Premiera (Świat)
4 maja 2023Premiera (Polska)
4 maja 2023Gatunek:
Roguelike, AkcjaDeveloper:
Super Evil MegacorpPlatforma:
PS5, Nintendo Switch, PC, Xbox Series X, iOSWydawca:
Świat: Super Evil Megacorp
Najnowsza recenzja redakcji
Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate nie jest zupełnie nową grą. Posiadacze urządzeń z jabłkiem na obudowie mogli zagrać w ten tytuł już w 2023 roku w ramach usługi Apple Arcade. Na premierę na innych urządzeniach (jak na razie - na Nintendo Switch) trzeba było poczekać dłużej i czas odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: czy było warto?
Splintered Fate to gra roguelike, która nie tylko inspirowana jest wieloma popularnymi przedstawicielami tego gatunku, ale wręcz wydaje się być sklejką znanych, sprawdzonych i lubianych elementów: poczynając od losowych ulepszeń, a na powrocie do centralnej bazy wypadowej, w której rozmawiamy z NPC i rozwijamy bohaterów kończąc. Wyraźnie czuć, że twórcy czerpali pełnymi garściami przede wszystkim z Hadesa i nie ma w tym nic złego, bo dzieło Supergiant Games to wręcz książkowy przykład tego, jak "rogaliki" powinno się robić. Oczywiście nie mamy do czynienia z bezczelną kopią i deweloperzy ze studia Super Evil Megacorp zadbali też o kilka unikatowych mechanik, a sama obecność żółwi i innych znanych twarzy dla wielu będzie wystarczającą zachęta, by sięgnąć po Splintered Fate zamiast jednego z licznych przedstawicieli konkurencji.
Do dyspozycji graczy oddano czterech bohaterów. Leonardo, Donatello, Raphael i Michelangelo wyposażeni są w swoje słynne bronie, a także dysponują różnymi zdolnościami specjalnymi i pasywnymi bonusami. I tak wyposażony w nunchaku wojownik może prowokować pobliskich wrogów do ataku, a żółw z czerwoną przepaską na oczach ma większą szansę na zadanie krytycznych obrażeń. Te startowe zdolności nie są jednak aż tak istotne, jak mogłoby się wydawać, bo podczas zabawy odblokowujemy kolejne, dzięki czemu mamy możliwość wprowadzania zmian w naszym stylu walki i podjętej strategii "w locie".
Dużym atutem TNMT: Splintered Fate, a zarazem czymś, co wyróżnia ten tytuł na tle konkurencji, jest tryb kooperacji. Nie jest on obowiązkowy i nic nie stoi na przeszkodzie, by grać solo, ale nie da się ukryć, że w co-opie jest zdecydowanie ciekawiej. Szczególnie że natrafimy na pewne umiejętności, które dobrze ze sobą łączyć, a odkrywanie optymalnych kombinacji jest nie mniej satysfakcjonujące, niż robienie "solowego" buildu.
Pod względem oprawy graficznej gra nie odstaje specjalnie od innych dostępnych na Switchu, ale mobilne korzenie czuć w tempie rozgrywki. Zabawa jest zauważalnie wolniejsza niż w wielu konkurencyjnych produkcjach, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że większość osób na smartfonach i tabletach najprawdopodobniej grało korzystając ze sterowania dotykowego. Nie jest to jednak coś, co specjalnie przeszkadza - do tempa da się dość szybko przyzwyczaić, a samo sterowanie dobrze przeniesiono na klasyczny kontroler. Jest ono intuicyjne i komfortowe.
W Splintered Fate gra się przyjemnie i tak, jak w podobnych tytułach, tak i tutaj natychmiast po porażce towarzyszyła mi chęć zakupienia pewnych ulepszeń i podjęcia kolejnej próby. System postępów jest zdecydowanie bardziej liniowy niż w Hadesie i za zdobywane środki możemy zwiększyć na przykład liczbę punktów życia czy siłę ataku naszych żółwi, dzięki czemu im dłużej gramy, tym dalej mamy szansę dojść, a to stanowi dodatkową motywację.
Z czasem zaczyna wkradać się jednak monotonia. Choć jest to nieodłączną częścią gatunku i nawet najlepsze gry zaczynają nużyć, tak tu odczuwa się to dość szybko. Wynika to przede wszystkim ze stosunkowo niewielkiej liczby przedmiotów, ulepszeń, przeciwników czy bossów. Po kilku godzinach ma się wrażenie, że widzieliśmy dużą część tego, co przygotowali deweloperzy z Super Evil Megacorp. Sięgając po tę produkcję trzeba być świadomym jej mniejszej skali - zdecydowanie nie jest to coś na miarę Hadesa czy Binding of Isaac, przy czym można spędzić dziesiątki lub nawet setki godzin i ciągle odkrywać coś nowego.