„Crossbones”: Intryga Czarnobrodego – recenzja
Crossbones w 2. odcinku rozczarowuje, oferując przeciętną historię, mało dobrego klimatu i kilka banalnych rozwiązań.
Crossbones w 2. odcinku rozczarowuje, oferując przeciętną historię, mało dobrego klimatu i kilka banalnych rozwiązań.
Pozytywnym zaskoczeniem 2. odcinka jest zbudowanie misternego urządzenia, które poprzednio zostało zniszczone. Po premierze można było spodziewać się, że wyciąganie informacji z Lowe'a będzie trwać przynajmniej kilka odcinków. Dzięki temu twórcy mogą skierować oś fabuły na ciekawsze tory. I tak też się dzieje, choć sukces osiągają połowiczny. Z jednej strony mamy niezłą wymianę zdań pomiędzy Czarnobrodym i jego dawnym kompanem. Tutaj zasugerowana jest widzom większa intryga, która ostatecznie zlikwiduje jakiekolwiek porównania do Black Sails. Z drugiej jednak niewiele się dzieje, a wykorzystane zabiegi fabularne mające dostarczyć wrażeń i emocji są zbyt banalne.
W centrum odcinka naturalnie stoi Czarnobrody, który dzięki Malkovichowi ma charyzmę. Ogląda się go dobrze, ale wciąż tu czegoś brakuje. W jednej scenie słyszymy różne opowieści o tym, jaki ten pirat jest zły, krwiożerczy i szalony, ale nigdy tego nie widzimy. Brakuje w tej kreacji szaleństwa, które mogłoby jakoś wyróżnić postać pirata na tle innych. Jest nieźle, ale zdecydowanie poniżej oczekiwań - szczególnie że dobrze wiemy, jak John Malkovich świetnie gra wariatów, więc zobaczenie tego w serialu wpłynęłoby pozytywnie na jego odbiór.
[video-browser playlist="634023" suggest=""]
Scena zamachu na Czarnobrodego razi trochę sztucznością i brakiem pomysłu. W takich momentach poza akcją muszą być tworzone emocje, a jednocześnie pojedynek staje się doskonałym pretekstem, by ukazać tę mroczniejszą osobowość pirata. Sam zwrot akcji z tym, co zrobi Czarnobrody, by jego życzenie zostało spełnione, jest sam w sobie satysfakcjonujący, ale jego realizacja pozostawia sporo do życzenia.
Problem leży w wątku Lowe'a, który nie ma nic ciekawego do roboty. Wprowadzenie motywu romansu wydaje się nachalne i niepotrzebne. Takie wątki muszą być budowane z rozmysłem i smakiem, a tutaj wciśnięto go na siłę bez większego przygotowania. Trochę to rozczarowujące, ponieważ Neil Cross przeważnie tego typu historie potrafił prowadzić z większą rozwagą.
Crossbones na razie nie spełnia oczekiwań. Choć czasem dostajemy niezłe szermierki słowne, a Malkovicha dobrze się ogląda, to czegoś temu serialowi brakuje. Twórcy chcą robić historię o piratach bez zrozumienia tego, za co widzowie pokochali ten gatunek. Wciąż jeszcze drzemie w Crossbones potencjał na coś o wiele lepszego.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat