Brooklyn 9-9: sezon 1, odcinek 7 – recenzja
Sezon 2013/14 pod względem nowych seriali komediowych określić można jednym słowem: tragedia. Na szczęście w całej gromadce nijakich, wtórych i idiotycznych komedyjek znaleźć można jedną przyzwoitą produkcję – Brooklyn Nine-Nine.
Sezon 2013/14 pod względem nowych seriali komediowych określić można jednym słowem: tragedia. Na szczęście w całej gromadce nijakich, wtórych i idiotycznych komedyjek znaleźć można jedną przyzwoitą produkcję – Brooklyn Nine-Nine.
W czym Brooklyn Nine-Nine jest lepszy od konkurencyjnych komedii, które emitowane są w ramówce od września 2013 roku? Podstawową różnicą działającą na korzyść serialu jest miejsce akcji. W telewizji dawno nie oglądaliśmy komedii, która w całości osadzona jest na posterunku policji. Jasne, NBC od wielu lat brylowała w serialach komediowych opowiadających historię konkretnego "miejsca pracy". Posterunek policji to coś stosunkowo świeżego i właśnie dlatego przykuwa uwagę widza już od pierwszego odcinka.
Scenariusze w Brooklyn Nine-Nine są w miarę nieskomplikowane, dialogi krótkie i zwięzłe, często z dodatkiem miłej komediowej głupoty. Za pomocą prostych metod udaje się jednak stworzyć przyzwoitą całość, a twist polegający na odliczaniu czasu (użyty w "B99" już nie raz) jest dodatkowym smaczkiem podkręcającym atmosferę. Jake Peralta, policjant-idiota, jest postacią, za którą trudno nie przepadać. Andy Samberg w swojej roli wypada przekonująco, a i reszta obsady daje z siebie wystarczająco dużo.
[video-browser playlist="634082" suggest=""]
W recenzowanym, siódmym epizodzie pierwszego sezonu pewność siebie Peralty wpędza cały posterunek w kłopoty. Główny bohater aresztuje podejrzanego o rabunek bez wystarczających dowodów, a Kapitan Holt zarządza nadgodziny trwające 48 godzin tylko po to, by odnaleźć dodatkowe dowody wiążące podejrzanego z przestępstwem. Peralta kolejny raz naraża się swoim współpracownikom. Jednocześnie sam w desperacki sposób próbuje odkryć dowody, co ostatecznie udaje się tuż przed upływem tytułowych 48 godzin.
Scenarzyści w odcinek sprytnie wplatają poboczne wątki związane choćby z sierżantem Terrym i jego poczuciem mniejszości oraz nieustającym uwielbieniem Charlesa w stosunku do twardej i nieustępliwej Rosy. Stosunkowo szeroka obsada i zupełnie rożni bohaterowie sprawiają, że Brooklyn Nine-Nine ogląda się z należytą uwagą i ciekawością. Produkcja FOX nie jest dziełem sztuki, ale na tle innych nowych produkcji komediowych w sezonie 2013/14 wypada lepiej niż przyzwoicie.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat