„11 minut”: Realizacyjne mistrzostwo – recenzja
Data premiery w Polsce: 23 października 2015"11 minut" to film w reżyserii Jerzego Skolimowskiego, który prawdopodobnie był jednym z najbardziej oczekiwanych na 40. Festiwalu Filmowym w Gdyni. Rzeczywistość niestety nie sprostała oczekiwaniom.
"11 minut" to film w reżyserii Jerzego Skolimowskiego, który prawdopodobnie był jednym z najbardziej oczekiwanych na 40. Festiwalu Filmowym w Gdyni. Rzeczywistość niestety nie sprostała oczekiwaniom.
"11 minut" to nowy film Jerzego Skolimowskiego, który opowiada o 11 minutach życia kilku niezwiązanych ze sobą postaci. Mamy zatem film złożony z oddzielonych od siebie historii różnych osób, które przez wydarzenia na końcu w pewien sposób się łączą. Reżyser tworzy film, który staje się obserwacją życia ludzkiego bez szczególnego zagłębiania się w psychikę i osobowość tych postaci. Z jednej strony jest to zrozumiałe, bo konwencja opowieści nie pozwala na wgryzienie się w tych bohaterów, ale z drugiej może to troszkę razić, bo nie każda postać jest wykreowana tak samo dobrze, wyraziście i ciekawie. Pod względem historyjek fabuła prezentuje bardzo nierówny poziom - intrygujące i wartościowe przeplatają się z płytkimi i nieciekawymi.
Skolimowski mocno opiera się na metaforach i symbolice, które mają opisywać życie człowieka, jego trudy oraz różne osobowości. To w odpowiedni sposób przykuwa uwagę widza podczas całego seansu, bo dzięki formie opowiadanej historii tak naprawdę ogląda się to z niesłabnącym zainteresowaniem, mimo że niektóre motywy są mdłe i nie niosą za sobą zbyt wiele emocjonalnej wartości. Cieszy jednak fakt, że większość zmusza do myślenia i skupienia, a to też wpływa dość pozytywnie na odbiór. Jednocześnie taka koncepcja jest zgubna, bo niektóre wątki nie oferują nic wyjątkowego, a gdy pochylimy się nad nimi, okazują się po prostu puste.
[video-browser playlist="748200" suggest=""]
O ile "11 minut" pod względem fabularnym jest filmem nierównym i nie zawsze trafiającym swoim przesłaniem w sedno, to realizacyjnie prezentuje prawdziwe mistrzostwo. Wyśmienite zdjęcia Mikołaja Łebkowskiego zachwycają od początku do końca pomysłami, wykonaniem, różnorodnością i wizualnym pięknem. W tej kwestii "11 minut" jest bezapelacyjnie filmem wybitnym i czymś wyjątkowym dla oka. Do tego muzyka Pawła Mykietyna fenomenalnie buduje napięcie i podnosi tempo opowieści, chociaż z drugiej strony może ona wzbudzać mieszane odczucia u niektórych osób, bo nie ma tutaj jakiejś specyficznej melodii, którą można zanucić. Momentami "11 minut" można nazwać filmem hałaśliwym, więc czymś, co nie przekona każdego widza.
Aktorsko jest także nierówno. Z jednej strony są wyróżniający się Wojciech Mecwaldowski, Paulina Chapko i Richard Dormer; z drugiej mamy całą resztę na czele z Andrzejem Chyrą i Dawidem Ogrodnikiem, którzy dostają schematyczne role, z którymi nie mają tak naprawdę co zrobić, więc wychodzi to tak sobie. To pozostawia po sobie niezbyt pozytywne wrażenie, bo czuć niewykorzystany potencjał na o wiele więcej. Wiem, że ta wada wynika z samej konwencji, ale nawet pomimo tego niektóre elementy stoją poniżej dobrego poziomu i po prostu powinny wyglądać lepiej.
Czytaj również: 40. Festiwal Filmowy w Gdyni – podsumowanie
"11 minut" to hałaśliwy, dynamiczny i bardzo metaforyczny film, który imponuje przede wszystkim realizacją zdjęć i końcowymi scenami. Wygląda fenomenalnie, ale nie wszystko w tej fabule jest w stanie dotrzeć do widza i zaoferować mu emocje, jakich można oczekiwać po filmie Skolimowskiego. Nieźle, solidnie, ale poniżej oczekiwań. Pozycja dla wymagającego widza.
Zdjęcie główne: autor Robert Jaworski
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat