Kapitan Ameryka nie żyje. Bucky Barnes, jego partner z czasów II wojny światowej, przysiągł pomścić tę śmierć, ale wpadł w ręce psychiatry i arcyłotra Doktora Faustusa, zdolnego kontrolować ludzkie umysły. Czy Bucky zdoła oprzeć się jego manipulacji? Czy wróci do roli Zimowego Żołnierza, bezwzględnego sowieckiego zabójcy, czy jednak znajdzie w sobie dość siły, by przejąć dziedzictwo Kapitana Ameryki i powstrzymać swoich wrogów przed zdobyciem władzy w Stanach Zjednoczonych?
Premiera (Świat)
2 grudnia 2020Premiera (Polska)
2 grudnia 2020ISBN
9788328196742Polskie tłumaczenie
Bartosz CzartoryskiLiczba stron
292Autor:
Roberto de la Torre, Mike Perkins (3) więcejGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Steve Rogers wciąż nie żyje, a jego arcywróg – Johann Schmidt vel Czerwona Czaszka staje się coraz potężniejszy. Będąc w dziwnej symbiozie z szefem wielkiej korporacji Aleksandrem Lukinem, rozpoczyna realizację planu mającego na celu zniszczenie Stanów Zjednoczonych. Jego machinacje omamiają społeczeństwo – sprawiają, że obywatele tańczą, tak jak im twórca Hydry zagra. To on jest właśnie tytułowym człowiekiem, który kupił Amerykę. Korumpując polityków, manipulując rynkami finansowymi i zarządzając strachem, sprowadza na USA straszliwy kryzys. Czerwona Czaszka, mając u boku Arnima Zolę, Doktora Faustusa i diaboliczną córkę, jest o krok od przejęcia władzy nad światem. Na drodze do wielkiego celu trafia jednak na przeszkodę. Oto powraca Kapitan Ameryka w zupełnie nowej odsłonie. Superbohater siłą pięści niweczy knowania Schmidta.
Ostatnie zdanie z poprzedniego akapitu doskonale obrazuje fabułę 4. tomu Kapitana Ameryki Eda Brubakera. Motywy sensacyjne dominują opowieść. To one stanowią klucz do wszystkich wątków i rozwiązują każdą intrygę. W pewnym momencie fabuła robi się dość kuriozalna. Czaszka i jego ekipa w trudzie i znoju machiawelizują, tworząc niebywałe spiski, a wszystko i tak zostaje zniweczone przez prawy sierpowy Kapitana oraz jego nowej drużyny. Same machinacje Schmidta również nie są zbyt finezyjne. To fabularny standard – korumpowanie senatorów i dość proste zagrania manipulacyjne. Nic czego byśmy nie widzieli w setkach filmów z pogranicza sensacji i politycznego thillera. Opowieść więc nie zaskakuje. Co więcej, ulega regresowi w porównaniu do tego, z czym mieliśmy do czynienia wcześniej. Brubaker porusza wyświechtane wątki polityczne. Podchodzi do nich mało kreatywnie i stereotypowo. Absolutnie nie zagłębia się w przyczyny patologii i dysfunkcji systemu, które pozwoliły Schmidtowi osiągnąć to, co osiągnął. Człowiek, który kupił Amerykę idzie więc po linii najmniejszego oporu, a szkoda, bo opowieści graficzne już wielokrotnie zabierały ważny głos w dyskursie na temat społeczno-politycznych problemów świata.
Kapitan Ameryka vol.4 taki nie jest, więc czy opowieść działa, chociaż na płaszczyźnie akcji? Tutaj również nie ma fajerwerków. Nagromadzenie klatek komiksowych pozbawionych dialogów jest naprawdę duże. Z czasem na stronach komiksu pojawia się monotonia. Kapitan Ameryka, Falcon i Czarna Wdowa pokonują kolejnych przeciwników – zmienia się jedynie tło potyczek i ewentualne okoliczności. Na szczęście wizualnie starcia nie prezentują się najgorzej. Steve Epting i pozostali rysownicy dbają o wysoki poziom grafiki. Komiks utrzymuje tonację poprzednich tomów. Jest mrocznie i ponuro. Większość wydarzeń toczy się albo w nocy, albo w klaustrofobicznych pomieszczeniach tajnych baz.
Jak w takim razie prezentują się główni bohaterowie opowieści? Tym razem na pierwszym planie znajduje się Bucky Barnes, który przywdziewa kostium Kapitana Ameryki. Wkładając maskę z wielkim „A”, przemienia się w Steve’a Rogersa. Wszystkie zagwozdki moralne schodzą na dalszy plan, a nasz heros zyskuje na nieskazitelności. Nie ma już śladu po Zimowym żołnierzu. Kapitan Ameryka znajduje się znów na posterunku. Pozostali protagoniści i antagoniści odgrywają role, w których zostali obsadzeni. Falcon staje się nowym mentorem Bucky’ego, a Czarna Wdowa jego obiektem westchnień. Czerwona Czaszka epatuje złowieszczością, a jego pomagierzy robią wszystko, żeby dorównać szefowi w niegodziwości. Jedyną zmienną stanowi tutaj niejaki William Burnside – szalony odpowiednik Kapitana Ameryki z lat pięćdziesiątych. Z postacią tą związany jest dość ciekawy twist, który na moment ożywia fabułę i sprawia, że bohaterowie tracą grunt pod nogami.
Niestety, całościowo Człowiek, który kupił Amerykę zawodzi, bo nie pozwala opowieści zabrnąć w mniej oczywiste rejony. Wszystko jest tutaj standardowe i mało zaskakujące. Politycy są skorumpowani, obywatele łatwowierni, złoczyńcy niegodziwi, bohaterowie nieskazitelni. Próżno szukać zaawansowanej fabuły, sęk w tym jednak, że akcja również wpada w okowy tendencyjności. Czwarty tom Kapitana Ameryki Eda Brubakera to jeden z elementów niezwykle ważnej dla Marvela sagi. Niestety ten fragment epopei pozostawia wiele do życzenia.