Batwoman: sezon 1, odcinek 1 - recenzja
Batwoman to nowy serial należący do tzw. Arrowverse. Czy przygody superbohaterki z Gotham są warte uwagi?
Batwoman to nowy serial należący do tzw. Arrowverse. Czy przygody superbohaterki z Gotham są warte uwagi?
Batwoman to serial, który w pilocie stara się w skrócie pokazać genezę superbohaterki. Takim sposobem dostajemy odcinek o wszystkim i o niczym, bo skondensowano zbyt dużo tematów w zbyt krótkim czasie, a tym samym zbyt pobieżnie je potraktowano. Problemy rodzinne Kate, jej szkolenie poza granicami Gotham, szybki powrót, odnalezienie kostiumu superbohaterki i walka z czarnym charakterem, a gdzieś obok kiepska relacja z ojcem i jej nieudany romans z dawną koleżanką. Takim sposobem pilot staje się strasznie mdłym i chaotycznym zlepkiem zbyt dużej dawki treści, która powinna być spokojnie, stopniowo rozbita na co najmniej kilka odcinków. Przez to też przemiana Kate następuje momentalnie i bez krzty wiarygodności.
Ruby Rose jest kimś, kto w roli Batwoman będzie wywoływać skrajne reakcje. Nie da się ukryć, że potrafi grać silne, twarde kobiety, bo nie przypominam sobie, by w swojej karierze grała inne role. Problem następuje, gdy scenariusz wymaga od jej postaci czegoś więcej pod kątem emocjonalnym, a tu szybko następuje pustka i brak czegoś, co potrafiłoby zbudować więź z bohaterką. Ma ona kilka dość istotnych pod tym kątem scen, w których wydaje się sztuczna, pozbawiona wiarygodności emocjonalnej, którą jej postać ma nam rzekomo przekazywać. Bynajmniej nie chodzi mi o sytuację w stylu gry Stephena Amella w Arrow, który nie jest zbyt ekspresywnym aktorem. Tylko w jego przypadku emocjonalne wycofanie pasowało do postaci, gdy w przypadku Kate Kane nie jest to przekonujące. Szczególnie, że mamy naprawdę istotne, traumatyczne sceny, które wymagają od aktorki czegokolwiek więcej, niż jest w stanie pokazywać na ekranie. A to stanowi problem, bo jak mam śledzić jej przygody z zainteresowaniem, skoro dostaję postać tak pustą i mało interesującą? Trudno dostrzec w niej człowieka z krwi i kości, skoro do tego twórcy wykorzystują jedynie retrospekcje z jej romansu z akademii wojskowej oraz trudną relację z ojcem. Coś tutaj zgrzyta i trudno dostrzec pole do poprawy, bo nie wiadomo, czy Ruby Rose najzwyczajniej na to stać pod kątem aktorskim, bo jeśli znacie jej role z kina, czy nawet z Orange is The New Black, ona cały czas tworzy postacie w tym samym stylu. Totalnie wyprane z emocji twarde kobiety. Kłopot w tym, że Kane Kane na papierze jest kimś o wiele więcej.
Fabularnie jest to odcinek wręcz sztampowo banalny i prosty, a przez to trudno doszukiwać się w nim atrakcyjności. Mamy Gotham bez Batmana i z prywatną organizacją, która chce chronić miasto. Mamy tajemniczą Alice, która chce zemsty na szefie tejże armii i ojcu Kate. Takim sposobem dostajemy powierzchowną historię, która niczym się nie różni od najbardziej przeciętnych odcinków Arrow, Flasha czy Supergirl. Krótka, siermiężnie szyta ekspozycja doprowadza do kilka zaskakująco przeciętnie zrealizowanych scen akcji (w momencie, gdy Ruby Rose jest bez kostiumu, bardzo wyraźnie twórcy bawią się ustawieniami kamery, byle tylko ukryć fakt obecności kaskaderki), które nie porywają, są tak zaskakująco zwyczajne (Arrow w ostatnich latach robi to o wiele lepiej). Po prostu pod kątem realizacyjnym i fabularnym twórcy raczą nas mdłą przeciętnością, która nie jest w stanie zasugerować potencjału do wykorzystania w kolejnych odcinkach. Praca kamery kuleje, choreografia jest banalna,a tempo wolne - trudno ekscytować się takimi scenami walk.
Batwoman to jednak serial oparty na większej historii (aczkolwiek pewnie łotr odcinka też się pojawi...) i pilot przedstawia wielki, tajemniczy twist, który ma za zadanie zainteresować widza, by wrócił do kolejnych odcinków. Tutaj rodzi się największy problem - ten zwrot akcji jest straszny i absurdalny. W pewnym momencie nawet aż nadto oczywisty, co stanowi o wadzie serialu, gdy niespodzianka zostaje wyjawiona na sam koniec epizodu. Jeśli to ma być część wielkiego planu, to jest to rozczarowujące i mało atrakcyjne fabularnie.
Nie da się powiedzieć, że pilot Batwoman spełnia swoje oczekiwania. Jest to odcinek zbyt pospiesznie prowadzony. W wyniku czego jest dużo skrótowości i brak atrakcyjności, zachęcającej do serialu. Często jednak piloty mają swoje problemy, a potem serial jakoś się rozwija. Szkoda tylko, że trudno dostrzec w tym przypadku to światełko w tunelu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat