Beckett - recenzja filmu
Beckett to nowy film akcji w ofercie Netflixa, w którym bezradny turysta zostaje wplątany w sam środek spisku politycznego. Czy warto obejrzeć?
Beckett to nowy film akcji w ofercie Netflixa, w którym bezradny turysta zostaje wplątany w sam środek spisku politycznego. Czy warto obejrzeć?
Beckett to film akcji z oferty Netflixa, który debiutował na małym ekranie 13 sierpnia 2021 roku. W głównej roli zobaczymy w nim Johna Davida Washingtona, znanego między innymi z produkcji Tenet. Beckett opowiada o amerykańskim turyście, który na wakacjach w Grecji widzi coś, czego nie powinien. Co skutkuje tym, że zostaje wplątany w niebezpieczny spisek polityczny, z którego niewiele rozumie. Wie tylko tyle, że powinien uciekać. I trzeba przyznać, że w tej kwestii bohater nie zawodzi i będzie to uparcie robił do samego końca seansu.
Choć początek filmu był wyjątkowo męczący i nie zapowiadał specjalnie wartkiej akcji, w momencie, w którym główny bohater zaczyna uciekać, wreszcie robi się interesująco. Przede wszystkim dlatego, że (tak samo jak nasz Beckett) nie mamy pojęcia, co się właściwie dzieje. Razem z nim próbujemy rozwikłać, dlaczego nagle ze zwykłego turysty stał się chodzącą tarczą ze strzelnicy dla miejscowej władzy. Główną przyczyną jego bezradności jest fakt, że jest w obcym kraju, nie zna języka ani aktualnej sytuacji politycznej. Zdecydowanie jest coś zatrważającego w koncepcie, w którym jesteś samotnie uwięziony za granicą, poddany nieznanemu sobie prawu, bez możliwości pomocy.
Trzeba jednak przyznać, że jest tu pewien niewykorzystany potencjał. Niektóre rozwiązania fabularne są dość niezrozumiałe, a bohaterowi bardzo często udaje się uciec od problemów za pomocą zwykłego fartu. Przypomina to niektóre sceny z filmów akcji, w których ściana kul jakimś cudem omija protagonistę, choć trafia wszystko dookoła. Gdyby szczęście sprzyjało mu kilka razy, zapewne nie zgrzytałoby to podczas seansu. Jednak fakt, jak często mu pomaga, staje się z czasem odrobinę męczące. Główny bohater wygląda tak, jakby postawił w swoich życiowych statystykach wszystko na uśmiech losu, a poza tym ma niewiele do zaoferowania.
Oczywiście, kibicujemy mu, ponieważ sytuacja, w której się znalazł, jest trudna. Działa tu głównie fakt, że możemy trochę utożsamiać się z naszym turystą, bo wizja utknięcia za granicą bez znajomości języka to coś, co może męczyć w koszmarach każdego. Jednak początek filmu i zdarzenie, które doprowadza do zawiązania się całej akcji, zdecydowanie nie dodaje mu sympatyczności. A ograniczone ruchy motoryczne i brak charyzmy przez resztę seansu nie sprawią, że na dłużej go zapamiętamy. Jest ofiarą, pasuje do koncepcji filmu, jednak nie będziecie w nim zakochani.
Na pochwałę zasługuje na pewno kinematografia, ponieważ zdjęcia i widoki są przepiękne. Lokacje naprawdę robią wrażenie, miło ogląda się poszczególne miejsca, które odwiedza Beckett. Muzyka też jest idealnie dobrana i świetnie buduje zarówno nastrój, jak i napięcie. Szczególnie dobrze działa na widza w pierwszej połowie filmu, w której główny bohater dopiero rozpoczyna swoją brawurową ucieczkę. Jest kilka fajnych scen akcji, jednak nie jest to tytuł, w którym pistolet będzie wystrzeliwał co minutę. Bardzo często po prostu towarzyszymy bohaterowi w przeciętnych sytuacjach, na przykład na przystankach czy podczas próby wykonania telefonu.
Beckett było przyjemnym seansem, jednak może zawieść wielu fanów kina akcji, którzy mieli wysokie oczekiwania co do tytułu. Przede wszystkim trzeba przygotować się na to, że przez większość seansu będziemy oglądać ucieczkę głównego bohatera, która nie opiera się na jego niesamowitych zdolnościach przetrwania, a farcie i byciu upartym na tyle, by nie poddać się w trakcie. Sam koncept turysty w obcym kraju ma sporo potencjału i jest świetnym pomysłem, jednak zagubienie Becketta u niektórych wzbudzi współczucie, a innych po prostu zmęczy.
Ostatecznie, choć scena finałowa sama w sobie jest dość satysfakcjonująca, to rozwiązanie całego tego spisku politycznego wydaje się trochę za proste i zbyt banalne, jak na budowanie wokół tego całej fabuły. Jeśli nie dostajemy dostatecznie dużo scen akcji, to byłoby miło, gdyby wyważyła to dobra i trudna do rozgryzienia intryga. A tak nie dostajemy ani jednego, ani drugiego. Przy kilku zmianach, mógłby to być naprawdę świetny tytuł. A tak to dobry film na piątkowy seans, jednak nie będzie to najlepsze, co obejrzeliście w życiu.
Poznaj recenzenta
Paulina GuzDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat