Czarny Młot. Skulldigger i Kostek - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 22 marca 2023Nowy tytuł z uniwersum Czarnego Młota to duże i zarazem pozytywne zaskoczenie. W tym spin-offie w zasadzie nie mamy żadnych istotnych bohaterów z głównej serii, ale tytułowa para nadrabia ten brak.
Nowy tytuł z uniwersum Czarnego Młota to duże i zarazem pozytywne zaskoczenie. W tym spin-offie w zasadzie nie mamy żadnych istotnych bohaterów z głównej serii, ale tytułowa para nadrabia ten brak.
Wraz z niedawno wydanym tytułem – komiksem Czarny Młot: Odrodzenie – uniwersum stworzone przez Jeffa Lemire’a wkroczyło w nową fazę. Pierwszoplanową postacią jest tym razem Lucy, córka tytułowego, oryginalnego superbohatera. I to jej perypetie, z dwóch czasowych perspektyw, poznawaliśmy w przywołanym wyżej dziele. W Odrodzeniu w jednym z zeszytów pojawił się również na dłuższą chwilę bohater niniejszego spin-offu, czyli Skulldigger. Co ciekawe, widzieliśmy go w komiksie z głównej serii – w akcji z 1996 roku i przez moment dwadzieścia lat później. Fabuła Skulldiggera i Kostka dzieje się właśnie w 1996 roku, ale dostajemy również retrospekcje, które pokazują nam origin superbohatera. No właśnie, czy Skulldiggera rzeczywiście można nazwać superbohaterem? A może raczej nocnym obrońcą miasta, który nie waha się przekroczyć wszelkich granic, by zrobić porządek z przestępcami?
Już nazwa, pod którą funkcjonuje bohater, a także maska w kształcie czaszki i wyeksponowane na kostiumie części szkieletu nasuwają proste skojarzenie. Jeff Lemire znowu bawi się w recykling i tym razem wziął się za marvelowskiego Punishera. To czytelny trop, choć sama postać nie jest wcale tak oczywista. Przecież Punisher nie miał młodego pomocnika – jak Batman, który działa wspólnie z Robinem – a genezy Skulldiggera i Punishera diametralnie się od siebie różnią. I jeszcze na dokładkę mamy Kostka (świetna polska nazwa dla Skeleton Boya)! W prologu albumu chłopiec przeżywa koszmar, mający wiele wspólnego ze zdarzeniem, którego w dzieciństwie doświadczył Bruce Wayne, choć dalej wszystko toczy się innym torem i musi minąć nieco czasu, zanim okładkowa para zacznie wspólnie zwalczać przestępczość w Spiral City.
Przez te kilka lat publikacji tytułów ze świata Czarnego Młota poszczególne albumy zaczęły zbierać różnorakie opinie. Po początkowych zachwytach wypominano scenarzyście, że zaczął się rozmieniać na drobne i że całe uniwersum niepotrzebnie się rozrosło, a niektóre ze spin-offów są do niego wciskane na siłę. Jeff Lemire wydaje się nic sobie nie robić z tego rodzaju przytyków i dalej kreuje swoją wersję superbohaterskiego uniwersum, najwyraźniej doskonale się przy tym bawiąc. Już w Odrodzeniu można było zauważyć, że zrobiło się mrocznie i dosadnie. Skulldigger i Kostek również są utrzymani w takim, a może nawet jeszcze w cięższym klimacie. Dlatego też główny złoczyńca albumu, Grimjim, jest wyjątkowo bezwzględny, a młody Kostek przeżywa autentyczną traumę, wpływającą destrukcyjnie na psychikę. Na szczęście mamy też przeciwwagę dla tego mrocznego klimatu w postaci działań znanej z Odrodzenia policjantki Reyes. Tylko czy jej walka o uratowanie duszy Kostka przyniesie jakikolwiek pozytywny rezultat?
Wygląda na to, że Lemire przerabia aktualnie popularną w drugiej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku tendencję, w której superbohaterskie światy stały się mroczne i szczególnie niebezpieczne, aby mogły wyrosnąć z nich arcydzieła w rodzaju Strażników, Powrotu Mrocznego Rycerza czy tytułu Daredevil: Odrodzony. Kanadyjski scenarzysta w świecie Czarnego Młota bawi się zatem nie tylko superbohaterskimi motywami i odniesieniami, ale też historyczno-chronologiczną tradycją obydwu największych komiksowym uniwersów. I w przypadku Skulldiggera i Kostka wychodzi to nadzwyczaj dobrze. A w parze z innym twórcą – nawet lepiej.
O którego twórcę chodzi? O rysownika albumu, Tonči Zonjica. W dodatkach z końca komiksu dowiadujemy się, że Lemire najpierw sam chciał narysować tę historię, ale nie mógł w nią w pełni wejść. Mamy nawet próbki plansz, które kojarzą się ze znanym nam dobrze stylem tradycyjnego Lemire’a. Tymczasem Zonjic zrobił coś nieprawdopodobnego – tchnął w tę mroczną historię graficzną lekkość, zaprojektował niezwykłe, wizualnie zapadające w pamięć kostiumy bohaterów i momentami wręcz eksperymentował z komiksową narracją. Dał nam dynamiczne, zaskakujące nietypowym układem bądź czarno-białą kolorystyką plansze i kadry. To dzięki jego staraniom Skulldiggera i Kostka czyta się po prostu świetnie. Na pewno jest to górna półka historii z uniwersum Czarnego Młota. Pytanie, czy jeszcze zobaczymy w akcji tych bohaterów? Mam nadzieję, że tak!
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat