Brooklyn 9-9: sezon 1, odcinek 3 – recenzja
Brooklyn Nine-Nine świetnie się rozwija, powoli stając się najlepszą z nowych komedii. Trzeci odcinek zachwyca i niezwykle bawi.
Brooklyn Nine-Nine świetnie się rozwija, powoli stając się najlepszą z nowych komedii. Trzeci odcinek zachwyca i niezwykle bawi.
Tym razem twórcy w wyśmienity sposób nabijają się z wszelkich policyjnych przesądów. Dotyczy to Peralty, który ma blokadę w rozwiązywaniu spraw. Nic mu nie idzie, a przez to jego rywalka nabiera sporej przewagi. Jego perypetie związane z pechem (lub jak to w odcinku mówią - klątwą) to kawał dobrej zabawy. Śmiechu nie brak, ponieważ gagi są bardzo naturalne, proste i dobrze pomyślane, a w żartach sytuacyjnych mamy idealne wyczucie czasu. Do tego wszystkiego przebudzenie się Jake'a i rozwiązanie tajemnicy zaginionej babci ponownie pokazuje, jak znakomicie można śmiać się z policyjnej powagi, która często w dramatach gatunkowych jest na porządku dziennym. Peralta prawie dosłownie spuszcza swój pech w toalecie i wychodzi z tego z twarzą. W tym miejscu udaje się ponownie rozwinąć relację z Holtem, który pod pozorami twardej ręki wie, jak nakierować młodego detektywa, by wykorzystał swój potencjał. Rodzi się tu powoli obopólny szacunek, aczkolwiek przez Jakiem jeszcze daleka droga do bycia gliną z prawdziwego zdarzenia.
Więcej czasu ekranowego dostają detektywi Diaz i Santiago, które otrzymują od Holta zadanie zajęcia się trudną młodzieżą. Ich perypetie również zapewniają kawał dobrej, niewymuszonej zabawy. Najpierw Santiago robi z siebie głupka ku naszej uciesze, by wtórująca jej Diaz także poniosła kompletną porażkę. Ich interakcja z młodzieżą i przede wszystkim reakcja na negatywne zachowanie potrafi rozbawić. Tutaj też wkracza Linetti, która ratuje ich skórę, ale robi to w sposób tak dziwaczny, że sam nie wiem, co myśleć. Na razie jest to jedyna postać, do której nie potrafię się przekonać.
Swoje pięć minut mają także Boyle i Jeffords. Misja zbudowania domu dla lalek przez potężnego Terry'ego sama w sobie jest tak irracjonalna, że aż śmieszna. Wyraźnie widzimy, że twórcy cały wątek humorystyczny Crewsa opierają na kontraście jego wizerunku twardziela z sercem gołębia. Na razie wygląda to bardzo dobrze i potrafi dostarczyć frajdy. Pomysłowe są też wstawki retrospekcyjne, które pojawiają się przez cały odcinek, także w tym wątku, i dostarczają wrażeń oraz świetnie dopełniają całość.
Brooklyn Nine-Nine oferuje interesującą grupę postaci, przemyślane i zabawne historie oraz poziom humoru parodiującego stereotypy gatunkowe, który z każdym odcinkiem coraz bardziej mnie przekonuje.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat