Billions: sezon 5, odcinek 5 - recenzja
W najnowszym odcinku Billions uderza w nostalgiczne tony i stawia akcent na relacje damsko-męskie. Czy dzięki takiemu zabiegowi historia nabiera rumieńców?
W najnowszym odcinku Billions uderza w nostalgiczne tony i stawia akcent na relacje damsko-męskie. Czy dzięki takiemu zabiegowi historia nabiera rumieńców?
Gdy na pierwszym planie Billions pojawia się matka Bobby’ego Axelroda, wiedz, że coś się dzieje. Twórcy serialu niespodziewanie odsłaniają słabości protagonistów i pokazują ich wrażliwszą stronę. Takich rozwiązań nigdy za wiele, zwłaszcza że w trakcie permanentnej walki o dominację ciężko jest znaleźć czas na rozwój postaci. W bieżącym odcinku nie ma tego za dużo, ale w kilku miejscach udaje się zanurzyć w psychikę bohaterów, za co twórcom należy się pochwała.
Wątek rodzinny Axelrodów został zarysowany już w poprzednim odcinku, teraz dostaje całkiem przyjemną konkluzję. Swoje pięć minut otrzymuje również Chuck, który dzięki znajomości z Catherine Brant może pokazać romantyczną stronę, ale też pozwolić sobie na szczerość w kwestii preferencji seksualnych. To jednak nie wszystko. Twórcy nie zapominają również o Wendy i Kate, które dają się ponieść emocjom w objęciach adoratorów. Love is in the air – można by zanucić po seansie 5.odcinka Billions. Całe szczęście miłość nie dominuje opowieści. Mamy tutaj kilka innych celnych ciosów, dzięki którym całość ogląda się całkiem przyjemnie. Nie jest to poziom pierwszych odsłon – w serialu wciąż brakuje napięcia – jednak daje się odczuć pewien progres fabularny, zwłaszcza że niektóre konfrontacje są dość poruszające.
W bieżącym odcinku Axe musi poradzić sobie z konsekwencjami swojej decyzji z końcówki poprzedniego epizodu. Bobby odciął się od rodzinnej dzielnicy, czym uraził autochtonów. Mimo to nie traci szacunku w oczach młodego chłopaka z nizin społecznych. Axe daje mu cenną lekcję życia. „Zostaw wszystkich i idź do przodu – tylko w taki sposób wyzwolisz się od swojej przeszłości”, mówi miliarder nastolatkowi. Twórcy, ustami protagonisty, po raz kolejny sugerują nam, że drogą do sukcesu jest bezkompromisowość. Bobby wciąż pozwala sobie na wiele. Czy poniesie w końcu karę za swoje czyny? Mimo kolejnych przeszkód i kłód rzucanych mu pod nogi przez Chucka oraz Michaela Prince’a umiejętnie realizuje swoje cele. W bieżącym odcinku zatrzymuje się na chwilę na drodze do otworzenia własnego banku, ale oczywisty jest fakt, że wcześniej czy później pokona wszelkie przeciwności losu.
Jedyne, czego jeszcze Axe nie zdobył, to Wendy. Pierwsze odcinki bieżącego sezonu sugerowały, że para wreszcie zbliży się do siebie. Czy uczucie, które połączyło kobietę z Nico, można uznać za zaskoczenie i zwrot akcji? Naiwnością byłoby sądzić, że z tej mąki powstanie chleb. Niemniej warto pochwalić twórców za zbudowanie nieco bardziej złożonego wątku miłosnego. Niezależnie, czy Wendy wpadnie w ramiona Axe’a, czy jednak wróci do Chucka, jej związek z Nico skazany jest na porażkę, chociaż chemia między nimi bardzo dobrze rokuje. Podobnie sytuacja wygląda z Chuckiem i Catherine – wątek miłosny stanowi urozmaicenie opowieści i w pewien sposób podbudowuje postać protagonisty. Czy pani profesor odegra istotniejszą rolę niż tylko narzędzia fabularnego? Wątpliwe, ale nie skreślajmy jej już na wstępie. Obsadzenie Julianny Margulies sugeruje, że będą tutaj pewne wyzwania aktorskie.
Odcinek ma kilka bardzo ciekawych momentów, które nadają kolorytu historii. Świetnie wypada spotkanie Chucka z Bryanem Connertym. Oszczędne w słowach, ale jakże treściwe. Pomysłowe, dobrze rozegrane i po prostu zabawne. W Billions brakuje tego typu wstawek. Ich większa liczba zdynamizowałaby akcję i wprowadziła do fabuły nieco lekkiego humoru. Również interesująco wypada sekwencja zasłabnięcia Rhodesa Seniora. W tym przypadku mamy nawiązanie do Ojca Chrzestnego i słynnej sceny śmierci Vita Corleone. Co prawda nie jest tak poruszająco i emocjonalnie, ale gratulacje dla twórców za umiejętnie wykorzystany popkulturowy trop. W tym wszystkim szkoda tylko Taylor, która wciąż się miota i sprawia wrażenie piątego koła u wozu. Czy twórcy rzeczywiście zmarnują tak dobrą postać?
Tym razem seans Billions przebiegł raczej bezboleśnie, choć fajerwerków również nie było. Zaletą bieżącego sezonu jest to, że jak na razie trudno powiedzieć, dokąd on zmierza. Zawsze mieliśmy perspektywę olbrzymiej konfrontacji, teraz wszystkie potyczki pełnią funkcję półśrodków czegoś większego. Ciekawe, na jakim polu rozegra się finałowa batalia.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat