Animal Kingdom: sezon 1 – recenzja
Animal Kingdom to nowy serial stacji TNT. Czy jest to tytułowe królestwo zwierząt, czy może bardziej zbuntowanych nastolatków?
Animal Kingdom to nowy serial stacji TNT. Czy jest to tytułowe królestwo zwierząt, czy może bardziej zbuntowanych nastolatków?
Serial Animal Kingdom oparty jest na filmie z 2010 r. o tym samym tytule. Opowiada on o rodzinie złodziei, która na różne sposoby próbuje zdobyć jak najwięcej pieniędzy poprzez przestępczą działalność. Brzmi jak widowiskowa i napakowana akcją produkcja, a może też mocny dramat? W tym przypadku tak jednak nie jest.
Przede wszystkim jest to serial słaby pod względem aktorskim. Dotyczy to zarówno głównych postaci, jak i tych drugoplanowych. Nie wynika to tylko z kiepskiej gry, ale również ze średniego scenariusza. Prawie każdy bohater jest prosty, stereotypowy, wręcz płaski, a przez to nijaki. Tak jest przez całą pierwszą serię, nie tylko na początku, kiedy są oni przedstawiani. Nawet po poznaniu ich w większym stopniu praktycznie każdy z nich jest tak samo stereotypowy jak w pierwszych odcinkach, a ich charaktery są bardzo proste, żeby nie powiedzieć prostackie. Nie ma żadnego solidnego rozwoju. Jedynymi postaciami, które można określić jako choć trochę „złożone”, są Smurf (szefowa całej rodziny, grana przez Ellen Barkin) oraz jej ulubiony syn, Baz. Może jest tak, że odgrywają je w sumie najlepsi aktorzy z całej obsady, a może po prostu są one najbardziej wyraziste. Smurf to jednocześnie twardzielka i typowa pani domu, a przy tym świetnie manipuluje ona swoimi synami i doskonale wie, co i komu powiedzieć. Z kolei Baz wydaje się być najbardziej „normalnym” z wszystkich braci, przynajmniej próbuje być w miarę ułożonym człowiekiem. Inne główne postacie są po prostu typowe i banalne. Craig to zwykły ćpun, Pope jest niezrównoważony, Josh to zblazowany nastolatek (to jeden z absolutnie najgorzej zagranych bohaterów, a aktor go odgrywający w swoim repertuarze ma chyba tylko jedną minę wyrażającą prawie każdy rodzaj emocji), natomiast Deran to sfrustrowany homoseksualista, który nie chce, aby jego rodzina dowiedziała się o jego orientacji. Postacie drugoplanowe są jeszcze gorsze.
W pierwszym sezonie nie ma w zasadzie wątku głównego. Co więcej, to samo tyczy się zwrotów akcji. Starano się wpleść kilka w fabułę, ale są one tak oklepane i mało zaskakujące, że można je wręcz określić jedynie jako kolokwialne oczywiste oczywistości. Zwroty fabularne w tym serialu to zwykła amatorszczyzna, mimo że od tego typu produkcji nie wymaga się niczego szczególnie wyszukanego pod tym względem. Motywem przewodnim sezonu (jeśli można go w ogóle wyróżnić) jest określenie hierarchii władzy, relacje oraz zależności w złodziejskiej rodzinie. Na takim założeniu jak najbardziej można oprzeć fabułę, ale tylko w przypadku, jeśli bohaterowie są ciekawi i dobrze zagrani. W Animal Kingdom tak nie jest i dlatego ten pomysł się tutaj zupełnie nie sprawdza, co wpływa na ogólny poziom. Ponadto akcja nie jest wciągająca, a choć „główną kradzież” sezonu nieźle się ogląda, to jest ona nieco przekombinowana i nie wpływa na dynamikę fabuły w dużym stopniu. Podobnie jak postacie, historia w pierwszej serii jest schematyczna i niezbyt oryginalna, a przy tym w zasadzie nie angażuje ona widza. Co więcej, są też sceny, w których bohaterowie zachowują się niedorzecznie, bardziej jak amatorscy złodzieje niż profesjonaliści w swoim fachu, mający przemyślany każdy element swojej pracy. Zbyt wiele momentów kompletnie nic nie wnosi, a najgorsze są te, w których bohaterowie na siłę zachowują się patologicznie i szalenie, bez szczególnej przyczyny czy sensu. Taki schemat pojawia się w prawie każdym odcinku.
Bohaterów Animal Kingdom rzeczywiście można porównać do tytułowych zwierząt. Dla większości z nich liczą się tylko pieniądze i ogólnie pojęta rozrywka. Jednakże główne postacie braci można też porównać do… dzieci - nastolatków, którzy czekają, aż dostaną kieszonkowe, żeby mogli się zabawić. Irytuje fakt, że dorośli mężczyźni, kryminaliści, dają się tak traktować swojej matce (może oprócz Baza), ale z drugiej strony sprawia to, że postać Smurf jest zupełnie inaczej postrzegana i nadaje jej to wyrazu. Trzeba tutaj zaznaczyć, że scenarzyści niezbyt cenią inteligencję widzów, ponieważ te porównania do dzieci i zwierząt pojawiają się np. w dialogach, w scenach wyjętych z kontekstu, które są zupełnie niepotrzebne. Zrozumienie tych analogii i powiązanie ich z tytułem serialu to jeden z elementów, które powinny dostrzec osoby oglądające produkcję. Takie rozwiązania również wskazują na słaby scenariusz.
Pierwsza seria Animal Kingdom to typowy średniak, który niczym się nie wyróżnia. Nawet nie można go określić jako niezłą produkcję na wakacyjny sezon ogórkowy w telewizji. Ponadto nie wiadomo, o czym w ogóle mogłaby być nowa seria, bo robienie kolejnego sezonu na wzór pierwszego byłoby bezsensowne. Wydaje się, że serial byłby lepszy, gdyby został inaczej rozplanowany. Mniejsza liczba odcinków w sezonie albo nawet forma miniserialu dużo lepiej pasuje do tego typu fabuły. Kompletnie spłycono wszystkie zalety świetnego filmu, tworząc wydmuszkę niewykorzystującą potencjału na dobry dramat o kryminalistach pokazujący naturę człowieka.
Poznaj recenzenta
Bartłomiej CyzioKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat