Stanisław Mikulski – różne oblicza J-23
Wystarczyłoby napisać - Hans Kloss. I każdy z grubsza wiedziałby, o kim mowa. Ale nie tylko agentem J-23 Stanisław Mikulski stoi.
Wystarczyłoby napisać - Hans Kloss. I każdy z grubsza wiedziałby, o kim mowa. Ale nie tylko agentem J-23 Stanisław Mikulski stoi.
Wielu aktorów marzy o takiej roli, która zapadnie na wieki w pamięć widzów. Stanisław Mikulski stworzył takową w serialu "Stawka większa niż życie". Tylko z takimi występami jest jeden problem - potrafią na całe życie zaszufladkować aktora, często ograniczając go. Jednak jeśli ktoś jest asem wywiadu, potrafi z każdej sytuacji znaleźć wyjście…
Od początku
Stanisław Mikulski przyszedł na świat 1 maja 1929 roku w Łodzi. W czasie swej młodości mieszał na łódzkich Bałutach. Można rzec, że przygoda przyszłego Klossa z aktorstwem zaczęła się jeszcze przed pierwszymi występami na scenie. W młodości był w harcerstwie, a jego drużynowym był nie kto inny, jak sam Jan Machulski. W 1949 Mikulski ukończył VIII Liceum Ogólnokształcące w Łodzi. Chciał zdawać na politechnikę (co ciekawe, serialowy Kolicki-Kloss był przed wojną studentem politechniki), jednak jego kariera potoczyła się inaczej.
W 1950 reżyser Leonard Buczkowski zaproponował mu udział w filmie "Pierwszy start". Mikulski dostał rolę Franka, młodego junaka ze Służby Polsce, który uczył się latać szybowcem. Jak sam przyznał kilkadziesiąt lat później w wywiadzie, bardzo spodobała mu się praca na planie filmowym. Chociaż nie zdawał sobie jeszcze wtedy sprawy, jaka odpowiedzialność wiąże się z tym zawodem.
[image-browser playlist="604286" suggest=""]
Po udziale w tym filmie dostał propozycję grania od Władysława Woźnika, dyrektora Teatru im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach. Mikulski zgodził się. Jednak po kilku dniach wojsko powołało młodego aktora do koszar. Ale nawet jako poborowy nie zrezygnował z występów. Najpierw ze znajomymi, w jednostce, stworzył grupę artystyczną. Występowali nie tylko przed swoimi, ale też wędrowali po Polsce. W 1951 aktor został skierowany do Zespołu Pieśni i Tańca Warszawskiego Okręgu Wojskowego w Lublinie. Tu zajmował się głównie prowadzeniem występów oraz recytowaniem wierszy.
W styczniu 1953 roku opuścił wojsko - przede wszystkim dlatego, że miał zapewnioną pracę w Państwowym Teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie. Już w 1952 rozpoczął z nim współpracę od… zastąpienia chorego aktora w "Poemacie pedagogicznym". W tym teatrze znów spotkał się z Janem Machulskim. Jak sam Mikulski przyznał, wtedy bardzo chciał grać role charakterystyczne i komediowe, ale najczęściej obsadzano go w tych dramatycznych
We wrześniu 1953 zdał egzamin eksternistyczny przed komisją PWST w Krakowie. Cały czas grał w lubelskim teatrze. Występował też w filmach. Co ciekawe i zupełnie zaskakujące - zwykle grywał role mundurowe. Czy to w "Kanale" Andrzeja Wajdy (na planie którego spotkał się z Emilem Karewiczem), czy w komedii "Ewa chce spać" (1957), czy w "Popiołach". Ogólnie wystąpił wtedy w około 20 filmach.
W roku 1964 wiele zmieniło się w życiu Stanisława Mikulskiego. Otrzymał od Adama Hanuszkiewicza propozycję grania w Teatrze Powszechnym w Warszawie, na którą się zgodził. Odezwali się też do niego twórcy telewizyjnego Teatru Telewizji. Przygotowywali serię sześciu przestawień emitowanych na żywo, opowiadających o losach polskiego szpiega w Abwehrze. Tytuł miał brzmieć "Stawka większa niż życie".
