New Arc Line - lochy i smoki, technologia i zeppeliny. Pierwsze wrażenia ze steampunkowego RPG
Kilka godzin z New Arc Line przypomniało mi o wszystkich zaletach i wadach, z jakimi wiąże się early access.
Kilka godzin z New Arc Line przypomniało mi o wszystkich zaletach i wadach, z jakimi wiąże się early access.
Dreamate to czesko-ukraińskie studio, które pracuje nad grą New Arc Line, aktualnie dostępną w ramach wczesnego dostępu. Ich dzieło można śmiało określić mianem duchowego następcy zapomnianego już dziś nieco Arcanum: Przypowieść o Maszynach i Magyi. Podobnie jak w tytule z 2001 roku, tak i tutaj przenosimy się do świata, w którym obok siebie istnieją steampunkowe technologie, jak i potężna, niszczycielska magia.
Kreator postaci już na tym etapie robi całkiem pozytywne wrażenie. Opcji personalizacji nie ma może zbyt wielu (choć fani tworzenia atrakcyjnych bohaterów i bohaterek będą zadowoleni — mamy tutaj na przykład elfki o gładkich licach i wydatnych ustach), ale jest sporo różnego rodzaju ustawień, których oczekuje się od RPG-ów. Mamy więc zarówno klasyczne statystyki, jak i dodatkowe perki, takie jak urok czy dar przekonywania, które mogą okazać się przydatne podczas prób rozwiązywania konfliktów w sposób względnie dyplomatyczny. Niestety, w ramach early accessu, do dyspozycji graczy oddano zaledwie dwie rasy (człowiek i elf) oraz dwie klasy. Na szczęście te ostatnie wykraczają poza gatunkowy standard i zamiast oklepanego wojownika, maga, kapłana czy łotrzyka możemy wybierać pomiędzy "voodoo shamanem" i "diesel engineerem". Ja zdecydowałem się na tego drugiego, który podczas pojedynków korzysta z gadżetów i broni palnej.
Prolog niestety szczególnie nie zachęca i moim zdaniem robi tej grze sporą krzywdę. Eksplorujemy niewielką okolicę zniszczoną w wyniku ataku smoka, a nasza postać jest ranna, przez co porusza się w ślimaczym tempie. Nie ma tu żadnej finezji, ciekawych dialogów czy łamigłówek. Po prostu idziemy przed siebie, od czasu do czasu możemy wykonać jakąś akcję (lub też odnieść porażkę próbując, bo wynik naszych starań zależy od rzutu wirtualną kostką) czy pogadać z nielicznymi NPC-ami. Średnio sprawdza się to jako samouczek, a jeszcze gorzej jako wstęp, który ma zaintrygować i zachęcić do dalszego zgłębiania tego świata.
Potem, na szczęście, robi się ciekawiej. No, może nie licząc zadania z szukaniem walizki. Dość szybko do naszego bohatera dołącza druga postać, umięśniony i wielki jak góra Mick, a niedługo po tym dostajemy możliwość zapoznania się z systemem walki. Ten raczej nie zaskoczy fanów gatunku, bo jest dość typowy. Mamy więc podział na tury i punkty ograniczające liczbę ruchów czy ataków, jakie możemy wykonać. Mimo braku jakiegoś powiewu świeżości element ten wypada po prostu przyzwoicie i znajomo.
Historia i sposób jej prowadzenia mają zarówno dobre, jak i słabsze momenty. Fundament jest solidny. Tytułowe New Arc uznawane jest za miasto postępu niczym Piltover z uniwersum League of Legends. Nowoczesne technologie i bogactwo to jednak tylko pozory, bo miejsce to skrywa również mroczną stronę. Pełne jest społecznych nierówności, korupcji i czarnego, gęstego dymu wydobywającego się z wszędobylskich fabryk. Taki kontrast zdecydowanie ma potencjał i może wyjść z tego coś ciekawego wraz z dalszym snuciem opowieści, już w pełnej wersji. Niektóre dialogi i zadania są napisane w zaskakująco dobry sposób, pełne lekkości i humoru, choć nie brak też takich, które sprawiają wrażenie dodanych "na siłę", by w sztuczny sposób przedłużyć rozgrywkę. Na szczęście to problem przede wszystkim pobocznych misji, a te główne zwykle cechuje wyższy poziom (poza nielicznymi wyjątkami, jak wspomniane już poszukiwanie walizki).
W aktualnej wersji zawodzą przede wszystkim kwestie techniczne, a optymalizacja, delikatnie mówiąc, nie powala. Zarówno na Steam Decku, jak i na moim domowym pececie ze średniej półki nie byłem w stanie cieszyć się w pełni płynną i komfortową rozgrywką, a 60 klatek widziałem przede wszystkim w mniejszych, zamkniętych lokacjach. Sytuacja jest jednak o tyle dziwna, że taki stan rzeczy utrzymuje się na wszystkich ustawieniach graficznych i pomiędzy "low" i "ultra" nie widziałem zbyt dużej różnicy.
Nie uniknięto też innych problemów. Loadingi są dość częste i trwają po kilka sekund, a na dodatek często po nich jesteśmy świadkami tekstur, które doczytują się na naszych oczach. Nie brak również powszechnych bugów z przenikaniem obiektów czy postaci przez tekstury, czy też dziwnie zachowującymi się NPC i psującymi się animacjami.
Na pewno jest to projekt, na który fani gatunku i nietypowych uniwersów powinni mieć oko. Jeśli jednak zdecydujecie się na jego zakup już teraz, to musicie mieć na uwadze, że New Arc Line to "typowy" wczesny dostęp, a nie ewenement na miarę Hadesa 2 czy Baldur's Gate 3, które już na tym etapie rozwoju zachwycały pomysłami i dopracowaniem. Chociaż możliwość takiego "zajrzenia za kulisy" i ogrywania gry już teraz może być atrakcyjna, to niedoróbek jest sporo i jestem przekonany, że nie wszyscy będą w stanie przymknąć na nie oko. Na szczęście twórcy już działają - 19 grudnia pojawiła się pierwsza większa aktualizacja.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat