A Hidden Life - recenzja filmu [Cannes 2019]
W niezwykle pięknym i przejmującym Hidden Life odbija się echo metafizycznego Drzewa życia. Najnowszy film Terrence’a Malicka to arcydzieło.
W niezwykle pięknym i przejmującym Hidden Life odbija się echo metafizycznego Drzewa życia. Najnowszy film Terrence’a Malicka to arcydzieło.
Osiem lat temu Terrence Malick wyjechał z Cannes ze Złotą Palmą za Drzewo życia. Następnie rozczarował karykaturalnymi Wątpliwościami czy manierycznym Song to Song. Oglądając trwające prawie trzy godziny A Hidden Life, słyszałem westchnienia i wycieranie nosa. W najnowszym filmie Malick odrzuca kaznodziejski ton i skupia się na rozterkach wewnętrznych Franza Jägerstättera (August Diehl) i jego rodziny. Historia oparta na prawdziwych wydarzeniach rozpoczyna się w 1939 roku. Główny bohater i jego żona Fani (Valerie Pachner) wiodą skromne, pełne miłości życie w austriackiej wiosce St. Radegund. Ich codzienne działania ograniczają się do uprawiania roli, wychowywania córek i uczestniczenia w nabożeństwach w lokalnym kościele. W 1940 roku Franz podejmuje służbę wojskową w Wehrmachcie. Nie jest mu po drodze z hasłami głoszonymi przez Hitlera, zaciska jednak zęby i nie ubiega się o zwolnienie. Kolejna mobilizacja wywoła w nim sprzeciw, dlatego zdecyduje się nie współpracować z nazistowskim reżimem. Zostanie skazany na ostracyzm ze strony sąsiadów, nazwany zdrajcą, obrzucany błotem i opluwany. Wtedy też znajomi odwrócą się od jego rodziny, przełożeni w wojsku i duchowni nie znajdą czasu na filozoficzne rozmowy. Będą go ostrzegać: „Twoja ofiara nikomu nie przyniesie korzyści”. Franz staje się symbolem nonkonformisty w opanowanym przez obojętność i niegodziwość świecie. W końcu będzie musiał stanąć przed sądem.
Po kilku współczesnych filmach Malick wraca do tematów wojennych znanych z Cienkiej czerwonej linii. Ale w A Hidden Life nie doświadczymy obrazów krwawej wojny. Malick zadaje pytania o sens toczenia walki, staje po stronie miłości, rezygnując z okrucieństwa. Interesują go pozbawione emocji rozważania duchowe i intelektualne głównego bohatera. Jego sabotaż wynika z głębokich przekonań religijnych. Franz twierdzi: „Jeśli Bóg daje nam wolną wolę, jesteśmy odpowiedzialni za to, co robimy”. Malick odrzuca radykalizm, potrafi skupić się na subtelnościach i interpretować pojęcie wolnej woli. Po raz kolejny opowiada o życiu, śmierci, Bogu. Blisko mu w tych poszukiwaniach do naszego mistrza Krzysztofa Zanussiego, jednak amerykański reżyser potrafi wznieść opowieści na zdecydowanie wyższy poziom, bliski filmom wielkiego duńskiego reżysera Carla Theodora Dreyera. Duża w tym zasługa operatora Jörga Widmera rejestrującego obrazy nieskazitelnej natury, pięknych fresków, zapierających dech w piersiach alpejskich krajobrazów i skupienia na twarzy Franza. Zdjęcia próbują swoim rozmachem objąć cały świat, pozwalając oddychać rozciągniętej w czasie fabule.
Ukryte życie to film odważny, traktat filozoficzno-religijny, którego najmocniejszym elementem jest historia rodzinna. Jedyną osobą wspierającą Franza od początku do końca jest jego żona. Ich splecione dłonie powracają jako jeden z motywów filmu. Oszczędny styl, duchowe cierpienia i wizja doprowadzona do maksymalnej prostoty sprawiają, że Malick w A Hidden Life dociera do granic człowieczeństwa. Wysyła wiadomość: pozostańcie wierni swoim uczuciom bez względu na czasy, w których przyszło wam żyć.
Poznaj recenzenta
MarcinRadomskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat