Anielsko-diabelskiego wyścigu ciąg dalszy…
{{Supernatural}} od początku szóstego sezonu ma ewidentnie problem z utrzymaniem wysokiego, równego poziomu. Nie inaczej jest w obecnym, gdzie odcinki tragicznie słabe przeplatają się z lepszymi. Jednak od każdej reguły jest wyjątek – tym razem mowa o "The Great Escapist".
{{Supernatural}} od początku szóstego sezonu ma ewidentnie problem z utrzymaniem wysokiego, równego poziomu. Nie inaczej jest w obecnym, gdzie odcinki tragicznie słabe przeplatają się z lepszymi. Jednak od każdej reguły jest wyjątek – tym razem mowa o "The Great Escapist".
Naprawdę chciałoby się rzec, że są to nadal ci sami nieustraszeni łowcy – jednak tak nie jest. Winchesterowie się zmieniają, tak jak ich fryzury, z sezonu na sezon. Kolejny odcinek po raz chyba setny pokazuje ewoluowanie braterskiej więzi. Tym razem jest jednak nieco inaczej. Bracia są wobec siebie, chyba po raz pierwszy, do końca szczerzy i trzeba to zaliczyć niewątpliwie na plus. Ich rozmowy nie drażnią, ale wnoszą coś ważnego do relacji, która jest fundamentem serialu. Drażnić może nieco Sam, który trochę przesadnie odgrywa swój stan emocjonalny i psychiczny, jednak jest to w pełni uzasadnione, tak więc nie wypada się specjalnie czepiać. Szkoda tylko, że wiadomo już teraz, iż cała newralgiczna sytuacja obejdzie się bez większych konsekwencji (śmierci któregoś z braci), ponieważ stacja zamówiła kolejny sezon.
Inną ważną sprawą jest to, że twórcy na powrót przyciągają uwagę widza dosyć niespodziewanie powracając do wątku głównego (chociaż w sumie już pora, bo finał wyłania się powoli zza horyzontu). Należy przyznać, ze jest ciekawie. Pojawia się Crowley, Castiel, Naomi, a fabuła rusza z kopyta, serwując wiele ciekawych zwrotów akcji. Chyba najbardziej zagadkowa jest postawa Castiela, który na tle rozgrywanych wydarzeń wydaje się nie być zwykłym aniołem. Muszę przyznać, że to mi się właśnie szalenie podoba. Scenarzyści bawią się konwencją, co chwilę podsuwając nam różne pomysły, które zresztą krążyły po Internecie od dłuższego czasu. Konia rzędem temu, kto odgadnie, kim jest Castiel czy Naomi! Na tę chwilę jestem bardzo tym zainteresowany i szczerze powiedziawszy guzik mnie obchodzi, czy Winchesterowie zamkną wrota piekieł czy też nie, aczkolwiek znając charakterystykę serialu, obstawiałbym w ciemno pierwszą opcję. Nie wiadomo, na ile celowo wyszły scenarzystom te wątki poboczne, ale są one dużo ciekawsze od głównych. Oprócz intrygującej Naomi, wciąż fascynuje anielska tabliczka, która co chwilę powraca jak bumerang, oraz co tak naprawdę grane jest w niebie. To wszystko twórcy w zgrabny sposób poruszyli w tym odcinku, choć jak zwykle pozbawili widzów konkretnych odpowiedzi, wodząc nieco za nos i pozostawiając z uczuciem niedosytu.
[image-browser playlist="" suggest=""]©2013 The CW
Nie wypada również nie wspomnieć o pojawieniu się bożego skryby. Metatron jak na aniołka wypada całkiem przyzwoicie. Mimo że tchórz, to jednak ujmuje charakterystyczną osobowością i intryguje posiadaną wiedzą oraz oddziaływaniem na wydarzenia na świecie. Trudno powiedzieć, jaką rolę przyjdzie mu odegrać w całej historii, ale byłoby miło, gdyby pojawił się jeszcze parę razy.
Supernatural przed finałem wraca do przyzwoitej formy. Ujmuje ciekawą fabułą (choć nie do końca w wątku głównym) i masą znaków zapytania. Cieszy powrotem starych postaci jak Crowley czy Naomi, których występ zawsze jest mile widziany, ale także wprowadzaniem nowych. Nie chcę za bardzo dywagować na temat poziomu serialu, ale mam nadzieję, że chłopaki zaczynają właśnie wrzucać wyższe biegi w swojej ukochanej Impali i nie zawiodą w końcówce sezonu. W końcu finały często były niesamowite, a na cliffhangerach ekipa Supernatural zna się dobrze. Powrót braci do przyzwoitej formy cieszy bez dwóch zdań.
Źródło: fot. ©2013 The CW
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat