Warszawska kancelaria Wencel, Zagajewicz i Zybert dostaje intratne zlecenie. To świetny interes, pewna sprawa" - namawia Pawła Wencla jego wspólnik. " Bylibyśmy głupcami, gdybyśmy tego nie wzięli! Jednak Pawła nie opuszcza uczucie niepokoju. Niby od lat prowadzi ze swoim przyjacielem dobrze prosperującą firmę prawniczą, powinien mieć do niego bezgraniczne zaufanie... Dlaczego więc intuicja podpowiada mu co innego? Czyżby fatalnie układające się ostatnio stosunki z żoną zaburzały jego jasność widzenia i zdolność rzeczowej oceny sytuacji? I właściwie dlaczego stała się ona tak oziębła? Rodzina Wenclów to bezkompromisowa satyra na obyczajowość formującej się polskiej klasy średniej, pełna celnych obserwacji socjologicznych. Nowe gatunki ewolucyjne takie jak toksyczne szefowe czy podłe, biurowe kanalie, walczą o przetrwanie w swoich naturalnych środowiskach - kancelariach prawniczych, agencjach reklamowych i dużych korporacjach.
Ta trzytomowa saga, opowiadająca o rodzinie, która sowicie dorobiła się na uwłaszczeniu nomenklatury, rozpoczyna się w 2006 roku, na tle rządów ówczesnej koalicji i specyficznej atmosfery tamtych czasów, swoistego "polowania na czarownice". Fascynująca intryga trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.
Premiera (Świat)
25 września 2013Premiera (Polska)
25 września 2013Liczba stron
470Autor:
Lena NajdeckaGatunek:
SensacjaWydawca:
Polska: Polski Instytut Wydawniczy Erica
Najnowsza recenzja redakcji
Wenclowie dorobili się majątku w czasach komunizmu, na czym niewątpliwie skorzystali wszyscy członkowie rodziny. Najstarszy z synów, Paweł, wraz ze wspólnikiem prowadzi dobrze prosperującą kancelarię w Warszawie. Sprawy zaczynają się komplikować, gdy otrzymuje zlecenie opiewające na parę milionów złotych.
Fabuła może i jest niedopracowana, a wątek kryminalny niewykorzystany, ale satyra, jaka przewija się na kartach książki, rekompensuje wszystkie jej braki. Świat przedstawiony jest tak niesamowicie sugestywny i realny, że nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować autorce. Mało komu udaje się sportretować współczesną klasę średnią w tak dobitny sposób, ale bez popadania w przesadę czy parodię.
Czytają powieść, miałam możliwość powrotu do korporacyjno-artystycznego świata, w którym egzystowałam, i o dziwo okazało się, że wszystko jest na swoim miejscu. Korupcja, zdrady (nie tylko w związkach, ale i na każdym kroku w pracy), walka o "władzę" i pieniądze - któż z nas nie ma z tymi problemami styczności na co dzień?
Również postacie okazały się być na tyle realne i barwne, że nie miałam najmniejszego problemu z umiejscowieniem ich w "pozaksiążkowej" rzeczywistości. Życie bohaterów na pierwszy rzut oka może wydawać się idealne i sielankowe, ale to tylko gra pozorów. Samotność, problemy z alkoholem i wszechobecne zdrady towarzyszą im praktycznie każdego dnia, ale są zbyt dumni, by przyznać się do błędu czy porażki. Autorka stworzyła bohaterów z krwi i kości, którym raczej się nie kibicuje, a mimo to czujemy z nimi wyjątkową więź. Można by powiedzieć, że jest to najlepszy "Polaków portret własny", jaki ostatnio czytałam.
Poza bezbłędnie wykreowanymi postaciami, autorka zaskakuje również stylem, jakim się posługuje. Język jest prosty, czasami wręcz dosadny, przeplatany wulgaryzmami; nadaje to powieści dodatkowego realizmu i wyrazistości. Jako że jest to debiutancka powieść Leny Najdeckiej, nikt na pewno nie oczekiwał, że autorka zaskoczy nas jakimś novum. Na szczęście trzyma się zasady "im prościej, tym lepiej", dzięki czemu książkę czyta się lekko i przyjemnie, bez zbędnego wysiłku. Ale nikt przecież nie spodziewał się dzieła na miarę "Paragrafu 22" czy "Ulissesa".
Niewątpliwym plusem jest również intrygujące zakończenie, będące tylko preludium do dalszej historii Wenclów, ale nie mam zamiaru zdradzać wam szczegółów. Kto czytał, ten wie, o czym mówię. Warto również wspomnieć o klimacie powieści, który idealnie ukazuje hermetyczne, zamknięte środowisko współczesnych karierowiczów. Autorce udało się to nadzwyczaj dobrze, chociaż opisy rodem z "Nad Niemnem" Orzeszkowej, mimo iż zapierały dech w piersiach, były moim zdaniem całkowicie zbędne. To jedna z tych rzeczy, które potrafią skutecznie zniechęcić co mniej wytrwałych czytelników do dalszej lektury.
Wspólnik wydany nakładem Wydawnictwa Erica to książka trzymająca w napięciu, wielowątkowa i przesycona do cna ironią. Pomimo paru dość rażących wad całość nie nuży czytelnika i okazuje się być miłą niespodzianką.