Charmed - sezon 2, odcinek 7 i 8 - recenzja
Data premiery w Polsce: 23 listopada 2024Ostatnie finałowe odcinki tego półsezonu to może nie jazda bez trzymanki, ale na pewno mocno wciśnięty pedał gazu. Dzieje się sporo, choć przy tym wszystkim niektóre wątki się gubią, a na inne nie znajdujemy satysfakcjonujących odpowiedzi.
Ostatnie finałowe odcinki tego półsezonu to może nie jazda bez trzymanki, ale na pewno mocno wciśnięty pedał gazu. Dzieje się sporo, choć przy tym wszystkim niektóre wątki się gubią, a na inne nie znajdujemy satysfakcjonujących odpowiedzi.
W siódmym odcinku tego sezonu zatytułowanym Przeszłość jest teraźniejszością wracamy trochę do tych – wydaje się zapomnianych – spraw z pierwszego sezonu. A raczej do jednej – o imieniu Parker, który okazuje się Mrocznym Władcą, mającym zjednoczyć demoniczny świat. Nastaje więc pytanie, czy nasze czarodziejki mogą mu zaufać? A także co on może zrobić, odkrywając, że jego dawna miłość żyje, a siostra nie pała do niego najcieplejszymi uczuciami?
W pobocznych wątkach wracamy jeszcze na chwilę do Kat, która zamierza odejść ze sklepu z Seatle i dalsze problemy czworokąta (?) Harry-Abigail-Macy-Zły Harry, mimo że ten ostatni – przynajmniej według czarodziejek – nie żyje. Za to dowiadujemy się również, że rodzina Jordana była kiedyś łowcami czarownic, przez co zostali przeklęci na zawsze – wszyscy umierają w wieku 25 lat.
W ósmym i ostatnim jak na razie odcinku przenosimy się za to na wielkie wesele Parkera i Maggie. Oczywiście, reszta czarodziejek wraz z duchem światłości nie jest zbyt zadowolona z takiego obrotu spraw. Przez co czekają młodą parę ataki z wielu stron. Jednak nikt nie zauważa tak zwanego grand mastera całej intrygi, czyli uroczej i kochanej przez fanów Abigail Cane.
To, co się wydarzyło w czarodziejkach, było na pewno zarówno czymś, czego się spodziewałam, jak i zupełnie nie spodziewałam. Tak jak myślałam – czarodziejki dostają swoje moce, tylko trochę inne niż dotychczas. Co to dokładnie oznacza? Nie wiadomo, gdyż wszystkie odpowiedzi twórcy zostawili na drugą część tego sezonu. Nadal również główną złą okazuje się najciekawsza postać w tym serialu czyli Abigail, która w zupełności wykorzystała biednego Parkera. Nie spodziewałam się jednak, że z pewnych wątków producenci tak szybko zrezygnują – jak odejście Kat, która w końcu nabrała rumieńców. Ani tym bardziej, że pewne wątki potraktują tak po macoszemu jak całą klątwę Jordana, która w siódmym odcinku była jedną z ciekawszych odkryć, podczas gdy w ostatnim służyła chyba tylko do wzmocnienia „dramaturgii” co do przeżycia tego bohatera. Piszę „dramaturgii”, bo żadnego dramatu w tym nie było. Zresztą, cały konflikt pomiędzy Maggie i Parkerem, a także wprowadzenie do tego Jordana, było mało ciekawe czy emocjonujące.
Skoro mowa o Parkerze, to przyznam szczerze, że trochę zgrzytam zębami z robienia z niego Cole’a 2.0, ale może wtrąca się do tego moja dziecięca nostalgia i uwielbienie dla Cole’a i Phoebe z oryginalnych Czarodziejek. Twórcy nie dość, że zupełnie zmienili jego plany i charakter, z „chcę być dobry, demoniczna strona zła” na „jestem demonem, to takie cool”, to jeszcze dają mu ciągle kłody pod nogi. Nie rozumiem robienia z niego złego bohatera - w końcu to chłopak, który stracił matkę, ciągle nim pomiatającego ojca, siostra chce go zabić i wykorzystać – czy można się dziwić, że chłopak ma problemy z zaufaniem? Cieszę się jednak, że postanowili go nie zabijać, bo byłoby to nie dość, że następne plucie na pierwszy sezon, to jeszcze zmarnowanie ciekawej postaci.
Choć oczywiście, w ciekawych postaciach nadal przoduje Abigail, która wie dokładnie, czego chce i co ma uzyskać. To zaskakujące, jak po fatalnym czarnym charakterze pierwszego sezonu, twórcom udało się stworzyć kogoś tak fascynującego, kto od razu został ulubieńcem fanów. Abigail ma zrozumiały motyw oraz zdolności, więc trudno jej trochę nie kibicować. Zwłaszcza patrząc na to, jak rozegrała wszystko w ostatnim odcinku. Czy jej mały wyskok z Harrym to jej następny plan czy może malutka słabość? Nie mogę się doczekać, by się przekonać. Jedyne, co mi się nie spodobało w tym wątku, to jak szybko demony – te konserwatywne, patriarchalne demony – ucieszyły się, że staje się ona Mrocznym Władcą. Jednak ponieważ to było ostatnie kilka sekund odcinka, to może twórcy do tego problemu powrócą?
Cały czas w tym wszystkim rozwija się wątek Harry’ego i Macy, a raczej: Harry’ego, Macy i tych „złych”, do których mają słabość. Cieszę się, że cały ten motyw trochę ucichł, zostając gdzieś w tle i delikatnie się przesuwając do przodu. Pasuje to o wiele bardziej do tego, z czym zostaliśmy w pierwszym sezonie: dopiero uświadomionych uczuć. Jestem ciekawa, jak ten wątek rozwinie się dalej i cieszę się, że reszta postaci nie udaje, że nie wie, co się dzieje. To, że Mel powiedziała wprost to, o czym wszyscy wiedzieli, było o wiele lepszym rozwiązaniem i pozwoliło Macy skonfrontować się z własnymi uczuciami.
Szkoda mi w tym wszystkim jednak Mel, która w zeszłym sezonie była główną gwiazdą, a tu gdzieś zupełnie zniknęła. Jej wątek z Niko czy Kat został zwyczajnie urwany, jednak to, że mogła się w końcu pogodzić z utratą mocy, było na plus… nie rozumiem tylko, czemu zrobiono to w tak pretensjonalny sposób. Nie dość, że jej zachowania jako muchy były zwyczajnie idiotyczne (szpiegowanie polegające na tym, że siadasz demonowi na marynarce to może i głupota, ale zaczniecie mu bzyczeć koło ucha… no, sami rozumiecie), to jeszcze wystarczyło pięć sekund, by Mel pogodziła się z tym, o co walczyła przez ten cały półsezon. Trochę to było żenujące.
Jednak – podsumowując – cały te dwa odcinki nie były złe, zwłaszcza patrząc na premierowe, z którymi jeszcze niedawno mieliśmy do czynienia. Cieszę się, że Abigail coraz śmielej działa przeciwko wszystkim i nie mogę się doczekać, co zrobi dalej. Dodatkowo, nasze czarodziejki pozostawiły nas z wieloma pytaniami, które mam nadzieje, że się w końcu rozwiążą. Bo, ile można mnożyć pytań? Czas w końcu na jakieś odpowiedzi!
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Anna OlechowskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1992, kończy 32 lat