„Arrow”: sezon 4, odcinek 2 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Twórcy "Arrow" sugerowali, by 4. serię traktować jako nowe otwarcie, i zapewniali o powrocie produkcji do formy z wcześniejszych sezonów. Niestety po 2 odcinkach przełomu nie widać. "Arrow" to nadal serial przeciętny, który nie ma zbyt wiele do zaoferowania.
Twórcy "Arrow" sugerowali, by 4. serię traktować jako nowe otwarcie, i zapewniali o powrocie produkcji do formy z wcześniejszych sezonów. Niestety po 2 odcinkach przełomu nie widać. "Arrow" to nadal serial przeciętny, który nie ma zbyt wiele do zaoferowania.
Na łamach naEKRANIE.pl nad „Arrow” znęcamy się bez przerwy od połowy 3. sezonu. To właśnie wtedy produkcja CW mocno spuściła z tonu. Z dołka nie potrafiła wyjść do końca 3. serii, a w 4. sezonie nie widać zmian na lepsze. Wprost przeciwnie - serial wręcz zaskakuje brakiem pomysłowości scenarzystów (nijaki „łotr tygodnia”), powielaniem wątków, jakie pojawiały się już wielokrotnie (konflikt Olivera z kapitanem Lance'em, wybory na nowego burmistrza) i opieraniem fabuły na tych samych postaciach. Mało tego, za chwilę do "Arrow" powróci bohaterka, którą uśmiercono równo rok temu. Serial w 4. sezonie na chwilę obecną nie reprezentuje sobą nowej jakości, chyba że tak należy traktować zmianę nazwy bohatera na Green Arrow, co zresztą w typowy dla siebie sposób wyśmiał kapitan Lance.
Zdaję sobie sprawę, że wątek burmistrza Star City i angażu w wybory Olivera Queena jest wyciągnięty z komiksów, ale być może właśnie to jest ten moment, by twórcy odstąpili na moment od pierwowzoru i fabułę oparli na czymś, czego jeszcze w tym serialu nie widzieliśmy. Bohaterowie w dialogach sami podkreślają, że burmistrzowie Starling City nie mieli łatwo (praktycznie w każdym sezonie uśmiercano po jednym), a atak na nową kandydatkę niemal natychmiast po ogłoszeniu nominacji to nowy rekord. W takim razie po co znów pakować do „Arrow” wątek polityczny?
[video-browser playlist="754460" suggest=""]
Pamiętacie 1. czy 2. sezon „Arrow”, w których bohaterowie mierzyli się ze znanymi łotrami z uniwersum DC Comics? Porównajcie sobie tamte jednowątkowe odcinki z tym, co oglądamy dziś. Oliver i jego team muszą zmagać się z totalnymi no name’ami bez charyzmy, charakteru i jasnego motywu działania. Cóż z tego, że steruje nimi Damien Darhk, skoro na dzień dzisiejszy postać ta wydaje się przerysowana jeszcze bardziej niż Ra’s Al Ghul z 3. serii? Patrząc na Darhka, wypada żałować, że twórcy tak łatwo pozbyli się z serialu Slade’a Wilsona. Dziś widać, jak wielki był to błąd.
W 4. sezonie nudne robią się też przepychanki między kapitanem Lance'em i Oliverem Queenem. Oglądamy je od dłuższego czasu i uważam, że jeśli ktoś w tym serialu zasługuje na ostateczną śmierć, to właśnie Lance. Może to on leży w grobie, który widzieliśmy w premierze 4. serii? A co do grobów… Nie przypuszczałem, że Jama Łazarza posiada aż takie moce, że jest w stanie wskrzesić kogoś, kto jest martwy nawet przez rok, a właśnie tyle czasu mija od śmierci Sary. Zakładam, że wizyta Laurel i Thei w Nanda Parbat, powrót Malcolma Merlyna i zapewne pojawienie się Johna Constantine’a nieco wzmocnią fabularnie „Arrow” w kolejnych odcinkach.
Najbardziej rozczarowuje mnie fakt, że twórcy „Arrow” nie potrafią wprowadzić do serialu nowych bohaterów. Z wielką łatwością udaje się to w „The Flash”, ale nie tutaj. W tej chwili trudno powiedzieć coś więcej na temat nowego podopiecznego Felicity, ale jej wątek już bez Raya Palmera u boku również nie był najwyższych lotów. A może największym problemem „Arrow” jest fakt, że niemal każdy w tym serialu został superbohaterem? Kostium ubrała Thea, Laurel, a Diggle dostał hełm. Gdzieś w tym wszystkim brakuje normalności i postaci, które swoją obecnością potrafią wprowadzić do serialu świeżość. Nie znajdujemy jej nawet w retrospekcjach, bo Oliver powrócił do biegania po lesie (chyba najtańszej formy zdjęciowej z perspektywy producentów) i szpiegowania na dobrze znanym dla siebie terytorium.
Czytaj również: Jaką rolę w 4. sezonie „Arrow” odegra Malcolm Merlyn?
„Arrow” w 4. sezonie zawodzi z prostego powodu – powiela schematy, które widzieliśmy już wielokrotnie. Szkoda, bo nowa seria to okazja do nowego otwarcia i odkrycia serialu na nowo. Tego w produkcji o Oliverze Queenie niestety nie uświadczyliśmy.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat