Attack on Titan - sezon 4, odcinek 23 - recenzja
Attack on Titan obecnie zajmuje się wieloma wątkami, ale dzięki temu przygotowywany jest grunt pod kolejne wydarzenia. Powróciła również do historii dawno niewidziana Annie, co zelektryzowało widzów. Oceniam.
Attack on Titan obecnie zajmuje się wieloma wątkami, ale dzięki temu przygotowywany jest grunt pod kolejne wydarzenia. Powróciła również do historii dawno niewidziana Annie, co zelektryzowało widzów. Oceniam.
W najnowszym odcinku Shingeki no Kyojin tytani kroczący w stronę świata poza wyspą pozostawali w tle i to dosłownie. Trzeba przyznać, że wciąż robią miażdżące wrażenie, nawet będąc już w znacznej odległości od miasta. Historia skupiła się na Annie, której utwardzenie zniknęło po wywołaniu Dudnienia przez Erena. Dziewczyna została nakryta przez jej koleżankę Hitch, która zajmowała się rannymi i dostrzegła ślady jej obecności. Początkowo były nastawione do siebie dość wrogo, ale później nastąpiła fala wyjaśnień na czele z przyznaniem się przez Annie, że wszystko słyszała, gdy ona i Armin przychodzili w odwiedziny.
Niespodziewanie przeszliśmy do opowieści Annie o jej motywacjach oraz jej przeszłości. Moment na retrospekcje nie był zbyt fortunny, bo wiele ciekawszych wydarzeń rozgrywało się w innych miejscach. Natomiast sama historia wiele wyjaśniła. Okazało się, że miała związek z jej przybranym ojcem, panem Leonhartem, który ją wyszkolił, żeby mogła zostać Wojownikiem. Pewne przebłyski z tego oglądaliśmy już nawet w poprzednich sezonach, ale teraz zobaczyliśmy pełną wersję wydarzeń, które nabrały sensu. Jej wymagający i sadystyczny ojciec z jednej strony był dumny z tego, co osiągnęła Annie (szczególnie gdy spuściła mu łomot), z drugiej też pokazał ludzką twarz podczas ich pożegnania. Jednak kochał ją jak własną córkę, dlatego ta scena nawet poruszała. Zmotywowała bohaterkę do działania, żeby wypełnić obietnicę powrotu do ojca. Zaowocowało to później wieloma trupami z tego powodu, co nie zostało przemilczane. Annie przyznała, że wyrządziła dużo zła i krzywdy, ale jest gotowa na więcej. To oznacza, że zobaczymy ją w widowiskowej akcji w Attack on Titan, co cieszy, bo można było stęsknić się za tą bohaterką.
Najwięcej czasu poświęcono Annie, ale znalazło się w odcinku również kilka innych wątków pobocznych. Między innymi pojawił się wspomniany Leonhart, który próbował przekonać strażników, że Mare jest w niebezpieczeństwie i trzeba ostrzec ludzi. Sytuacja stała się napięta, ale bohater postanowił się nie poddawać. Usłyszeliśmy wystrzał, ale nie pokazano widzom, jaki los spotkał Leonharta. Pozostanie to przez jakiś czas tajemnicą, co z perspektywy Annie jest akurat kluczową kwestią.
Przenieśliśmy się również z powrotem do Flocha, który wprowadzał reżim Jaegerystów, ogłaszając, że udało im się spełnić marzenie odzyskania wolności. To ważne, ponieważ wizja i pojęcie wolności ma fundamentalne znaczenie dla całej fabuły w Attack on Titan oraz celu, jaki chciał osiągnąć Eren. A była ona pojmowana różnorako przez bohaterów - Armina czy Jeana. Ten ostatni był zdruzgotany informacją, że chłopak zdradził swoje zamiary Jaegerystom, a nie swoim przyjaciołom, a także że nie ma już powodu do walki. Ponadto szokowała scena, w której Floch z zimną krwią zastrzelił jednego z ochotników. W mandze wyglądała bardziej drastycznie, a w anime została mocno ocenzurowana. W tym przypadku nie była potrzebna nadmierna eskalacja makabry, ponieważ osiągnięto cel, żeby pokazać chory fanatyzm Flocha i jego ludzi.
Z kolei Armin skonfrontował się z Mikasą. Znowu pojawiły się u niego wątpliwości, co do swojej wartości. Miał wyrzuty sumienia, że gdyby to Erwin przeżył, a nie on, to wiedziałby, jak postąpić w związku z Dudnieniem. Przemawiała przez niego bezradność, zagubienie i zdenerwowanie, dlatego zranił dziewczynę, nieświadomie wyrzucając z siebie, że Eren jest nie do odratowania. Z drugiej strony miał trochę racji, nakazując jej podejmowanie własnych decyzji, które nie są uzależnione wyłącznie od humorów Jaegera i jej obronnego instynktu. Mimo wszystko scena była na tyle przejmująca, że współczuło się Mikasie.
Armin postanowił ruszyć za Conniem wraz z Gabi. Bohaterkę pożegnała rodzina Brausów, która odnosiła się do niej z troską. Kayi nie spodobało się prawdziwe imię jej koleżanki, co było nieco zabawne w tej całej tragicznej historii. Mimo wszystko dziewczyny pożegnały się przyjaznym uściskiem, co pozwoliło zamknąć ten wątek pozytywnym akcentem.
Natomiast Connie jechał wraz z Falco do Ragako, gdzie chciał nakarmić nim swoją matkę. Młodszy chłopak niczego się nie spodziewa, co powoduje wzrost emocji w tej historii. Odcinek nietypowo nie kończył się endingiem, tylko sceną z tymi bohaterami i napisami, a w tle można było usłyszeć instrumentalną wersję piosenki Ai Higuchi. Dzięki temu twórcom udało się wcisnąć wszystkie wątki z danego rozdziału tak, żeby widzowie nie odczuli pośpiechu, a jednocześnie płynnie przejść do ważnego cliffhangeru. W nim Hange zagadała do Pieck i Magatha, wskazując na obandażowanego Leviego. Zwiadowca odniósł poważne obrażenia, ale przeżył, co na pewno ucieszyło jego wierny fandom. Poza tym bohaterom będą potrzebne wszystkie „armaty” i ręce na pokładzie, żeby ogarnąć sytuację związaną z Dudnieniem. Ackermann będzie dużym wsparciem, który też dostarczy efektownej akcji, gdy jego stan się polepszy.
Animacja od studia MAPPA utrzymała dobry poziom jakości w najnowszym odcinku. Postarano się, żeby Hitch wyglądała jak w mandze, podobnie jak Annie. W ich wersji prezentują się również świetnie. Obecnie w anime dominują ciemno-brązowe kolory (nie licząc retrospekcji), co na pewno wyróżnia tę część sezonu - zarówno od jego pierwszej części, jak i wcześniejszych serii, za które odpowiedzialne było Wit Studio. Dzięki temu klimat jest bardziej ponury, depresyjny i pozbawiony nadziei.
Dwudziesty trzeci odcinek 4. serii Attack on Titan nie porywał, ale za to pod względem treści był bogaty i wielowymiarowy. Pokazano, w jakim stanie emocjonalnym znajdują się poszczególni bohaterowie. Nawet nie zapomniano przedstawić, jakie nastroje panują wśród zwykłych ludzi (ranni mieszkańcy Shiganshiny i osoby z Mare) i żołnierzy (Shadis). Z kolei retrospekcja Annie nie była stratą czasu, ponieważ ta postać zasługiwała na kilka słów wyjaśnień. Dudnienie wciąż trwa, ale obecnie wzrok widzów kierowany jest na wątki poboczne (Connie), które wymagają zamknięcia przed finałowymi wydarzeniami. Emocje nieco opadły, ale taka chwila (dyskusyjnego) oddechu też jest potrzebna. Nie zmienia to faktu, że na kolejny epizod wciąż będziemy wyczekiwać z dużą niecierpliwością.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1974, kończy 50 lat