Vortex - recenzja filmu [Nowe Horyzonty 2021]
Data premiery w Polsce: 16 września 2022Gaspar Noé puka do naszych umysłów nowym filmem Vortex. Tym razem spokojniejszym, wzruszającym i chyba najbardziej dojrzałym w jego karierze.
Gaspar Noé puka do naszych umysłów nowym filmem Vortex. Tym razem spokojniejszym, wzruszającym i chyba najbardziej dojrzałym w jego karierze.
Nie jest łatwo znaleźć sposób na udane połączenie naturalizmu i oryginalności, ale ta sztuka wielokrotnie już przecież udawała się Gasparowi Noé. Reżyser w swoich wcześniejszych filmach łamał tabu i wywoływał kontrowersje, ale zawsze był blisko zestawiania obok siebie dramaturgii i naturalności. Trudne zadanie postawił przed sobą w filmie Vortex, który nawiązuje do egzystencjalnych dzieł. Już na wstępie należy podkreślić z całą mocą, że jest to inny film w dorobku tego twórcy - przygnębiający, ale zrealizowany w subtelny i dojrzały sposób.
Noé decyduje się na odważny zabieg formalny, którym jest podzielenie ekranu na pół i skupienie dwóch osobnych kamer na losach starszego małżeństwa: kobiety z postępującą demencją i jej schorowanego męża, który odrzuca od siebie myśl o złym stanie umysłowym żony. W filmie obsadzona została wybitna aktorka Françoise Lebrun oraz Dario Argento, znany jako reżyser kina grozy.
W długich, przeciągniętych ujęciach reżyser pokazuje nam zagubioną Matkę, błądzącą po dzielnicy i miejscowych sklepach. Po drugiej stronie ekranu mamy z kolei schorowanego starszego mężczyznę, który chciałby skończyć pisanie książki o filmach i snach w kinie. Noé kilka razy ustami bohatera podkreśla, że życie jest snem we śnie, a filmy dają twórcom okazję do przelewania na ekran swoich fantazji, z którymi widz może później obcować w kinie. Znajdując się w ciemnej sali, mając przed sobą duży ekran i kontemplując obraz w ciszy, zbliżamy się do sennych marzeń o innym, wielkim świecie. Zapominamy o troskach, nie myślimy o tym, co będzie. Noé czyni jednak wszystko, żebyśmy pamiętali o kruchości życia. O tym, że czeka nas ten sam koniec drogi, a odejście od myśli o śmierci i strachu przed nią stanowi luksus, na który nie każdy może sobie pozwolić.
Vortex staje się symulacją końcówki życia, podkreślającą wszystkie trudy i dokonującą wrażliwej refleksji na temat naturalnego rozwoju od narodzin do dnia sądu. Nieprzypadkowo zresztą w napisach początkowych pod nazwiskami obsady i reżysera znajdują się ich daty urodzenia, a dzieło kończy się rokiem śmierci dwójki bohaterów. Znamienny jest również zabieg, aby napisy końcowe stały się napisami początkowymi, ale być może chodziło reżyserowi wyłącznie o to, żeby końcówka została z nami i nie była niczym zakłócona. Podczas seansu zastanawiałem się, jak szybko zabiegi reżysera staną się męczące i zaczną negatywnie oddziaływać na film. Czasami podzielony ekran przeszkadza lub staje się zbędny, ale ostatecznie zaskakująco świeżo i dobrze wypada pomysł z jednoczesnym obserwowaniem wydarzeń. Odradzałbym jednak wybór miejsca w pierwszych rzędach lub na skrajnej lewej czy prawej stronie sali kinowej.
Oko kamery spogląda jeszcze na Syna (Alex Lutz), który nie może wyjść na prostą i ciągle odczuwa skutki uboczne uzależnienia od narkotyków. Pojawiają się teorie, że być może Syn w jakimś stopniu nawiązuje do samego reżysera i staje się czymś na zasadzie autoterapii. Niezależnie od intencji oglądanie człowieka stojącego przed trudnym wyzwaniem pogłębionej troski o los rodziców jest bardzo poruszające. We wspólnych scenach całej rodziny jest najwięcej szczerości i celnych obserwacji. Niestety twórca często uderza w oczywiste tony, kierując się w stronę stanowiska, że: "starość nie radość", ale też wielokrotnie ukazuje nową perspektywę na temat przemijania, dzięki nadaniu bohaterom własnych charakterów.
Vortex jest przygnębiającym i mocno realistycznym ukazaniem powolnego upadku. Noé w subtelny i dojrzały sposób pokazuje nam drogę bez wyjścia. I chociaż powtarza swoje wnioski, które nie zawsze są dla nas odkrywcze, kreuje bezlitosny obraz życia. Obraz końca, który spotyka dziadków, następnie rodziców, a przy odrobinie (nie)szczęścia spotkać może także i nas.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat