Resident Evil Revelations 2 przedstawia historię Claire Redfield i Moiry Burton, które zostają porwane i umieszczone w mrocznym, opuszczonym więzieniu. Ich głównym celem będzie odkrycie kto i dlaczego je uwięził, zaś na drodze do zakończenia tej przerażającej historii staną zupełnie nowi przeciwnicy - Afflicted. W trakcie walki o przetrwanie gracze będą musieli rozsądnie dysponować ograniczoną amunicją i zasobami. Czy Claire i Moira przeżyją? Czy uda im się odkryć, dlaczego wylądowały na odosobnionej wyspie?
[opis dystrybutora]
Najnowsza recenzja redakcji
W połowie marca do sklepów trafiło zbiorcze wydanie gry "Resident Evil: Revelations 2", które zawierało wszystkie 4 odcinki 1. sezonu oraz 2 bonusowe, dostępne wyłącznie dla osób, które zdecydowały się na wersję pudełkową lub zakupiły cały sezon, płacąc z góry. Już teraz można powiedzieć, że inwestycja w tę grę, wynosząca niewiele ponad 100 zł, to nie były zmarnowane pieniądze, ale niestety nie wszystko zagrało tak, jak byśmy sobie tego życzyli.
Z pierwszych zapowiedzi "Resident Evil: Revelations 2" wynikało, że miała to być produkcja do kooperacji, co jest prawdą, ale jedynie połowiczną. Gra, która aż prosi się o kooperację, jest jej pozbawiona na PC, a na konsolach ogranicza się wyłącznie do co-opa na dzielonym ekranie. Jeśli nie ma w Waszym sąsiedztwie brata, siostry, kolegi lub koleżanki, z którymi można pograć, to zmuszeni jesteście do samodzielnej walki o przetrwanie, w dodatku z niespecjalnie ogarniętym towarzyszem, który na niewiele się zdaje. Współpraca sieciowa, która również była zapowiadana, do czasu napisania niniejszej recenzji nadal nie znalazła się w grze, a i tak ograniczać się ma jedynie do trybu szturmu.
[video-browser playlist="674814" suggest=""]
Zabawa w pojedynkę ma swoje zalety (gra staje się trudniejsza), ale tytuł ten aż prosi się o kooperację! Współpraca "na kanapie" wygląda identycznie jak w "Resident Evil 6", w którym ekran został podzielony nieproporcjonalnie. Przyzwyczajenie się do nieco innej perspektywy wymaga czasu, ale kiedy to opanujemy, żadne maszkary nie będą nam straszne.
Bohaterów w grze jest czworo: Claire, Moira i jej ojciec (Barry Burton), a także tajemnicza Natalia. Każda z postaci specjalizuje się w czymś innym. Umiejętności Claire i Barry'ego są zbliżone, są oni bowiem zaprawionymi w bojach z wirusami ludźmi, których na przestrzeni lat i kolejnych "Residentów" doskonale zdążyliśmy poznać. Natomiast Moira i Natalia nie posiadają takiego doświadczenia, ale nadrabiają czymś innym. Natalia posiada moc wykrywania niebezpieczeństwa i informuje o tym na czas Barry'ego. Jeśli chodzi o Moirę, to wyposażona jest ona w latarkę oraz łom, którym może odblokowywać drzwi. W kooperacji postacie te uzupełniają się idealnie, podczas gry w pojedynkę często trzeba przełączać się między nimi, żeby popchnąć rozgrywkę do przodu. Wynika to, jak wcześniej wspomniałem, z kiepskiego SI pomocników postaci, którą aktualnie się poruszamy. Na domiar złego przeciwnicy atakują również naszego kompana, więc musimy dbać o jego bezpieczeństwo i stale pilnować, aby pasek zdrowia wskazywał na jego dobry stan.
[video-browser playlist="674815" suggest=""]
Na szczęście na PlayStation 4 istnieje obejście w postacie opcji shareplay, więc rozgrywka w co-opie nawet z kolegą po drugiej stronie globu nie stanowi problemu, ale jest to możliwe tylko dzięki sprzętowi, a nie grze.
Fabuła gry rozkręca się z odcinka na odcinek, ale tak naprawdę w premierowym epizodzie czujemy wyjątkową aurę "Resident Evil: Revelations 2". Claire i Moira trafiają na tajemniczą wyspę, a Barry oraz Natalia wyruszają im na ratunek. Oba zdarzenia dzieli pół roku, a te z Claire i córką Burtona rozgrywają się wcześniej. Odcinki podzielone są na scenariusze dla obu par postaci, przy czym nie zdarzyło mi się, aby każdy z nich trwał tyle samo. Są spore dysproporcje w czasie potrzebnym na ukończenie odcinka. Jeden scenariusz epizodu da się ukończyć w niecałe 40 min, podczas gdy drugi może zająć nawet i półtorej godziny. Jeśli chodzi o łączną zabawę, to każdy odcinek wystarcza na minimum dwie godziny, co jest całkiem niezłym rezultatem, jeśli przeliczymy to na liczbę odcinków i złotówki potrzebne na zakup gry.
Ogrywając "Resident Evil: Revelations 2", nie da się oprzeć wrażeniu deja vu - i rzeczywiście, kiedyś to już widzieliśmy, podobny scenariusz do nowego "Resident Evil: Revelations 2" oferował "Resident Evil: Code Veronica". Nowa gra z cyklu ma w sobie także coś, co fani pierwszych "Residentów" uwielbiają – zagadki. Nie są one ani trudne, ani skomplikowane, ale w zupełności wystarczają, żeby poczuć klimat minionych lat.
Gra oprócz części fabularnej oferuje również tryb szturmu (to właśnie w nim znajdziemy mikropłatności). Nazwa może być myląca, bo szturmują nie bohaterowie, ale hordy zombie. Zaliczenie kolejnego etapu oznacza zdobycie dodatkowego ekwipunku oraz punktów doświadczenia, które należy przeznaczyć na udoskonalenie naszych postaci. Podobnie jak w przypadku głównej opowieści tutaj również znajdziemy tryb współpracy (obecnie wyłącznie na jednej konsoli).
[video-browser playlist="674816" suggest=""]
Pod względem grafiki "Resident Evil: Revelations 2" nie wygląda najgorzej, ale też nie jest to produkcja wybitnie wyróżniająca się. Im ciemniej, tym lepiej. W tę część najlepiej gra się na słuchawkach w zaciemnionym pomieszczeniu, co naturalnie wpływa na immersję; granie za dnia w "Resident Evil: Revelations 2" mija się z celem i tytuł traci na walorach estetycznych. Wszystko przez spore ziarno. Filtr, który zastosowano w grze, ma oddawać mroczny i tajemniczy charakter produkcji, jednak zwyczajnie ją szpeci licznymi czarnymi kropkami. Na szczęście można nieco to zmienić, stosując narzędzia w postaci dodatków do modyfikacji ekranu (czerń i biel, sepia itp.), jednak zanim się tego dokona, trzeba będzie przejść grę przynajmniej raz i je odblokować.
Zobacz również: Blisko 30 minut materiału z „Mortal Kombat X”
"Resident Evil: Revelations 2" to obok "Resident Evil HD Remaster" najlepsza odsłona serii ostatnich lat. Bezsensowna strzelanina z poprzednich części w tej została stonowana i zmiksowana z tym, co bawiło i straszyło dobre kilkanaście lat temu. Nie jest to gra perfekcyjna, trudno dać jej odznakę nawet z napisem "bardzo dobra", aczkolwiek stanowi kamień milowy w cyklu i jeśli Capcom postara się zaimplementować sieciową rozgrywkę oraz wyeliminować obrzydliwe ziarno, to przy kolejnej odsłonie możemy otrzymać tytuł z najwyższej półki.
PLUSY:
+ znakomita do co-opa ("kanapowego"),
+ klimat nawiązujący do korzeni serii,
+ świetna cena,
+ długość rozgrywki.
MINUSY:
– ziarnisty filtr obrzydzający grafikę,
– brak kooperacji sieciowej,
– kiepska sztuczna inteligencja postaci towarzyszącej.