Mikulski, nic nie przeczuwając, zgodził się.
Och, Hans…
Mikulski do roli Klossa został wybrany ze względu na swój wygląd: przystojny blondyn, o niebieskich oczach, kapitalnie prezentujący się w mundurze. A co najważniejsze: za wyglądem szedł talent. Udało mu się stworzyć wyrazistą postać. Twarz pokerzysty, kiedy trzeba trafny żart. Do tego niezwykły spryt. Hans Kloss Mikulskiego od razu zdobył serca widzów.
[image-browser playlist="604287" suggest=""]
©1969 Telewizja Polska
Nie dziwi więc wielka popularność wokół aktora. Ludzie zaczepiali go na ulicy, napastliwi dziennikarze "atakowali" z propozycjami wywiadami w najmniej oczekiwanych momentach. Do telewizji przychodziły pełne kosze (!) listów dla niego. Dzięki roli w "Stawce…" zdobył wiele nagród. Co ciekawe - i raczej dziś nie do pomyślenia - na J-23 nie zarobił wiele. Jego stawka wynosiła 2,5 do 3 średnich gaż za tę rolę, co wystarczyło, jak sam kiedyś przyznał, na samochód i urządzenie mieszkania. Dzięki serialowi dostał też posadę konferansjera na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu (od 1968 do 1986), gdzie… śpiewał. A od 1969 miał swoją audycję w Programie III Polskiego Radia: "Melodie z autografem Stanisława Mikulskiego".
Z początku popularność J-23 cieszyła go. Sam przyznał, w 1965, że chciałby być na długo zapamiętany przez widzów. Ale z czasem zaczął dostrzegać też i minusy tej roli.
Przez wielu ludzi był określony jak człowiek z twarzą Klossa. Równolegle do pracy na planie najpierw Teatru Sensacji, a potem serialu, występował też na tych prawdziwych deskach (do 1966 w Teatrze Powszechnym, od 1966 do 1969 w Teatrze Ludowym w Warszawie, a od 1969 do 1983 w Teatrze Polskim). I tu też Kloss dawał o sobie znać - krytycy często oceniali jego występy przez pryzmat J-23. Nie mówiąc o życiu prywatnym w szczytowej fali popularności "Stawki…": nie mógł normalnie chodzić po ulicach, odwiedzać restauracji czy… opalać się na plaży.
W występach teatralnych, zwłaszcza tych późniejszych, starał się zerwać z bohaterskim Hansem. Podejmował się ról cwaniaków czy niezdarnych amantów. Występował w sztukach szekspirowskich, mierzył się z dziełami Fredry.
Jednak cały czas Hans krążył gdzieś nad Stanisławem Mikulskim. Przekładało to się na udział w innych produkcjach filmowych. Reżyserzy bardzo niechętnie brali go do produkcji - powód: twarz Klossa. Jeśli już się pojawiał, były to małe epizody. Jak chociażby niezapomniany Wujek Dobra Rada "walczący" z "motylą nogą Tomka Mazura" w "Misiu" Stanisława Barei.
Grywał też w serialach. W 1971 roku dostał główną rolę w "Samochodziku i Templariuszach". Nawet tu, w zupełnie nowej roli Tomasza N.N.… J-23 znów o sobie przypomniał. Mikulski wystąpił też w "07 zgłoś się" (jako on sam), "Życiu na gorąco" (które na początku miało być kontynuacją "Stawki…") czy "Dziewczynie i chłopaku".
Lata 80.
System komunistyczny w Polsce zaczynał się walić. W 1981 roku wprowadzono stan wojenny. Spora część aktorów zbojkotowała wtedy telewizję. Stanisław Mikulski (członek PZPR) nie zrobił tego. Z tego powodu popadł w niełaskę części społeczeństwa. Zdarzały się przypadki, że był wygwizdywany w czasie występów w teatrze.
W 1982 roku zaczął pracę w Teatrze Narodowym. Czytał powieści w odcinkach w Teatrze Polskiego Radia. Grywał też za granicą - czy to w serialach, czy to filmach, głównie w tych krajach, gdzie był popularny ze względu na "Stawkę…". A w 1984, na planie filmu "Europejskiej historii" doszło do spotkania dwóch wielkich szpiegów - Klossa i Strilitza (czyli Stanisława Mikulskiego i Wiaczesława Tichonowa).
Koniec lat 80. przyniósł pewien kres w karierze Stanisława Mikulskiego. W 1988 po raz ostatni pojawił się w teatrze - zagrał Doktora w "Dziadach" Adama Mickiewicza. Otrzymał też posadę dyrektora Ośrodka Informacji i Kultury Polskiej w Moskwie. Jednostka ta miała promować w ZSRR polską kulturę, między innymi przez prezentowanie naszej kinematografii.
Długo tam nie popracował. W 1990 został odwołany ze stanowiska. Wrócił do kraju i przeszedł na emeryturę. Wydało się, zwłaszcza w obliczu rozliczeń z poprzednią epoką, że to już koniec kariery J-23… Miało być inaczej.
J-23 ciągle się nadaje
Wszystko zaczęło się od renesansu "Stawki…" w Polsce. Pomimo zmian ustrojowych i pomimo propagandowego wydźwięku, serial nadal był chętnie oglądany. Co za tym idzie, Stanisław Mikulski i Emil Karewicz ciągle byli utożsamiani z kultowymi bohaterami. Z początku zapraszani na spotkania fanów, potem znów zaczęli grać. Tylko że tym razem podchodzili do "Stawki…" z o wiele większym przymrużeniem oka (jak chociażby w serialu "Bank nie z tej ziemi", gdzie sparodiowali postacie kiedyś przez siebie grane).
Stanisław Mikulski znów zaczynał pojawiać się w mediach. W 1993 roku otrzymała nawet propozycje startu do Sejmu z list Samoobrony. Pomiędzy 1995 a 1998 prowadził "Koło fortuny" na TVP 2. Zagrał dawnego nauczyciela historii Czarka w "13. posterunku". A w 2000 na TVN prowadził program "Supergliny".
Na początku XXI wieku był coraz częściej brany do seriali. Dużą rolę dostał w "Złotopolskich" (aktor Stanisław Gwis). W "Kryminalnych" znów mógł pokazać się z lekka klossowej roli - grał Jana Zawadę, ojca głównego bohatera, Adama (pojawił się miedzy innymi w filmie telewizyjnym "Kryminalni. Misja Śląska", w której pomagał synowi w rozwikłaniu zagadki seryjnego mordercy Wampira).
Nie straszna mu też jest scena kabaretowa - wystąpił w kilku skeczach, głównie parodiujących "Stawkę…". A dziś Stanisław Mikulski znów powrócił do roli agenta J-23 w najnowszym filmie Patryka Vegi "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć". I trzeba przyznać - Janek jest tylko jeden.
Stanisław Mikulski rzadko publicznie opowiada o swojej rodzinie. Wiadomo, że z żoną Ewą mają syna Piotra. Zaś wnuk aktora, Kuba, był perkusistą w znanym zespole rockowym Roan. I tak, dla jasności, dalej utrzymuje przyjazne kontakty z Emilem Karewiczem. W końcu kiedyś byli wielkimi przyjaciółmi, no nie?
[image-browser playlist="604288" suggest=""]
©PAP
Można powiedzieć, że Stanisław Mikulski jest aktorem jednej, wielkiej roli. Hans Kloss stał się jego sukcesem, ale też i klątwą. Przez agenta J-23 nie mógł na szerszą skalę pokazać swojego talentu aktorskiego. Z drugiej strony miał to, co aktorzy chyba kochają najbardziej - popularność.
A w tym przypadku możemy być pewni, że będzie jeszcze bardzo długo trwała. Dopóki, dopóty J-23 wciąż będzie nadawał.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1974, kończy 50 lat