pachnący węglowym dymem, skórą i mahoniem. Taka właśnie jest steampunkowa wizja świata.

Dracula z Jonathanem Rhys-Meyersem proponuje widzom wyprawę w neowiktoriańskie, tajemnicze i wciągające uniwersum, w którym ścierający się antagoniści walczą ze sobą przy pomocy cudów nauki, techniki, magii i… ekonomii.

Steampunk jest jednym z ciekawszych zjawisk popkultury. Ten podgatunek science fiction oparto na swobodnej interpretacji historii nauki i techniki, czerpiąc inspirację z epoki wiktoriańskiej. Steampunk łączy stare mity z nowymi – tęsknota za Wiekiem Pary (steam) łączy się tu z mroczną i negującą dwudziestowieczne wartości kulturą punkową.

Steampunk wyrósł na gruncie innego, dominującego w latach dziewięćdziesiątych XX wieku gatunku literackiego, jakim był cyberpunk. Ponure wizje zindustrializowanego i stechnicyzowanego społeczeństwa przyszłości, w którym jednostka jest tylko trybikiem w ogromnej machinie korporacji, malowane przez pisarzy science fiction korespondowały z nieco szalonym i dekadenckim nastrojem końca millenium. Steampunk tchnął w te ponure wizje nieco wiktoriańskiego optymizmu technologicznego. Jednym z najwcześniejszych przykładów tego kierunku jest książka "Maszyna różnicowa" (1980), napisana przez twórców cyberpunku: Williama Gibsona i Bruce'a Sterlinga, opisująca alternatywną historię epoki wiktoriańskiej, w której Charlesowi Babbage udało się stworzyć funkcjonalny komputer, ową maszynę różnicową. W ślady tych dwóch "wielkich" science fiction poszli inni, a steampunk wkrótce zaczął eksploatować także inne rejony literatury. Poza "twardą" odmianą fantastyki wkroczył śmiało na terytoria horroru i fantasy, tworząc alternatywne wizje świata pełnego mrocznej magii i technologii rodem z fantazji Verne'a.

Estetycznie  steampunk czerpie całymi garściami z bujnego piękna konstrukcji z czasów wiktoriańskich; działające maszyny są nie tylko użyteczne, ale i barokowo ozdobne, a ludzie ubierają się w wyrafinowane i fantazyjne stroje pełne przepychu oraz przesady. Ideologicznie głosi chwałę Imperium opartego na postępie technologicznym, starannie ignorując ciemne strony brytyjskiego kolonializmu. W tej alternatywnej wizji przeszłości postęp technologiczny jest Świętym Graalem, a potęgę zyskuje się poprzez przewagę ekonomiczną.

Zadziwiające, że tak pociągające graficznie uniwersum jest tak rzadko wykorzystywane w telewizji. Film ma na swym koncie kilka bardziej lub mniej udanych steampunkowych wizji (Sherlock Holmes, Liga Niezwykłych Dżentelmenów, Bardzo dziki Zachód, "20 000 mil podmorskiej żeglugi"), ale na małym ekranie poza Sanctuary i rzadkimi odwołaniami w serialach, takich jak np. Doktor Who, steampunk do tej pory był nieobecny. Dlatego Dracula, luźno oparty na oryginalnej powieści Brama Stokera, jest dla jego fanów prawdziwą gratką. Opublikowany w 1897 roku pierwowzór był na wskroś wiktoriański oraz głęboko zanurzony we współczesnych lękach i fobiach. Amerykańska stacja NBC zmienia zaś tę opowieść w intrygujący serial w steampunkowym duchu.

Drakula jest w serialu tym dobrym. Stoi po stronie postępu i nauki. Współpracuje (choć skrycie) z Van Helsingiem i planuje pokonać imperialistyczny Zakon Smoka (reprezentowany przez zamożne klasy wyższe Londynu) poprzez podważanie ich bazy ekonomicznej. Nowe źródło zasilania mające korzenie w technologii geomagnetycznej ma być cudownym i tanim paliwem konkurującym z ropą, na której swoje fortuny buduje Zakon. NBC daje widzom steampunkowego, zafascynowanego technologią i wierzącego w naukę oraz ekonomię wampira. Drakula jest silny, seksowny i zdecydowany. Walczy z wrogami nie tylko za pomocą kłów, ale i spekulacji na giełdzie.

Serial jest piękny wizualnie. Mglisty Londyn, przemykające tajemnicze postacie i ciepłe, żółte światło gazowych lamp zaspokoją wymagania estetów. Tak samo przepiękne i starannie zaprojektowane są serialowe kostiumy. Miłośnicy steampunku z satysfakcją obejrzą na ekranie przedziwne urządzenia wytwarzające energię geomagnetyczną (cewka Tesli), tajemnicze machiny w laboratorium Van Helsinga czy "bezkonny powóz" wyglądający jak praprzodek samochodu. Lady Jane walcząca z wampirami w kostiumie łowcy jest na wskroś steampunkowa. Nawet dawka dziwnej magii (prorocy) jest tu na miejscu i idealnie wpisuje się w neowiktoriański klimat serialu.

Mijają lata, odkąd wampiry – tajemnicze i wieczne istoty zrodzone ze zła  utknęły w… liceum. Telewizja, podążając za trendami zrodzonymi przy biurkach speców od marketingu, uparcie promuje wampiry o chłopięcej urodzie, zakochane w niezdarnych nastolatkach z wiecznie rozchylonymi ustami. Proponuje emocje rodem z dziewczęcych sypialni pełnych słodkich pluszaków i szkolnych korytarzy wypełnionych cheerleaderkami. Dla tych, którzy się już tym znudzili, w końcu pojawił się serial telewizyjny zabierający wampiry z liceum i umieszczający je z powrotem w XIX wieku. Wieku, do którego należą.



[image-browser playlist="584165" suggest=""]Premiera serialu Drakula w czwartek 1 maja o 21.30 w Canal+.





To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj