Agenci T.A.R.C.Z.Y.: sezon 4, odcinek 18 – recenzja
Najnowszy odcinek Agentów T.A.R.C.Z.Y., No Regrets, odsłania kolejne kulisy Framework, dostarczając przy okazji kilku informacji oraz przynajmniej jednego zaskakującego powrotu.
Najnowszy odcinek Agentów T.A.R.C.Z.Y., No Regrets, odsłania kolejne kulisy Framework, dostarczając przy okazji kilku informacji oraz przynajmniej jednego zaskakującego powrotu.
Jemma dalej działa, próbując przekonać pozostałych Agentów, że ich świat jest tylko iluzją, skrzywionym odbiciem rzeczywistości. Nie dziwi szczególnie postawa "wiecznie żywego" Granta Warda, niemogącego zaakceptować prawdy – to dość oczywiste, że ciężko uznać się za cyfrowy twór. Za to dziwi odrobinkę Mace, który przynajmniej nie od razu odrzuca słowa Jemmy. Mace zresztą jest dość dziwnym dowódcą – bez większego oporu zabiera w teren kompletnych świeżaków. Coulson może i ma w sobie ukryte gdzieś głęboko wspomnienia z rzeczywistości, ale nie da się ukryć, że zachowuje się niczym stary wyjadacz, bez mrugnięcia okiem strzelający do przeciwników, a także luzacką gadką przekonujący strażników placówki Hydry, że jest jednym z nich. Nie sposób stwierdzić, że coś za dobrze to wszystko wygląda – nie wspominając już Macka, który bez większego problemu odnalazł kryjówkę T.A.R.C.Z.Y., a teraz błyskawicznie zyskał uznanie Mace’a. Czyżby tutejsza T.A.R.C.Z.A. miała aż takie braki w kadrach, że biorą do akcji pierwszych lepszych cywilów?
Ciężko jednak nie odmówić Coulsonowi uroku, kiedy ze zwykłego nauczyciela, wytwarzającego własne mydło przeistacza się znów w stuprocentowego agenta. To właśnie zupełnie nowa twarz znanych nam bohaterów stanowi największą atrakcję wirtualnego świata Framework. Pomysł, aby jeden element, zdarzenie, coś, czego agenci żałują, zmieniło całe ich życie, wprowadził wiele nowych możliwości, a najbardziej widać to na przykładzie Fitza. W poprzednim odcinku z zimną krwią zabił Agnes (można dosłownie bronią zabić wirtualny umysł?), ale odcinek No Regrets nareszcie pokazuje, że i on ma wątpliwości. Rozwiane brutalnie przez… ojca Fitza. Fani serialu pamiętają pewnie, że Fitz o ojcu wypowiadał się bardzo niechętnie, mając do niego wielki żal o opuszczenie rodziny. Teraz już wiadomo, że motorem napędowym Fitza jest właśnie jego ojciec, którego wpływ sprawił, iż przesympatyczny i lekko nieśmiały młody naukowiec stał się bezwzględnym mordercą.
Niestety widzowie Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. muszą pożegnać się z kolejną postacią – bohaterska śmierć Mace’a udowodniła, że Aida ma pieczę nad ciałami bohaterów, a ich zgon w wirtualnym świecie jest równoznaczny ze śmiercią w rzeczywistości. Szkoda Mace’a, ponieważ może i był postacią dość często irytującą, ale i tak odgrywał niezwykle ważną rolę w tym sezonie serialu. Był spoiwem, nakłaniającym wszystkich do współpracy, a choć nie był drugim Coulsonem, zdecydowanie godnie go zastępował. Pojawia się za to postać, która z kolei zginęła już dość dawno, a mianowicie Antoine „Trip” Triplett, co jest dość zaskakujące, ponieważ, pamiętając, że to doktor Radcliffe stworzył Framework, można się zastanawiać, co też może w nim robić z dawna niewidziany Trip.
Agentka May złamała się dość łatwo – wystarczył widok więzionych dzieci, o których istnieniu nie miała pojęcia, a już ułatwiła Daisy zadanie, podając jej kryształ Terrigen. Duży to skok myślowy, znacznie przyśpieszający fabułę, co może i cieszy, ponieważ Daisy pokaże wszystkim na, co ją stać, ale nie da się ukryć małego rozczarowania. Wygląda na to, że to Fitz stanie się największą przeszkodą do pokonania, oczywiście wraz z Madame Hydrą. Swoją drogą, od początku przygody bohaterów w Fremework, nieustannie odnoszę wrażenie, że grający Fitza Iain De Caestecker męczy się w nowej roli. Złowrogie, wypowiadane niemal szeptem słówka nie sprawiają zbyt groźnego wrażenia. Zdecydowanie aktor lepiej wypada w swojej zwyczajnej, miłej odsłonie. Za to wcielający się w Warda Brett Dalton i tak co by nie powiedział, od razu mu się nie wierzy. Gorsza strona Warda jest jednak znacznie ciekawsza…
Odcinek No Regrets co prawda odsłania rąbek tajemnicy, popychając fabułę do przodu, ale zdaje się lekkim spowolnieniem tempa akcji. Śmierć istotnego bohatera czy pojawienie się nowych, mimo wszystko nie jest wciąż momentem przełomowym – na najlepsze wciąż czekamy, a będzie to z pewnością konfrontacja z Madame Hydrą.
Źródło: zdjęcie główne: ABC
Poznaj recenzenta
Karolina SzenderaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat