Capo - recenzja filmu [FESTIWAL FILMOWY GDYNIA 2025]
Data premiery w Polsce: 26 września 2025Capo walczył w konkursie głównym na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2025 roku. Czy warto obejrzeć film debiutującego reżysera? Recenzja nie zawiera spoilerów.

Miałam okazję obejrzeć debiutancki film Roberta Kwilmana Capo. Już sam opis produkcji przyciągnął moją uwagę – zapowiadał coś świeżego i niezwykle potrzebnego w polskim kinie. Kwilman sięgnął po temat trudny, a jednocześnie bliski każdemu współczesnemu społeczeństwu: życie i praca imigrantów zarobkowych. Temat niewygodny, często przemilczany, a jednak obecny niemal wszędzie – od Polski, przez Europę, aż po Stany Zjednoczone czy Azję.
Głównym bohaterem jest Adrián (Daniel Jiménez), mężczyzna z Ameryki Łacińskiej, który mieszka i pracuje w Polsce. Z pozoru zaufany człowiek swojego szefa Przemka (Sebastian Stankiewicz), w rzeczywistości coraz mocniej uwikłany w toksyczny system wyzysku. Firma obiecuje nowym pracownikom złote góry, lecz na miejscu czeka ich chłodnia, nielegalne zatrudnienie i odebrane paszporty.
Gdy dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, Adrián musi opowiedzieć się po jednej ze stron: czy pozostać wierny firmie, która zapewnia mu finansową stabilność, ale niszczy ludzką godność, czy solidaryzować się z innymi pracownikami, którzy domagają się sprawiedliwości? Ten konflikt staje się osią całego filmu – wewnętrzną walką między strachem a pragnieniem wolności.
Debiutujący Daniel Jiménez tworzy postać pełną napięcia – wystarczy spojrzeć na jego sposób poruszania się czy mimikę, by dostrzec, że Adrián nosi w sobie ogromne zmęczenie i strach przed niepewną przyszłością. Obok niego wyróżnia się Alejandra Herrera w roli Rosy – pracowniczki, która zaczyna stawiać pytania w trosce o swoją koleżankę i wywołuje niepokój wśród zatrudnionych. Na uwagę zasługuje również Michał Balicki jako kasjer z małego sklepu – drobny, ale wyjątkowo poruszający epizod, który pokazuje, że nawet w obcym kraju można spotkać bezinteresowną życzliwość.
Tempo Capo bywa monotonne. Z jednej strony jest to odczuwalna wada, z drugiej strony to świadomy zabieg, który ma oddać powtarzalność i beznadzieję codzienności bohaterów. Widz niemal fizycznie odczuwa ciężar ich rutyny: praca, sen, praca. Ten duszny klimat potęgują liczne ujęcia w fabryce mięsa, które przypominają, że takie realia istnieją nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Film bazuje na prawdziwych wydarzeniach z 2020 roku. To właśnie dodaje mu autentyczności i siły. Kwilman bez ogródek pokazuje mechanizmy wyzysku: brak ubezpieczenia, symboliczne wynagrodzenia, „szkolenie BHP” ograniczone do krótkiego filmiku w internecie. Nawet podstawowe rzeczy, jak opatrunek czy śpiwór, trzeba kupić na własny koszt. To obraz ludzi sprowadzonych do roli taniej siły roboczej – i świata, który nie daje im żadnych szans na uczciwe życie.
Nie jest to kino łatwe ani przyjemne. Seans bywa przytłaczający, momentami wręcz duszny. Właśnie w tym tkwi jego siła – Kwilman nie pozwala nam odwrócić wzroku od problemu, który istnieje tu i teraz. Zakończenie nie przynosi wielkiej puenty, lecz moment, w którym Adrián wreszcie decyduje się działać, daje nadzieję na zmianę. Jego decyzja nie jest spektakularna, ale symboliczna – pokazuje, że nawet najmniejszy gest buntu może stać się początkiem czegoś większego.

Nie da się ukryć, że Capo to kino trudne, momentami duszne i dołujące. Ale właśnie taka jest jego siła. Kwilman przypomina nam, że system wyzysku imigrantów istnieje nie tylko w Polsce – to globalny problem, który trwa od lat i wciąż pozostaje bez realnego rozwiązania. Film nie udziela łatwych odpowiedzi, lecz stawia pytania: jak walczyć z nadużyciami, skoro w grę wchodzą polityka, pieniądze i bezwzględne mechanizmy rynku pracy?
Film zostawia widza z poczuciem niepokoju, ale i odpowiedzialności. Każe nam zadać sobie pytanie: co ja zrobiłbym na miejscu Adriána? Czy miałabym odwagę przeciwstawić się niesprawiedliwości, wiedząc, że ryzykuję wszystko? Choć brakuje mu dynamiki i mocniejszej puenty, Capo warto zobaczyć. To obraz, który nie daje spokoju i zostawia nas z pytaniami o granice ludzkiej przyzwoitości. A jeśli debiut potrafi tak poruszyć i zmusić do refleksji, to można spodziewać się, że Robert Kwilman jeszcze nie raz nas zaskoczy.
Poznaj recenzenta
Adela Kukuła


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1961, kończy 64 lat
ur. 1975, kończy 50 lat
ur. 1982, kończy 43 lat

Lekkie TOP 10
