Atlanta: sezon 1, odcinek 2 i 3 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Serial Donalda Glovera pt. Atlanta kolejnymi odcinkami potwierdza bardzo dobry poziom całej produkcji, która przez wielu kreowana jest na jedno z największych pozytywnych zaskoczeń jesieni.
Serial Donalda Glovera pt. Atlanta kolejnymi odcinkami potwierdza bardzo dobry poziom całej produkcji, która przez wielu kreowana jest na jedno z największych pozytywnych zaskoczeń jesieni.
Drugi odcinek Atlanta ukazuje konsekwencje, które wynikły z zakończenia pilota. Dla przypomnienia: Earn i jego kuzyn Paper Boy brali udział w strzelaninie i zostali zatrzymani przez policję. Alfred został szybko zwolniony za kaucją, jednak Earn musi poczekać, aż zostanie wpisany do akt i władze ustalą kaucje za niego. Przy tym całym zamieszaniu Alfred musi także uporać się z rosnącą sławą Paper Boya.
Cały odcinek opiera się właśnie na tych dwóch wątkach. Media po całej aferze ze strzelaniną kreują wizerunek Alfreda jako typowego OG, co w hiphopowym slangu oznacza original gangsta. Ta otoczka zbudowana wokół jego postaci nie bardzo pasuje samemu Milesowi - i ta kontra w zachowaniu Paper Boya sprawia, że odcinek ogląda się bardzo dobrze. Alfred od samego początku sprawiał wrażenie typowego gangstera z przedmieść handlującego dragami i pozbawionego skrupułów, jednak sam nie zgadza się z tym wizerunkiem; widać, że bardzo ciąży mu to, jak ludzie go postrzegają. Owszem, przez to dostaje pewne profity, jak specjalnie doprawione kurczaki w barze od kucharza-fana, ale woli spokojnie delektować się życiem, niż być oceniany na każdym kroku. Potwierdza to scena, w której Miles poucza dzieci, że strzelanie do ludzi jest niedobre. To udowadnia, że twórcy serialu doskonale czują tworzenie bardzo dobrych rysów psychologicznych postaci oraz to, że świetnie opanowali pokazywanie dramatyzmu pod płaszczem komedii, co tworzy z Atlanty bardzo interesujące dzieło.
Co do wątku Earna, który siedzi na posterunku, czekając na uwolnienie, to jest on już bardziej komediowy. Marks spotyka coraz to bardziej osobliwe postacie ze swoimi równie dziwnymi historiami życiowymi. Każda scena z daną postacią jest jak osobny skecz, który mimo poważnego tła, bo przecież jesteśmy na komendzie policji, ma w sobie dużo humoru, w dodatku bardzo specyficznego i czasami wulgarnego, jednak nie w nachalny, chamski sposób. Moim faworytem jest tu historia pewnego mężczyzny o tym, jak został aresztowany za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, ale nie będę tutaj spoilerował.
Odcinek trzeci jest już typową komedią, jednak zawierającą w sobie elementy obyczajowe i kryminalne. Miles i Darius udają się na spotkanie "biznesowe" z inną grupą dilerów, podczas gdy Earn planuje zabrać swoją dziewczynę, Van, na kolację. Jest jednak jeden problem: Earn nie dostał jeszcze wypłaty i musi za 96 dolarów zafundować swojej wybrance miły wieczór. Kumpel wysyła go do restauracji, która ma bardzo korzystne happy hours, na miejscu jednak okazuje się, że lokal zmienił swój profil i potrawy są straszliwie drogie. Ten sytuacyjny komizm ogląda się jak najbardziej dobrze. Dodajmy do tego postacie irytującej, wciskającej wszystko klientowi kelnerki oraz lokalnego menela pilnującego parkingu i dostajemy bardzo zabawny, parodystyczny obraz romantycznej kolacji. No i fani Gwiezdnych wojen, czyli także ja, zauważą nawiązanie do cyklu w postaci latarki wspomnianego wcześniej menela, która okazuję się mieczem Jedi.
Tę sytuacje przebija spotkanie Paper Boya i Dariusa z dilerami z całą jego otoczką. Wszystko zaczyna się od filozoficznej, lecz także bardzo zabawnej rozmowy między Alfredem i jego wiernym przyjacielem o nadawaniu imienia swojej broni. Widać po niej, że scenarzyści, czyli między innymi Donald Glover, mają bardzo dobre ucho do dialogów. Kulminacją staje się sama scena spotkania. Nie wiem, jak innym, ale mi podczas oglądania odcinka przyszło na myśl skojarzenie z Breaking Bad i klimatem tego kultowego serialu (narkotykowa wymiana, bezwzględny diler, atmosfera grozy). Całą sytuację jednak swoim komizmem rozładowuje Darius, grany przez Keitha Stanfielda (tak na marginesie - do tej pory chyba najciekawsza postać w serialu, z całą swoją dziwnością). Darius zapomina kluczyka do kajdanek, którymi jest przypięty do walizki z pieniędzmi, co rodzi bardzo komiczny dialog pomiędzy nim a Paper Boyem. Właśnie takie, wydające się nie mieć żadnego wpływu na fabułę sceny są tak naprawdę perełkami, które się pamięta po seansie.
Atlanta po trzech odcinkach utwierdziła mnie w przekonaniu, że to jedna z najlepszych propozycji, które pojawiły się w jesiennej ramówce. Pozostaje tylko czekać na następne odcinki.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat